(Pov Mary)
2 grudnia - sobota- Wybierajcie co chcecie - rzuca Josh kiedy siedzimy już przy stoliku w restauracji.
- Ktoś tu wygrał w totka - rzuca uśmiechnięta Libby przeglądając kartę i unosząc brew.
- Nie o to dokładnie chodzi - mówi on uśmiechając się w podejrzliwy sposób.
- Powiedz im kochanie bo ja sam nie wytrzymam i za chwilę powiem - mówi zniecierpliwiony Luke machając dłonią na swojego narzeczonego.
- Więc? - ponaglam ich sama już nie mogąc wytrzymać tego napięcia, które stwarzają.
- Dobrze wiecie iż jesteśmy już długo pobrani dlatego też zdecydowaliśmy...
- W końcu będzie ślub! - krzyczy uradowany blondyn nie pozwalając nawet dokończyć brunetowi, który patrzy na niego rozbawiony.
- Aaaa! - piszczy blondynka i od razu rzuca się na szyję Luke'a, który obok niej siedzi, a potem ściska Josh'a.
Jade siedząca obok brunetka także go przytula, a ja uśmiecham się szeroko.
- To wspaniale - odzywam się uradowana - Rozumiem, że będę świadkiem?
- Skarbie to będzie dla mnie zaszczyt jeżeli tam będziesz stała ze mną i mnie wspierała - oznajmia rozradowany blondyn, a ja posyłam mu rozczulony uśmiech i łapie się za serce.
- Kocham cię - szepcze wyciągając rękę ponad stołem, którą on bez większego wahania ściska.
- Ja ciebie też - odpowiada i cmoka szybko jej wierzch po czym się puszczamy.
Każdy z nas zanurza się w wertowaniu kart, a rozmowy na chwilę cichną. Niedługo później przychodzi kelner, a my składamy swoje zamówienie.
- Więc? - pyta Libby spoglądając na przemian na mnie lub na Jade.
- Więc? - powtarzam jej pytanie sama nie wiedząc o co jej chodzi i czemu cała trojka lustruje nas tym zagadkowym spojrzeniem.
- Jesteście znów razem? - pyta delikatnie uśmiechając się.
- Nie - odpowiadam wzruszając ramionami po czym dodaje niepewnie spoglądając na brunetkę siedząca obok mnie i bawiąca się nerwowo palcami - Jeszcze.
Dziewczyna unosi na mnie swój zdziwiony wzrok, w których błyszczy ulga po czym posyła mi nieśmiały uśmiech, który odwzajemniam.
- Ale między wami wszystko okej? Wszystko wyjaśnione? - zadaje kolejne pytanie, tym razem Luke.
- Jest wszystko okej, może jest parę spraw do wyjaśnienia jeszcze, ale jest dobrze - odpowiadam uśmiechając się - Po prostu od czegoś musimy zacząć.
- To mądre rozwiązanie - mówi uśmiechając się blondynka - Nie warto od razu rzucać się na głęboka wodę szczególnie, że dużo czasu byłyście bez siebie. Każda się zmieniła, ale cieszę się, że znowu widzę was razem. Szczęśliwsze.
Posyłam jej szczery uśmiech i zerkam na Jade, która siedzi zarumieniona z spuszczona głową, którą dopiero po chwili unosi. Zerka na mnie, a wtedy też na jej twarz wpływa jeszcze więcej czerwieni. Śmieje się na ten widok, a reszta mi wtóruje na co dziewczyna wydyma usta w niezadowoleniu.
- Co planujesz robić teraz kiedy już wróciłaś na stałe? - pyta Josh - Chodzi o to, że pracujesz w tej uroczej kawiarni, ale na pewno jest coś co chciałabyś robić.
Kiwam głową na jego słowa bo całkowicie rozumiem o co mu chodzi.
- Tak szczerze to kawiarnia jest jedną z tych rzeczy, które mi się podobają. Tylko, że chciałabym własną, swoją.
CZYTASZ
Love is alive
FanfictionKiedy jesteś już jedną nogą w krainie śmierci i mimo to twoje życie się nie kończy, a ty wygrywasz tę walkę to jesteś w stanie przetrwać każdy ból. Kontynuacja "Passion" (III część) - jeżeli jeszcze nie czytałaś/eś to zapraszam najpierw na mój profi...