22.należało mi się

839 39 163
                                    

Popatrzyłam chwilę na siebie w lustrze i pomyślałam że powinnam się trochę uspokoić. Wróciłam do siebie do pokoju i zaczęłam przeglądać social media. Wcześniej siedziałam na telefonie cały czas a ostatnio nie miałam czasu nawet wziąć go do ręki. Po obejrzeniu kilkunastu zdjęć na instagramie, i dodaniu paru piosenek do playlisty na soundcloudzie stwierdziłam że mogę się chwilę przespać. Włączyłam sobie moja playlistę i położyłam się myśląc nad tekstem piosenek których słuchałam. Szybko usnęłam.

Godzinę później obudziła mnie Paulina która stwierdziła że ma mi coś bardzo ważnego do powiedzenia. Wstałam szybko z łóżka jeszcze nie do końca rozumiejąc co się dzieje i usiadłam obok niej na kanapie w salonie.
- wiesz o tym że Krupa wyjeżdża już do siebie? Spytała lekko zawiedziona z oczami w telefonie.
- no wiem. Odpowiedziałam krótko pytającym głosem.
- ogólnie to bugajczyk do mnie pisał że byśmy się wszyscy ostatni raz przed jego wyjazdem spotkali i ogólnie to chciał jeszcze dzisiaj. Powiedziała ciesząc się.
- myślisz że mi się chce? Powiedziałam narzekając.
- no chce ci się. Odpowiedziała patrząc na mnie karcącym wzrokiem.
- o której i gdzie? Spytałam ignorując to co przed chwilą powiedziała.
- no około jakiejś 16 mamy się spotkać tam na tym zadupiu co jest niedaleko kościół, i potem na jakąś 19 iść na kluby. Odpowiedziała wstając i podchodząc do blatu w kuchni żeby nalać sobie wody.
- tam obok tego placu za blokami gdzie mieszkała kiedyś twoja ciotka? Spytałam opierając się ręka o oparcie kanapy.
- tak, tam trochę dalej, dobra ale idę się ogólnie ogarnąć trochę i się umyje. Powiedziała wchodząc do łazienki. Nie odpowiedziałam po czym wróciłam do pokoju, położyłam się na plecach i sięgnęłam po telefon. Sprawdziłam i rzeczywiście dostałam kilka wiadomości od Igora w których pisał że mamy się tak spotkać i pytał czy mi pasuje. Odpisałam tylko że tak i już się szykujemy. Z jednej strony zupełnie mi się nie chciało wychodzić z domu, ale z drugiej to dobrze że jakoś wszyscy razem się pożegnamy. Chwile leżałam robiąc coś na telefonie, i stwierdziłam że napiszę do kasztana, z którym się już dawno nie widziałam. Wyszedł kiedyś na chwilę i jakoś skończyło się tak że został u jakiegoś swojego kumpla, i tam mieszka. Wcześniej widziałyśmy się z nim codziennie, ale zauważyłam że zupełnie się od nas odłączył. Nie przeszkadzało mi to w sumie, jedynie zastanawiałam się czy to celowo, czy jakoś tak poprostu wyszło. Chwilę z nim podpisałam o typowych sprawach typu ,,co tam" po czym stwierdziłam że powinnam się przebrać. Założyłam czarne luźne spodnie, które trochę wyglądały jak dresy, jednak były z takiego sztywnego trochę jeansowego materiału, i w kremowy obcisły top z długimi rękawami, który odkrywał tylko kawałek brzucha, oraz stwierdziłam że gdy będę wychodzić, na to założę na to czarną, rozpinaną bluzę. Zaczyna się robić na dworzu zimniej gdyż jest już jesień, ale narazie jest dalej ciepło. Rozwiązałam włosy które wcześniej miałam w koku, oraz użyłam pudru i trochę pomalowałam brwi i rzęsy. Moja grzywka już trochę odrosła i wchodziła mi w oczy, więc spięłam ja po bokach czarnymi spinkami. Zostało jeszcze 40 minut więc usiadłam dalej robiąc coś na telefonie.

Nie zauważyłam kiedy zleciał ten czas, jednak było już za 10 i musiałyśmy wyjść. Szybko pobiegłyśmy na drugą stronę bloku, ponieważ załapałyśmy się jeszcze na autobus jadący w tamtą stronę, oczywiście bez biletów. Nie sprawdzali nic, więc ma farcie udało nam się dotrzeć na miejsce. Wyszłyśmy na długiej ulicy, po której prawej stronie było kilka domów, oraz blok, po lewej stronie był duży plac na którym znajdowało się trochę ławek, a na środku jakąś stara fontanna. Plac był kwadratowy, a po każdej jego stronie była ulica. Z jednej strony były wcześniej wspomniane domy i blok, z drugiej kilka bloków które miały na dole sklepy, a wchodziło się od drugiej strony, a po następnych stronach znajdował się jakiś fryzjer, kosmetyczka, weterynarz, i jakiś bar. Z jednej strony placu rosło kilka drzew które kończyły rozwaloną kostkę, i pod nimi było trochę miejsca porośniętego trawą. Mimo iż to jest na samych końcach miasta, to dużo osób chodzi tymi ulicami i w lecie dużo dzieci bawi się na placu i w fontannie. Dużo jest tu różnych gołębi, oraz innych ptaków które co chwilę biegają chmarami z jednej, do drugiej strony, czekając na jakieś jedzenie. Zobaczyłyśmy że chłopaki są już tu, i czekają na nas na jednej z ławek. Był tu Bartek, Igor, Mateusz i jeszcze dwóch chłopaków których imion nie znam, ale pamiętam ich z imprez. Przywitałyśmy się z nimi i stwierdziliśmy że wszyscy się przejdziemy do żabki która była na końcu ulicy. Byliśmy dość głośno, oraz często się śmialiśmy z tego co mówiliśmy. Weszliśmy do sklepu w którym od razu ekspedientka uciszyła nas ponieważ przeszkadzamy każdemu i tak dalej, jednak średnio się tym ktoś przejął. Chciałam kupić sobie jakieś piwo i energola, jednak przy kasie wkurwiona ekspedientka stwierdziła że nie jestem pełnoletnia i bez dowodu mi nie sprzeda. Nie miałam go ze sobą bo po co, więc musiałam poprosić kogoś kto ten dowód ze sobą miał. Bugajczykowi sprzedała bez problemu, więc go poprosiłam żeby mi też kupił. Zawsze wyglądałam na starszą, i jak miałam 14 lat udawało mi się czasami kupić alkohol, a teraz gdy jestem już dawno pełnoletnia to mi nie chcą sprzedać. Sądzę jednak że to z wredności tej typiary. Wyszliśmy ze sklepu narzekając że ta ekspedientka to jakaś jebnięta. Kiedy wyszliśmy i zaczęliśmy się kierować w stronę z której przyszliśmy, zorientowałam się że nie wzięłam chyba ze sklepu telefonu. Powiedziałam że się tam szybko wrócę, jednak po mnie Bartek powiedział że on też się może wróci bo zapomniał czegoś kupić. Przestraszona brakiem telefonu zaczęłam szybko wracać w stronę sklepu.
- to co ty robisz że gubisz telefon w sklepie? Spytał rozbawiony Krupa idąc za mną.
- a co ty robisz że wczoraj nie chciałeś ze mną rozmawiać a dzisiaj nagle za mną idziesz do sklepu. Spytałam zirytowana próbując nie popatrzeć się na niego.
- i tak zaraz wyjeżdżam, jeśli się streszcze to nawet jutro mi się uda. Powiedział pewny siebie ciągle się na mnie gapiąc.
- świetnie. Powiedziałam sarkastycznie przyspieszając. Po chwili szybko wbiegłam do sklepu, oraz spytałam się ekspedientki, która jednak stwierdziła że nic nie widziała. Podeszłam do półek z których coś brałam, jednak go nie znalazłam. Bartek mimo że miał wrócić się coś kupić, to ciągle mi pomagał i przeglądał wszystko. szukając. Po dłuższej chwili szukania staliśmy, na końcu sklepu przy lodówkach. Obróciłam się żeby powiedzieć że go nie ma i prawdopodobnie go już nie znajdę, jednak nie udało mi się. Od razu gdy się odwróciłam i zaczęłam mówić Bartek zbliżył się do mnie i niespodziewanie mnie pocałował. Odwzajemniłam to mimo że byłam zdziwiona, jednak po jakiś 2 sekundach oderwałam się i spytałam.
- no ty głupi jesteś co ty robisz? Spytałam zaskoczona patrząc na niego. Stał tuż przede mną z moim telefonem w ręku pokazując mi go.
- należało mi się. Powiedział uśmiechnięty pokazując mi telefon. Nie zdążyłam go zabrać, ponieważ od razu zrobił to co wcześniej, czyli niespodziewanie mnie pocałował.
- to też mi się należy. Powiedział odrywając się na chwilkę, wracając do wcześniejszej czynności. Oddawałam to ponieważ po pierwsze było to z zaskoczenia, po drugie nie widziałam sensu w uciekaniu od niego. I tak nie jesteśmy razem ani nic więc można czasami tak dla rozrywki się polizać. Trwało to już dobre kilka sekund i w pewnym momencie wpadłam plecami na lodówkę, i wywalilam ręką parę butelek wody, które po chwili spadły na inne i takim sposobem cała Wielka lodówka z piciem wypadła na podłogę, a puszki się rozwaliły i zaczęła z nich tryskać zawartość. Stanęłam przerażona patrząc na to jednak zostałam pociągnięta przez Bartka który chciał spierdalać. Po chwili się ogarnęłam i też zaczęłam biec. Na szczęście ekspedientki nie było na kasie, i musiała zejść gdzieś na zaplecze. Szybko wybiegliśmy ze sklepu, i zaczęliśmy spierdalać w stronę grupy naszych znajomych. Po chwili dobiegliśmy, i zorientowałam się że ciągle trzymałam Bartka za rękę, więc szybko ją wyrwałam i stanęłam zszokowana i zmęczona biegiem.
- co wam się stało? Spytała przerażona Paulina która właśnie trzymała się za rękę Mateusza.
- nic, spierdalajmy stąd lepiej! Krzyknęłam popychając Paulinę żeby każdy zaczął biec. Nie zrozumieli nic, jednak zaczęli biec za mną, i po chwili biegu znaleźliśmy się obok jakiejś szkoły. Zatrzymaliśmy się, oraz oparłam się rękami o swoje kolana i próbowałam nabrać powietrza. Każdy był zmęczony i ledwo stał na nogach, więc próbowałam się ogarnąć żeby wytłumaczyć.
- przez krupe wyjebała się cała lodówka picia. Powiedziałam przecierając rękawem pot z czoła.
- przezemnie? Przecież to ty je wywaliłaś! Krzyknął dalej zziajany, gdy każdy parzył się raz na mnie a raz na niego.
- ale to nie moja wina że zacząłeś mnie..., Znaczy że się potknęłam! W połowie zdania stwierdziłam że jednak nie powinnam tego mówić, więc zmieniłam sens zdania.
- nie, moja wina że nie umiesz chodzić i się wyjebałaś na prostej drodze. Powiedział rozumiejąc co chciałam wcześniej powiedzieć.
- dobra spokojnie! Krzyknął Igor wymachując niepokojąco rękami. Jakiś nawiedzony.
- ale widział to ktoś? Spytał jeden z tych których imienia dalej nie znam.
- no chyba nie, ale co jak są tam kamery? Spytałam zaniepokojona tym że mogę ponieść jakieś konsekwencje.
- moja matka pracowała kiedyś w Żabce i mają tylko przy wejściu, więc może być trochę wiadome jak spierdalaliscie ale może nie ogarną. Powiedział drugi z tych bez imion. Stwierdziliśmy po chwili że usiądziemy na ławce przy chodniku.
- masz ten mój telefon? Spytałam Bartka zupelnie zapominając o telefonie.
- mam, schowałem. Odpowiedział pytającym głosem jednak nie poprosiłam go żeby mi dał tylko wygięłam głowę w stronę słońca i zamknęłam oczym.

Sukces bo napisałam ten rozdział od razu w sumie i jest nawet długi może wstawię jeszcze jeden albo dwa dzisiaj ale nie wiem czy nie usne i ogl to będzie się nieźle działo więc przygotujcie się haha, także pozdrawiam i papa. I chciałam jeszcze przeprosić jak są jakieś niedociągnięcia i wiem że w Żabce są kamery ale cii, i ogl były w innych rozdziałach powiedziane że to są chyba wakacje ale ja nie pamiętam już więc dajmy na to że zaczyna się jesień.

Raperzy To Jebani Egoiści|Planbe Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz