Rozdział 6

3K 148 23
                                    

BILLIE

Ja się chyba przesłyszałam.

- Czyś ty zdurniał do reszty?! - krzyknęłam. Może trochę za głośno. Ups.

- Uspokój się i daj sobie wyjaśnić resztę! - również podniósł głos. Pierwszy raz byłam tego świadkiem. Wzdrygnęłam się.

Oparłam się plecami i skrzyżowałam ręce na piersiach. No, słucham, na co tym razem wpadł Johnson.

- Po pierwsze, szpieg musi być opanowany. To coś, nad czym musisz popracować. - Zrugał mnie. Poczułam się jak mała dziewczynka. - Po drugie, to ma być tylko przykrywka. Johnson ma podejrzenia, że McDylan coś kombinuje.

- Simon? - szepnęłam zaskoczona. - Po co miałby to robić? To niedorzeczne.

Tristan zaśmiał się na moje słowa. Pewnie uważa mnie za naiwną. Prychnęłam.

- Czasami mam naprawdę ochotę dowiedzieć się, co siedzi w twojej głowie. - Powiedział, na co wywróciłam oczami.

- Nie podrasowali ci może jeszcze mózgu? - Parsknęłam. Spojrzał na mnie groźnie. 

Zdarzają się takie momenty, że naprawdę mam ochotę się zastrzelić przez ten swój sarkazm. Mam przez niego same kłopoty.

- Dla swojego dobra, lepiej nie wnikaj, czego się dokonali, a czego nie. - Warknął, aż się wzdrygnęłam. Zabrzmiało to... niebezpiecznie. - Mogłabyś się przestraszyć.

Koniec mordowania mnie wzrokiem. Pora na zmianę tematu.

- Dobrze - zaczęłam - wiec jak twoim zdaniem miałaby wyglądać nasza współpraca?

Oparł się na krześle i staksował mnie wzrokiem. Odchrząknęłam nerwowo. Mężczyzna widząc moje zmieszanie, uśmiechnął się cwanie.

- To proste. - Odparł. - Po prostu będę się koło ciebie kręcił i co jakiś czas znikamy. Banalne.

- A Simon o tym wie? - zapytałam niepewnie, na co Fletcher wybuchnął śmiechem.

- A który mąż wie, że jego żona go zdradza?

Czuję wyrzuty sumienia. Ani Carol, ani Simon nie wie, że kartuję za ich plecami. Jak to się mówi? Cel uświęca środki? Pff.

- Widzę, że cię to gryzie. - Pochylił się w moją stronę i oparł się rękami o stół. - Jesteś pewna, że wybrałaś dobry zawód? - Uniósł wyzywająco brew. Obruszyłam się. On we mnie albo wątpi, albo prowokuje. Nie wiem, co gorsze.

- Kiedy zaczynamy? - zapytałam unosząc brodę wysoko. Niech sobie nie myśli.

Mężczyzna uśmiechnął się promiennie. Aż mi się gorąco zrobiło. Matko kochana, skup się na misji!

- Od razu. - Odparł wyraźnie zadowolony. - Ten sukinsyn, Valiente. Dzisiaj na imprezie pogadaj z jedną z jego kochanek. Najlepiej, żeby była to wysoka blondynka. Łatwo ją rozpoznasz, jest jedyna. -  Wyjaśniał, patrząc mi prosto w oczy. - Niezobowiązująca gadka o niczym. Podpytaj trochę o niego, o jego plany na wakacje, czy cokolwiek. Masz ją zagadać. Spróbuj coś wyciągnąć, cokolwiek. - Z każdym jego słowem kiwałam głową na potwierdzenie. Był teraz śmiertelnie poważny. - Razem z Sandro - wskazał na kelnera, którego kazano mi unikać. Cóż za ironia. - będziemy się koło niego kręcić. W końcu go przechwycimy. Zrozumiałaś?

Powoli zanalizowałam wszystko w głowie. Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Przytaknęłam. Mężczyzna wstał od stołu i pochylił się nad moim uchem.

- Nic nie mów Carol, ani Simon'owi. - Ostrzegł. - Mamy tylko jedną szansę.

Z tymi słowami odszedł. Postanowiłam trochę jeszcze posiedzieć, żeby nie wydawało się zbyt podejrzane, że razem stąd wychodzimy. Prychnęłam w myślach. Przecież on na być moim kochankiem!

Rosyjska Ruletka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz