BILLIE
To pikanie jest nie do zniesienia. Gdzie ja w ogóle jestem? Próbowałam unieść powieki, ale było to zbyt trudne. I wciąż ten durny dźwięk.
Nagle wszystkie wspomnienia powróciły. Hotel, wybuch, Valiente. Co teraz? I gdzie są moi przyjaciele?
- Jej stan jest stabilny. - Usłyszałam czyiś głos, jakby przez mgłę. - Za jakiś czas powinna się obudzić, cierpliwości.
- Dobrze wiesz, że gdybyśmy to przewidzieli to nie byłoby ich tutaj. Co nam umknęło?
W końcu udało mi się przełknąć ślinę, która tylko bardziej utwierdziła mnie, jak bardzo mam wysuszone gardło. Ile ja tu leżę?
Nagle wszystkie rurki, do których byłam podłączona, zaczęły mnie niesamowicie drażnić. Do tego ta głupia maszyna wydawała z siebie coraz to głośniejsze dźwięki. Z wielkim trudem otworzyłam oczy, ale zaraz musiałam je zamknąć, przez oślepiające światło wpadające przez okno. Wszechogarniająca biel upewniła mnie, że znajdowałam się w szpitalu.
Do pomieszczenia wbiegło kilku ludzi. Zaczęli coś majstrować przy urządzeniach, dzięki czemu, przestały tak przeraźliwie piszczeć. Po chwili usunięto ze mnie większość przewodów i rurek, pozostawili mi jednak maseczkę z tlenem. I chwała Bogu, bo nie wiem, czy byłabym w stanie nabrać samodzielnie oddechu.
- Napędziłaś nam niezłego stracha. - Usłyszałam męski głos. Uniosłam powieki, a moim oczom ukazała się postać lekarza. - Nie wykonuj żadnych gwałtownych ruchów, ani tym bardziej nigdzie nie wychodź. Jesteś jeszcze bardzo osłabiona.
Podniosłam rękę, która w tamtym momencie była niesamowicie ciężka i uchyliłam delikatnie maseczkę. Przełknęłam ślinę i wydusiłam cichym głosem.
- Ile tu jestem? I gdzie jest reszta?
Zakaszlałam na nagły wysiłek. Pielęgniarka podeszła do mnie i pomogła usiąść, delikatnie pochylając mnie do przodu. Kiedy się już uspokoiłam, złapała za kubeczek z wodą i pozwoliła mi się napić. Po tak długim czasie, smakowała jak napój bogów. Kiwnęłam delikatnie kobiecie w podzięce, a ta szybko się ulotniła.
Major spojrzał na lekarza, a ten zacisnął usta w cienką linię. Czyli coś jest na rzeczy. W końcu usłyszałam głośne westchnięcie, a potem jego głos.
- Trafiłaś tutaj jakieś dziesięć dni temu. Twój stan jest stabilny, już ci nic nie zagraża. Masz tylko kilka siniaków i zadrapań, nie doznałaś żadnych złamań. Lekki wstrząs mózgu oraz zwichnięta ręka. Miałaś dużo szczęścia. Co do twoich znajomych... - spojrzał na majora, a ten momentalnie dokończył.
- Carol bardziej oberwała, ale będzie żyć. Złamała nogę, poza tym parę drobniejszych urazów, musi się z tego teraz wykaraskać - wyjaśnił. - Co do Simona, to już jest w pełni zdrowy. Najmniej oberwał, powiem nawet, że miał dużo szczęścia. Tylko kilka zadrapań. - Oznajmił. - Co do reszty cywili, udało się załagodzić sytuację, dzięki czemu, nie została zbyt rozdmuchana przez media. Tym razem nam się upiekło.
Słuchałam go, ale większość słów do mnie nie docierała. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy to przez mój stan, czy emocje, ale nie miałam siły się skupić. Jednak jedna rzecz nie dawała mi spokoju.
- A Tristan?
Mężczyźni znowu po sobie spojrzeli. Sądząc po ich zrozpaczonych minach, nie wiem, czy chcę znać prawdę.
- Tristan - westchnął Johnson - został porwany. Przez Rosję. Nie wiemy jeszcze czemu, ale musimy określić plan działania i go odbić. Nie pozwolę, aby jeden z moich ludzi pozostał w rękach wroga.
Wstrzymałam oddech. Nie wiem, dlaczego się tym tak przejęłam, przecież znam go zbyt krótko, aby jakkolwiek się do niego przywiązać. Jednak fakt, że grozi mu niebezpieczeństwo, dobija mnie niesamowicie. A co, gdy został poddany jakiemuś praniu mózgu? Wnioskując po tym, czego dowiedziałam się od Tristana, boję się nawet myśleć, co tam się dzieje.
- I co dalej? - wydusiłam.
- Jeszcze nie wiem, dziecko. Jeszcze nie wiem.
♡♡♡
Hej kochani!
Długo mnie nie było, co? :D Postanowiłam w końcu napisać ten rozdział, i mimo że nie jest zbyt długi, chciałam wreszcie tę scenę mieć za sobą. :D
Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam! :D
CZYTASZ
Rosyjska Ruletka
RomanceBillie jest agentką. Pomimo swojego młodego wieku potrafi wyjść nawet z najgorszych tarapatów. Będzie musiała stanąć przed jedną z bardziej niedorzecznych misji. Czy sprosta oczekiwaniom? Czy ta propozycja nie naruszy jej własnych zasad? I najważnie...