"Przymknij się Mike."

1.5K 78 24
                                    

~~~~~

             - Sweets, to wcale nie tak! - zaczęła tłumaczyć się trochę zdenerwowana. - I nie nazywaj go tak! - krzyknęła przy czym stając w obronie Mike'a, chłopak tylko się uśmiechnął

             - Katy, dlaczego to robisz? Z nimi nie warto się zadawać! - poddenerwowany Sweet Pea, zaczął krzyczeć z powodu przypływających emocji - Oni kłamią! Oni nie są ciebie warci! - głos Sweet Pea, brzmiał coraz głośniej, a na korytarzu zapanowała grobowa cisza. 
            
            Katy czuła się źle z myślą, że za chwile najprawdopodobniej będzie musiała wybrać, jednego z pośród swoich przyjaciół. Jej bicie serca przyśpieszało z każdą kolejną, minioną sekundą, a po jej ciele przechodziły nieprzyjemne dreszcze.

            - Pea, odejdź. - wypowiedziała te słowa tak cicho, że jedynie Mike i Sweet Pea, mogli je usłyszeć, mimo całkowitej ciszy na korytarzu.

             - Chyba sobie ze mnie żartujesz Katy! - oczy chłopaka po słowach wypowiedzianych przez brunetkę się powiększyły, a w dodatku możnabyło dostrzec w nich, zbierające się łzy, jednakże żadna z nich nie wypłynęła na powierzchnię.

             - Powiedziała, że masz odejść. - przed zdenerwowaną i przestraszoną w pewnym stopniu dziewczyną staną Mike i powtórzył słowa, które kilka sekund temu wypowiedziała najmłodsza Shirley.
 
              - Katy, chyba nie będziesz go bronić? - Sweet Pea nie odpuszczał, jednak gdy dziewczyna nic nie odpowiedziała, ten tylko ze spuszczoną głową, powędrował przed siebie.

              - Jeszcze chwila, a mógłbym przysiąść, że ta sytuacja nie skończyaby się dobrze. - mówił Mike, z wypiętą dumnie piersią.
  
               - Przymknij się Mike. - powiedziała Katy, po czym przeżuciła teatralnie oczami, po czym pognała przed siebie, nie zważając na chłopaka, który stał w tym samym miejscu, trochę zdziwiony zaistniałą sytuacją.

              W głowie dziewczyny nastąpiła walka z myślami. Zupełnie nie wiedziała, dlaczego tak postąpiła. W prawdzie niegdy nie miała szczęścia i wszystko się działo w najmniej odpowiedniach momentach, jednak dzisiaj była nadzwyczajnie zła.

               Nadal nie wiedziała, dlaczego postąpiła w taki sposób ze słowami Sweet Pea. Dopiero teraz uświadomiła sobie to, że ciemnowłosy chciał ją po prostu chronić, nie w taki sposób jaki ona chciała, ale chciał ją po prostu chronić.

              Idąc korytarzem, na drodze dziewczyny stanęła rudowłosa. Shirley uśmiechnęła się, a następnie krótko przytuliła Blossom.

               - Katy, skoro wróciłaś do Riverdale High School, to mam przyjemność, znów powitać cię w River Vixens! - rudowłosa mówiła te słowa z bardzo wielkim podekscytowaniem, gdyż cieszyła się, że jej najlepsza przyjaciółka znowu będzie mogła razem z nią tańczyć w zespole i będą miały dla siebie więcej czasu.

              - To świetna wiadomość Cheryl! - brązowooka, aż podskoczyła z radości, rzadko kiedy tak się cieszyła.

               - W dodatku, słyszałam, że była niezła sprzeczka, gdzie ty byłaś w samym środku. - najmłodsza Blossom przymrużyła oczy, a jej wyraz twarzy spoważniał. - Czy to prawda?

                - Tak, ale co to ma do rzeczy? Mike i Sweet Pea, mają jakieś problemy, w środku których, zawsze znajduję się ja. - brunetka przy wypowiadaniu tych słów, co chwile gestykulowała rękami, przez co wyglądało to trochę zabawnie.

                - Chyba nie powiesz mi, że zadajesz się z tymi żmijami z South Side? - uniosła do góry brew, a dopiero po zrozumieniu swoich słów, jej wyraz twarzy złagodniał.

                - Przypominam, że ja też pochodzę z South Side i jestem z tego dumna. - Shirley podniosła do góry podbródek, by pokazać w ten sposób swoją dumę.

                - Zapomniałam. - Cheryl posłała dziewczynie przepraszające spojrzenie. - To o co się pokłócili? - co, jak co, ale Blossom była typem osoby, która żadko kiedy się poddawała, a ta informacja, bardzo ją ciekawiła.

                - W sumie, Mike zaczął mieszać się w moje sprawy prywatne, a Sweet Pea, był najwyraźniej jeszcze urażony po naszej poprzedniej sprzeczce. - brunetka tylko wzruszyła ramionami, lecz Blossom ścisnęła wargi w waski pasek, by następnie je otworzyć i dodać swoje kilka groszy.
               
                - Co za idioci. Nie wiedzą jak to jest być kobietą i mieć tyle spraw na głowie, a w dodatku jeszcze dokładają nam nowe. - zrezygnowana Blossom, pokręciła jedynie głową na gest zrezygnowania.

                 Katy w pewnym stopniu zgadzała się ze słowami rudowłosej. Miała tyle rzeczy na głowie, a jej jakże przemiłym kolegom, coś odbiło i zaczęli robić awanturę na całą szkołę, tylko o to, że Shirley podejmowała swoje własne decyzje. Fakt, faktem byli znajomymi, a może nawet przyjaciółmi, ale nie musieli wiedzieć o wszystkim co ona robi i jak robi.

                  W głowie Katy, toczyła się walka myśli. Z jednej strony chciała znaleźć Sweet Pea i przeprosić go, za to wszystko co zrobiła i że nie stanęła w jego obronie, jednak z drugiej strony, jej podświadomość mówiła jej, że to co zrobiła było najzwyczajniej w świecie potrzebne i tak po prostu miało być. Może i Sweet Pea, jak i Mike chcieli się o nią troszczyć i ją chronić, jednak w niektórych sytuacjach po prostu przesadzali, przez co zniechęcali do siebie Katy coraz bardziej.

                  Rozmyślanie dziewczyny, przerwał dzwonek na lekcję, w związku z czym, brunetka, przytuliła Cheryl na pożegnanie, po czym ruszyła w stronę salii, w której miała się właśnie odbyć lekcja, na której Katy, nie miała ochoty w ogóle być.

                  Gdy dziewczyna znajdowała się blisko drzwi salii, ujrzała coś, co sprawiło, że jej serce zaczęło mocniej bić, a ona sama poczuła urazę oraz niechęć do pewnej osoby.

  

  ~~~~~~~~~~~

                         TAK JAK OBIECAŁAM! Nowy rozdział, który powinien pojawić się już jakiś tydzień temu, jednak miałam bardzo dużo nauki na głowie. Mam nadzieję, że chociaż w małym stopniu mi wybaczycie.

     - Autorka

             

Are you lonely? // Sweet Pea ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz