BILLIE
Ja się chyba przesłyszałam.
- Czyś ty zdurniał do reszty?! - krzyknęłam. Może trochę za głośno. Ups.
- Uspokój się i daj sobie wyjaśnić resztę! - również podniósł głos. Pierwszy raz byłam tego świadkiem. Wzdrygnęłam się.
Oparłam się plecami i skrzyżowałam ręce na piersiach. No, słucham, na co tym razem wpadł Johnson.
- Po pierwsze, szpieg musi być opanowany. To coś, nad czym musisz popracować. - Zrugał mnie. Poczułam się jak mała dziewczynka. - Po drugie, to ma być tylko przykrywka. Johnson ma podejrzenia, że McDylan coś kombinuje.
- Simon? - szepnęłam zaskoczona. - Po co miałby to robić? To niedorzeczne.
Tristan zaśmiał się na moje słowa. Pewnie uważa mnie za naiwną. Prychnęłam.
- Czasami mam naprawdę ochotę dowiedzieć się, co siedzi w twojej głowie. - Powiedział, na co wywróciłam oczami.
- Nie podrasowali ci może jeszcze mózgu? - Parsknęłam. Spojrzał na mnie groźnie.
Zdarzają się takie momenty, że naprawdę mam ochotę się zastrzelić przez ten swój sarkazm. Mam przez niego same kłopoty.
- Dla swojego dobra, lepiej nie wnikaj, czego się dokonali, a czego nie. - Warknął, aż się wzdrygnęłam. Zabrzmiało to... niebezpiecznie. - Mogłabyś się przestraszyć.
Koniec mordowania mnie wzrokiem. Pora na zmianę tematu.
- Dobrze - zaczęłam - wiec jak twoim zdaniem miałaby wyglądać nasza współpraca?
Oparł się na krześle i staksował mnie wzrokiem. Odchrząknęłam nerwowo. Mężczyzna widząc moje zmieszanie, uśmiechnął się cwanie.
- To proste. - Odparł. - Po prostu będę się koło ciebie kręcił i co jakiś czas znikamy. Banalne.
- A Simon o tym wie? - zapytałam niepewnie, na co Fletcher wybuchnął śmiechem.
- A który mąż wie, że jego żona go zdradza?
Czuję wyrzuty sumienia. Ani Carol, ani Simon nie wie, że kartuję za ich plecami. Jak to się mówi? Cel uświęca środki? Pff.
- Widzę, że cię to gryzie. - Pochylił się w moją stronę i oparł się rękami o stół. - Jesteś pewna, że wybrałaś dobry zawód? - Uniósł wyzywająco brew. Obruszyłam się. On we mnie albo wątpi, albo prowokuje. Nie wiem, co gorsze.
- Kiedy zaczynamy? - zapytałam unosząc brodę wysoko. Niech sobie nie myśli.
Mężczyzna uśmiechnął się promiennie. Aż mi się gorąco zrobiło. Matko kochana, skup się na misji!
- Od razu. - Odparł wyraźnie zadowolony. - Ten sukinsyn, Valiente. Dzisiaj na imprezie pogadaj z jedną z jego kochanek. Najlepiej, żeby była to wysoka blondynka. Łatwo ją rozpoznasz, jest jedyna. - Wyjaśniał, patrząc mi prosto w oczy. - Niezobowiązująca gadka o niczym. Podpytaj trochę o niego, o jego plany na wakacje, czy cokolwiek. Masz ją zagadać. Spróbuj coś wyciągnąć, cokolwiek. - Z każdym jego słowem kiwałam głową na potwierdzenie. Był teraz śmiertelnie poważny. - Razem z Sandro - wskazał na kelnera, którego kazano mi unikać. Cóż za ironia. - będziemy się koło niego kręcić. W końcu go przechwycimy. Zrozumiałaś?
Powoli zanalizowałam wszystko w głowie. Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Przytaknęłam. Mężczyzna wstał od stołu i pochylił się nad moim uchem.
- Nic nie mów Carol, ani Simon'owi. - Ostrzegł. - Mamy tylko jedną szansę.
Z tymi słowami odszedł. Postanowiłam trochę jeszcze posiedzieć, żeby nie wydawało się zbyt podejrzane, że razem stąd wychodzimy. Prychnęłam w myślach. Przecież on na być moim kochankiem!
CZYTASZ
Rosyjska Ruletka
RomanceBillie jest agentką. Pomimo swojego młodego wieku potrafi wyjść nawet z najgorszych tarapatów. Będzie musiała stanąć przed jedną z bardziej niedorzecznych misji. Czy sprosta oczekiwaniom? Czy ta propozycja nie naruszy jej własnych zasad? I najważnie...