~~~~
- Mike, co ty mi tutaj za ślicznotkę przyprowadziłeś? - Powiedział mężczyzna, przy czym przyglądając się dziewczynie - Jestem Malachai - przedstawił się mężczyzna, wyciągając w stronę dziewczyny rękę. Na pierwszy rzut oka, można było się zorientować, że był starszy od dziewczyny o pare lat.
- Ja jestem Katy - powiedziała brunetka po czym też wyciagnęła rękę, ponieważ chciała, uścisnąć dłoń mężczyzny, lecz ten pocałował, wierzch jej dłoni.
- Mike. Nie mówiłeś, że masz takie koleżanki! - zaśmiał się Malachai
- Jestem w innej sprawie - wytłumaczył blondyn - Nie chciałbym rozmawiać o tym przy wszystkich - mówiąc to, dziewczyna zrozumiała, że chodziło napewno o nią.
Po tej jakże długiej rozmowie, Mike razem z Malachai'em pokierowali się w miejsce, oddalone od tego gdzie znajdowała się dziewczyna o jakieś kilka metrów.
Brunetka czuła się bardzo niezręcznie, gdyż wszyscy zgromadzeni patrzyli na nią i od czasu, do czasu szeptali sobie nawzajem coś do uszu.
Katy stała tak, może dziesięć minut, aż z daleka dostrzegła dwie postacie, które szły w jej kierunku. Bardzo się cieszyła, gdyż nie wytrzymałaby pewnie tutaj sama ani chwili dłużej.
- Chodź Katy, jedziemy - powiedział Mike patrząc na dziewczynę przepraszającym wzrokiem
- Dlaczego już ją zabierasz? Chętnie poznam trochę bliżej Katy, jest naprawdę urocza - gdy chłopak wypowiedział te słowa dziewczyna spuściła wzrok i lekko się uśmiechnęła. Katy już sama nie wiedziała, co się z nią dzieje
- Nie, to nie jest odpowiednie towarzystwo dla niej - zaprzeczył Mike, po czym pociągnął dziewczynę w stronę samochodu.
Gdy się oddalili, dało się słyszeć: "Przychodź kiedy chcesz, ślicznotko!" Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko cicho zaśmiała się pod nosem, po czym ona i Mike wsiedli do samochodu.
- Kim oni są? - zapytała po chwili ciszy brunetka, gdyż była strasznie ciekawska.
- To byli Ghulies - powiedział chłopak najbardziej obojętnym głosem jakim potrafił
Katy z zaskoczenia otworzyła szeroko oczy. Dobrze wiedzieła o Ghulies, jednak nigdy ich nie widziała. Nigdy, aż do dzisiaj.
- Należysz do nich? - spytała tak samo obojętnie jak chłopak, przy czy brunetka skierowała swój wzrok na widok za oknem pojazdu
- Tak, należę - mówiąc to chłopak uśmiechnął się, ponieważ nie wstydził się tego, wręcz przeciwnie. Był dumny, że należy do tego gangu.
- Możesz mnie, tutaj wysadzić - Katy zauważyła swój dom, który znajdował się kilka metrów dalej
Blondyn posłusznie zatrzymał się przy krawędzi chodnika, po czym wysiadł z samochodu. Katy zdziwiła się zachowaniem niebieskookiego, lecz po chwili zrobiła to samo.
- Jesteś zła, przez to, że należę do tego gangu? - zapytał chłopak trochę smutny
- Nie, nie jestem. To twój wybór - wypowiedziała się dziewczyna, po czym udała się w kierunku swojego domu.
- Czekaj! - Krzyknął Mike, po czym podbiegł do dziewczyny.
Gdy Mike znajdował się przy brunetce, przytulił ją. Katy była zaskoczona zachowaniem blondyna. Nie wiedząc co zrobić, dziewczyna oderwała się od chłopaka.
- Do jutra lamusie - Katy zaśmiała się. Nie zważając na to czy chłopak chciał coś odpowiedzieć brązowooka znowu ruszyła w stronę domu, w lepszym humorze.
Gdy dziewczyna była, przed drzwiami swojego domu i chciała już naciskać klamkę by wejść do środka, usłyszała za sobą głos.
- Shirley! Dlaczego nie poszłaś na lekcje? - dziewczyna odwróciła się, a za sobą zauważyła osobę, której nie chciała dzisiaj widzieć
- A może ty mi powiesz, co robisz przed moim domem Sweet Pea? - zapytała brunetka, przewracając na widok chłopaka oczami, po czym pokierowała się w jego kierunku.
- Przejeżdżałem obok - wytłumaczył swoje przybycie Pea - Chyba nie sądziłaś, że przyjechałem specjalnie dla ciebie? Wiem, że na mnie lecisz, ale że aż tak? - zakpił z dziewczyny chłopak, po czym zaczął się śmiać
- Na ciebie, jedynie leci deszcz - odpowiedziała Katy
- Tak, tak. To dlaczego nie było cię w szkole? Jones się o ciebie martwił - chłopak nie dawał za wygraną
- Nie musz ci się tłumaczyć, gdzie i z kim byłam - prychnęła dziewczyna, po czym ponownie ruszyła w stronę domu
- Jeszcze w dodatku nie byłaś sama? To niespodzianka. A myślałem, że nikt nie będzie chciał z tobą rozmawiać - powiedział, a dziewczyna w tym czasie wszedła do domu, trzaskając drzwiami.
Była zdenerwowana. Bardzo zdenerwowana. Dziewczyna nie miała wielu przyjaciół, ale nie było tak, że nikt nie chciał z nią rozmawiać. W ostateczności, zawsze znalazłaby sobie kogoś do towarzystwa.
- Katy? - zapytał głos z kuchni, a po chwili z głebi domu wyłoniła się rodzicielka dziewczyny - Dlaczego nie jesteś w szkole? - martwiła się kobieta
- Źle się poczułam, mamo - skłamała, lecz czuła się z tym źle. Nienawidziła okłamywać rodziców, ale przecież nie powiedziałaby, że poszła na wagary, bo nie umiała znaleźć klasy, a w dodatku spotkała gang Ghulies.
- Czy ja usłyszałem, że moja królewna się źle poczuła? - zapytał ojciec dziewczyny, podchodząc do córki
- Tak, tato. Czy mogłabym pójść do swojego pokoju? - zapytała dziewczyna, gdyż chciała mieć już dzisiaj święty spokój, z pytaniami.
- Jasne. Idź się połóż, a ja przyniosę ci herbatę - Amely wyprzedziła odpowiedź męża, na co ten tylko pokiwał twierdząco głową
Katy powolnym krokiem skierowała się w stronę pokoju. Gdy już była w środku pomieszczenia, zmęczona opadła na łóżko. Dopiero teraz zorientowała się, że ma pełno nieodebranych połączeń od Cheryl. Możecie się zdziwić, ale Cheryl i Katy były najlepszymi przyjaciółkami. Rudowłosa zawsze wspierała Katy w trudnych chwilach. O tym, że Katy opuściła szkołę Blossom dowiedziała się dopiero dzisiaj rano, przez co cały dzień rudowłosa chodziła zdenerwowana.
Po krótkim namyśle Katy, stwierdziła, że zadzwoni do Blossom i zapyta się co się stało. Ten ruch był z czystej ciekawości. Wzięła do ręki telefon i wystukała numer przyjaciółki
CZYTASZ
Are you lonely? // Sweet Pea ✔
Fanfiction"Zrobiłem to wszystko, tylko ze względu na to, że mnie zmieniłaś, że dzięki tobie wiem jak to jest być zakochanym, że wiem jakie to jest wspaniałe uczucie, gdy ktoś inny cię kocha." Opowieść zaczęta pisać: 19.01.2019 Opowieść skończona pisać: 23.04...