16.

4.6K 93 31
                                    

Kiedy ci się oświadczył - przebieg cz.II


- Peter:
  - Chciałabym wręczyć to świadectwo, nagrodę oraz dyplom najwspanialszej uczennicy jaką kiedykolwiek uczyłam. Ukończyła tą szkołę z piękną średnią ocen, jaką jest 5,8. Bardzo angażowała się w życie szkoły i była wspaniałą reprezentantką tej placówki w wielu konkursach między szkolnych. Z wielkim smutkiem będę musiała wypuścić ją z tej szkoły lecz życzę Ci dalszych sukcesów w życiu. Zapraszam do siebie T.I. T.N.! - powiedziała twoja wychowawczyni kończąc przemowę.
Podekscytowana wstałaś z miejsca i z uśmiechem na twarzy podeszłaś do nauczycielki. Przytuliłyście się, otrzymałaś od niej wszystkie rzeczy i teraz był czas na Twoją przemowę:
  - Na samym początku chciałabym podziękować za to wyróżnienie, jest to dla mnie wielki zaszczyt, dziękuje pani wychowawczyni za wspaniałe cztery lata spędzone razem w szkole. Dziękuje także wszystkim kolegą z klasy, że miło przyjęli mnie do siebie, kiedy przeniosłam się tutaj w drugiej klasie i ogólnie cieszę się że was spotkałam - powiedziałaś uśmiechając się do machającej do Ciebie MJ.
Zdziwiłaś się trochę bo nie widziałaś nigdzie Petera, chociaż jeszcze dzisiaj rano się z Tobą witał. Po skończonej przemowie wróciłaś na miejsce. Pół godziny później, akademia się skończyła i razem ze swoją grupką przyjaciół postanowiłaś pójść do waszej sali lekcyjnej i po raz ostatni usiąść w swoich ławkach. (takie tam symboliczne pożegnanie hehehe)
Gdy otworzyłaś drzwi, zobaczyłaś pięknie udekorowaną salę balonami oraz kwiatami i stojącego na środku Petera, szukającego czegoś w kieszeni...
  - Eemmm Peter? Co ty tu robisz? - zapytałaś go z ciekawości.
  - O T.I. już jesteś - powiedział chłopak lekko zakłopotany całą sytuacją - Muszę Ci coś powiedzieć...
Wiem, że to dzieje się za wcześnie, że jesteśmy jeszcze za młodzi i całe życie przed nami, ale ja już teraz wiem, że resztę mojego życia chcę spędzić z Tobą. T.I. T.N.... Czy spełnisz moje najskrytsze marzenie i wyjdziesz za mnie?...

- Pietro:
Właśnie odgrywały się mistrzostwa w siatkówce, gdzie Twoja drużyna grała finałowy mecz z przeciwniczkami z Los Angeles...
  - AS serwisowy - krzyknął sędzia pokazując w waszą stronę.
Poprzednie sety zakończyły się 2:1, więc ten serwis był decydujący czy wygracie, czy będziecie musiały dalej grać. Ostatni serw przypadł Tobie, więc właśnie szłaś na swoje miejsce. Po drodze spojrzałaś na trybuny i zobaczyłaś w pierwszym rzędzie swojego chłopaka, kibicującego i stojącego z flagą z napisem : JEDZIESZ T.I.!!!
Byłaś bardzo zaskoczona i na Twojej twarzy pojawił szeroki uśmiech, poznieważ Pietro powiedział Ci, że nie da rady przyjść na mecz.
  - Skubaniutki... - powiedziałaś sama do siebie i puściłaś mu oczko.
Tak więc poczekałaś na gwizdek sędziego i oddałaś serw. Gra jak zwykle była emocjonująca, drużyna cały czas dobrze obraniała ataki. Ta gra się ciągnęła przez dobrą minutę, więc sprawy musiałaś wziąć w swoje ręce...
  - Alice błyskawica!! - krzyknęłaś do swojej koleżanki z drużyny

(Błyskawica- tak dla wyjaśnienia - nazwałam tak szybki atak, gdzie zawodniczka wystawia piłkę lekko do tyłu na płasko i gdzie druga zawodniczka ścina piłę wyskakując od razu zza jej pleców😂😂 taka szybka akcja hehehe)

Po jakże udanej akcji, sędzia zasygnalizował koniec gry i wygraną dla was. Cały tłum zaczął wiwatować, a cała drużyna zbiegła się do Ciebie żeby podziękować Ci za wygraną.
Nagle w tłumie poczułaś, że ktoś Cię klepie po ramieniu. Odwróciłaś się i zobaczyłaś uśmiechającego się od ucha do ucha Pietra. Rzuciłaś się szybko na jego szyję i mocno przytuliłaś.
  - Myślałam, że Ciebie nie będzie...
  - Skarbie, przecież nie mogłem przegapić Twojej wygranej - powiedział chłopak - Dobra jak już tutaj przyszedłem to muszę Ci coś powiedzieć... Długo się nad tym zastanawiałem, ale teraz wiem, że podejmuje słuszną decyzję. Kocham Cię z całego serduszka i wiem, że ty mnie też... - przeczesał ręką włosy i uklęknął przed Tobą - T.I. wyjdziesz za mnie?...

- Clint:
Właśnie skończyłaś pakować torbę na misję, na którą razem ze swoją ekipą powinnaś lecieć za kilka minut. Waszym celem był Irak, gdzie mieliście unieszkodliwić groźnych terrorystów, którzy od kilku miesięcy napadali na pobliskie miasta i od wielu lat handlowali bronią. Tak więc zarzuciłaś sobie torbę na ramię i poszłaś w kierunku miejsca zbiórki. Gdy wyszłaś na plac zauważyłaś, że wszyscy zebrali się pod transportem, więc szybko do nich podbiegłaś.
  - T.I. dobrze, że już jesteś - powiedział Coulson - No dobrze możemy już ruszać.
Po tych słowach wszyscy skierowali się do wejścia. Już miałaś wchodzić do quinjeta, kiedy usłyszałaś znajomy głos...
  - T.I. zaczekaj! - krzyknął Clint wybiegający zza budynku
  - Hej, co ty tu robisz? Przecież miałeś być w Stark Tower - powiedziałaś ze zdziwieniem.
  - Wiem przepraszam, ale musiałem Cię jeszcze raz zobaczyć przed wylotem i jeszcze muszę Ci coś powiedzieć. Nie mogę z tym dłużej zwlekać. Boję się, że jak polecisz to nie będę miał szansy tego zrobić. T.I. bardzo Ciebie kocham i chcę spędzić z Tobą resztę mojego życia...
Skarbie, czy jak wrócisz z misji, wyjdziesz za mnie? - powiedział mężczyzna wyciągając pierścionek z kieszeni...

- Bruce:
Razem z Brucem postanowiliście przejść się na spacer dookoła jeziorka niedaleko waszego domku wypoczynkowego. Był przepiękny wieczór, ptaki ćwierkały, nie było zbyt zimno i zbyt gorąco - było idealnie. Po pewnym czasie znużyło was chodzenie, więc usiedliście na pomoście i razem oglądaliście przepiękny zachód słońca. Mężczyzna objął Cię ramieniem i zaczął mówić:
  - Wiesz T.I... Wyobrażam nas sobie za kilka lat nadal oglądających zachody słońca, tańczących do nocy, śmiejących się bez opamiętania, całujących się namiętnie i z gromatką radosnych pociech... - wyciągnął pierścionek z kieszeni - czy zostaniesz moją T.I. Banner?...

- T'Challa:
Razem z T'Challą zostałaś zaproszona na zabawę sylwestrową do jakże Ci znanego miejsca, jakim było Stark Tower. Na samym początku, kiedy tam dotarliście, lekko się stresowałaś, ponieważ byli tam też inni Avengersi lecz obecność Twojego chłopaka dodawała Ci otuchy...
Natasha i Wanda bardzo Cię polubiły i większość czasu przegadałaś z nimi (no wiadomo że ploteczki z dziewczynami są najlepsze hehe)
Tak więc była już 23.55 i wszyscy goście zbierali się na wielki taras aby rozpocząć odliczanie.
Przez pewien moment nie mogłaś znaleźć T'Challi w tłumie lecz po minucie mężczyzna sam Cię znalazł. Chwycił Cię za rękę oraz zbliżył się do Twojej głowy, ponieważ fajerwerki zagłuszały jego głos...
  - T.I. wiem, że ciężko mnie słychać, ale muszę Ci coś powiedzieć. Od dnia kiedy Cię spotkałem, wiedziałem, że coś między nami zaistnie. Kocham patrzeć jak jesteś szczęśliwa przy mnie i chciałbym to robić, aż do mojej śmierci. Uważam, że będziesz wspaniałą królową Wakandy i pragnę abyś była matką moich dzieci - uklęknął przed Tobą i wypowiedział te magiczne słowa - T.I., czy zostaniesz moją żoną?...
Po tych słowach usłyszałaś tylko krzyki i wiwaty gości, ponieważ wybiła północ...

______________________________________

Hejka!!

Z góry przepraszam, że wczoraj nie wstawiłam nowej części.
Byłam na przed premierze Avengers Endgame i po prostu nie miałam głowy, żeby to napisać😂
Tak więc mam nadzieję że wam się spodobał nowy rozdział i do zobaczenia za tydzień👋👋

Marvel Preferencje •PL• Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz