(Pov Naomi&Mary)
30 czerwca 2033r.N A O M I
Mamusia Jade ścisnęła dłoń Mamusi Mary po czym nachyliła się nad jej twarzą by złożyć na jej policzku buziaka - takiego jakiego nieraz składa na moim sprawiając iż jestem naprawdę szczęśliwa.
Odchylam się jeszcze mocniej do tyłu starając się bardziej rozbujać na huśtawce, a wtedy też głos chłopaka obok mnie przerywa moje obserwacje.
- Co będziemy robili przez resztę wieczoru? - pyta Sam.
Zwracam swoją twarz w stronę bruneta - włosy akurat ma po swoim tacie, wuju Colin'ie -którego ciemne, niebieskie oczy - odziedziczone po mamie, cioci Libby - tasują moją osobę. Nie lubię gdy ludzie tak długo wpatrują się w moją osobę, ale ponieważ jesteśmy przyjaciółmi nie przeszkadza mi to aż tak bardzo dlatego nie zwracam mu uwagi choć wiem iż sam wyczułby gdybym czuła się nieswojo.
- Mieliśmy zrobić ognisko, a potem zrobić sobie maraton Harr'ego Potter'a - przypominam mu, na co on kiwa głową.
Wracam do huśtania się i obserwacji całego ogródka, który tonie w pomarańczowo-żółtych promieniach słońca. Nawet kwiaty oraz sadzawka mieni się w podobnych kolorach co sprawia iż na mojej twarzy wykwita uśmiech.
- Nie jest ci czasem głupio, że ani ciocia Jade ani ciocia Mary nie nosiły cię w swoim brzuchu, że cię nie urodziły? - pyta nagle chłopak znowu przerywając mi w moich obserwacjach na co ja przewracam oczami.
Chłopacy są czasem tak głupi.
- A tobie nie jest czasem głupio, że zabrakło ci piątej klepki? - pytam zwracając swój wzrok na jego twarz.
Sam robi dziwną minę i wzrusza ramionami po czym uśmiecha się do mnie.
- Przepraszam - mówi ze skruchą słyszalną w jego głosie na co ja śmieje się.
- Nic się nie stało - odpowiadam wzruszając ramionami - Po prostu czasami zastanawia mnie skąd masz te beznadziejne pytania. A odpowiadając na twoje pytanie to nie interesuje mnie to czy nosiłyby mnie w brzuchu czy nie dopóki wiem iż noszą mnie w swoim sercu.
Chłopak kiwa głową robiąc po raz kolejny swoją głupią minę, a ja zwracam wzrok na swoje mamusie, które siedzą przytulone do siebie na naszym tarasie i patrzą przed siebie na zachodzące słońce.
- A...
Nie jest mu jednak dane nawet zacząć gdyż wzdycham zirytowana jego ciągłymi pytaniami po czym posyłam mu rozdrażnione spojrzenie.
- To jakieś kolejne głupie pytanie?
- Chciałem zapytać czy ty też nosisz kogoś w swoim sercu? - pyta chłopak, a ja marszczę brwi ponieważ nie spodziewałam się po nim tak poważnego pytania.
- Moje mamy - odpowiadam od razu uśmiechając się i zwracając swój wzrok na wtulone w siebie kobiety, których widok sprawia, że czuję dziwne ciepło wewnątrz, a później szepcze niczym sama do siebie choć wiem iż chłopak może mnie słyszeć - Kocham je.
I ciebie Sam też noszę w sercu.
M A R Y
Wiatr rozwiewa jej włosy, a twarz rozjaśniają ostatnie tego dnia promienie słoneczne wpadające przez okno w kuchni. Brunetka mruży swoje orzechowe oczy, a następnie unosi kubek z kakao do ust by wziąć łyka. Z delikatnym uśmiechem zbliżam się do mojej żony by po chwili móc objąć ją od tyłu i ucałować jej ramię, a następnie ułożyć na nim swoją głowę. Jej twarz zwraca się na chwilę w moją stronę, a ona składa całusa na mojej skroni sprawiając iż uśmiech na mojej twarzy się powiększa.
- Co jest skarbie? - pytam gdy powraca do obserwacji ogródka oraz dzieci siedzących na nim, a jej brwi marszczą się w śmieszny sposób.
- To dziwne jak dobrze dogaduje się Sam z Naomi - odpowiada mi kobieta, a ja spoglądam w ten sam kierunek co ona by móc lepiej im się przyjrzeć.
Chłopak z szerokim uśmiechem skacze wokoło naszej córki, która leży roześmiana na trampolinie i odbija się od niej co chwilę przez moc z jaką brunet podskakuje.
- To chyba dobrze - odpowiadam nie rozumiejąc do końca co takiego ma na myśli Jade - Co masz na myśli kochanie?
- Naomi nie jest otwartym dzieckiem, ale mimo to zawsze umie postawić na swoim oraz nie pozwoli by nią rządzono. Ma swoje zdanie i akurat pod tym względem są bardzo podobni z Sam'em. Dziwię się dlatego jakim cudem nie kłócą się cały czas, a Sam mimo to potrafi się jej słuchać i jak powiedziała ostatnio Libby gdy byłyśmy na kawie „temperuje go i jego charakterek". Dodatkowo też nie przepada za hałasem, a on akurat robi go pełno wokoło siebie, cały czas.
Śmieje się na słowa mojej żony po czym cmokam ją raz jeszcze w ramię, a następnie unoszę głowę i obracam ją w swoją stronę opierając nas o blat.
- Kochanie - szepcze z uśmiechem unosząc dłoń i układając ją na policzku kobiety, a następnie głaszcząc - Najwidoczniej te ich podobieństwa i różnice równoważą się na tyle, że czują się dobrze w swoim towarzystwie. Zresztą im będą starsi tym bardziej będzie się wszystko zmieniało, łącznie z charakterami oraz zachowaniami. Nie musisz się tyle martwić ponieważ nasza córka z pewnością wie kto jest dla niej odpowiedni i z kim dobrze się czuję. Jest aż nadto inteligenta oraz błyskotliwa.
Jade kiwa głową uśmiechając się delikatnie, a następnie nachyla się w moją stronę by złożyć na moich ustach czułego całusa, który oczywiście się przedłuża. Kiedy odsuwamy się od siebie dotyka mojego policzka swoją dłonią i przez długą chwile lustruje moją twarz swoim spojrzeniem, które mnie onieśmiela.
- Kocham cię - szepcze uśmiechając się z rozczuleniem.
- Kocham cię - odpowiadam nachylając się nad nią i pocierając swoim nosem o jej po czym dodaje szeptem - I zawsze będę o was dbała.
CZYTASZ
Love is alive
FanfictionKiedy jesteś już jedną nogą w krainie śmierci i mimo to twoje życie się nie kończy, a ty wygrywasz tę walkę to jesteś w stanie przetrwać każdy ból. Kontynuacja "Passion" (III część) - jeżeli jeszcze nie czytałaś/eś to zapraszam najpierw na mój profi...