Rozdział 45

4K 114 18
                                    

Lauren.Pov.

-Zanim zacznę kare, masz mi coś do powiedzenia?- pytam wiążąc jeszcze jej nogi. Robię to nie za mocno by jej, aż tak nie bolało.

-Mamusiu ja przepraszam, już nie będę! Przysięgam! Zrobię co tylko chcesz tylko proszę, nie dawaj mi kary mamusiu! Błagam!- płacze i się rzuca po łóżku przez co zadaje sobie samej ból w miejscach, gdzie ją związałam na co wyje dodatkowo z bólu.

-Nie odpuszczę Ci, nie takie coś mała.- mówię jej spokojnie do ucha i układam jedną dłoń na jej piersi, którą zaczynam delikatnie ściskać. Całuję ją przy tym po szyi i ssę, w niektórych miejscach mocno skórę tworząc bolące malinki na jej skórze. Szczypię jej sutka na prawej piersi, a potem mocno masuje jej pierś. to samo robię z drugą bardziej boleśnie, zjeżdżam ustami na jej obojczyki, które lekko gryzę. Jadę wargami jeszcze niżej na jej cycki, które obcałowuję jak najlepiej mogę. Robię jej powoli i dokładnie malinkę na mostku. Zasysam skórę, którą potem podgryzam i liżę przez dobre dwie minuty, w czasie gdzie Camila się stara wydostać z sznurów i się rzuca, lecz podtrzymuję jej ciało drugą ręką, kładąc ją na jej ładnym, płaskim brzuchu, na którym jeżdżę ustami cmokając jej skórę i tworząc kształt serca z malinek.- Nie szarp się jeśli nie chcesz mieć ran na nadgarstkach i kostkach skarbie.- szepcze jej w wargi zahaczając o nie swoimi. Powracam ustami tam, gdzie skończyłam. Gryzę jej podbrzusze w paru miejscach. Jadę językiem do jej sutków, które ssę i liże po czym także jadę językiem do jej kobiecości. Wkładam w jej dziurkę język, szybko nim poruszając. Wyjmuję go i mocno dociskam do jej łechtaczki liżąc ją i smakując jej soczków. Układam dłonie na jej piersiach i je ściskam od czasu do czasu.

-Ach mamusiu...- dziewczyna jęczy już się nie szarpiąc i korzysta z przyjemności, którą jej daję. Niech korzysta póki może, mam to zdanie w głowie zaczynając szybko ją lizać i wkładać co chwilę w nią język i nim ruszać w niej, czuję jak moje przyrodzenie, aż pulsuje chcąc w nią wejść. Przejeżdżam prawą dłoniom od jej piersi, przez cały brzuch do jej kobiecości i wkładam w nią agresywnie dwa palce. Poruszam nimi szybko rozciągając jej cipkę nimi. Czuję jak dziewczyna co raz częściej się na nich zaciska i głośniej jęczy najwyraźniej bliska orgazmu. Wyjmuję z niej palce, które oblizuję i jeszcze raz tyli liżę jej kobiecość odsuwając się od niej.- Mamusiu proszę!- widzę jak stara się zacisnąć nogi przez to, że jej nie spełniłam, ale utrudniają jej to sznury na nich. Kręcę głową ściągając bokserki i zaczynając się onanizować na jej oczach przez to, że sama jestem podniecona. Wystarczy mi chwila i parę szybkich ruchów bym doszła i sperma zaczęła tryskać na podłogę.

-To jest twoja kara za to co robiłaś bez mojej zgody oraz na czym cię przyłapałam u ciebie w pokoju.- mówię zakładając z powrotem na siebie bokserki. Podchodzę do łóżka i odwiązuję jej jedną rękę, a następnie drugą.- Nawet się nie waż robić sobie teraz dobrze by się spełnić, bo ja tego nie zrobiłam.- mówię widząc, że chce już ułożyć rękę na swojej kobiecości. Robi do mnie proszącą minę, ale ja kręcę przecząco głową.

-Mamusiu proszę!- jęczy poruszając nogami dalej próbując je zacisnąć, ale nie może bo dalej nie odwiązałam ich od dolnej ramy łóżka.

-Nie.- rzekłam stanowczo.- To twoja kara kochanie.- szepcze jej w wargi i odchylam się zanim mnie zdąży pocałować. Odwiązuję ją do końca na co dziewczyna obejmuję się ramionami i zaczyna płakać, na co patrzę niezrozumiale.- Dlaczego płaczesz?- pytam spokojnie i siadam na łóżku ciągle na nią patrząc.

(włączcie sobie to co jest w mediach i przewińcie do 2:40 😁)

-Przepraszam, ja przepraszam, nie powinnam łamać tej zasady, nie powinnam łamać żadnej zasady mamusiu, przepraszam.- chlipie i się do mnie przysuwa przytulając mnie mocno jak na nią.- Już będę grzeczną baby girl mamusiu, obiecuję.- szepcze mi w szyję, gdy siada na mnie okrakiem i obejmuje mnie nogami w tali, a dłońmi na karku, który zaczyna delikatnie drapać.

-Już jest okej mała.- szepcze jej do uszka i zaczynam bujać nami na boki. Nucę pod nosem moją ulubioną kołysankę.- Był sobie król, był sobie paź i była też królewna.- cmokam ją w główkę i dalej nami bujam na boki.- Żyli wśród róż, nie znali burz, rzecz najzupełniej pewna..- widzę jak Camzi się uśmiecha i powoli odpływa.- Żyli wśród róż, nie znali burz, rzecz najzupełniej pewna. Kochał ją król, kochał ją paź, kochali ją oboje... I ona też kochała ich, kochali się we troje...- całuję ją w czółko i bujam nami teraz w przód i w tył.- Lecz srogi los, okrutna śmierć w udziale im przypadła... Króla zjadł pies, pazia zjadł kot, królewna myszka zjadła... Króla zjadł pies, pazia zjadł kot, królewna myszka zjadła...- drapię ją delikatnie po pleckach.- Lecz żeby ci, nie było żal dziecino ukochana, z cukru był król, z piernika paź, królewna z marcepana...  z cukru był król, z piernika paź, królewna z marcepana...- całuję ją w głowę i szczerze się do siebie, gdy zauważam, że moja władczyni serduszka zasnęła przy kołysance. Układam ją delikatnie na łóżku i przykrywam kołdrą oraz kładę się koło niej, biorę książkę do ręki z szafki nocnej i zaczynam ją czytać spoglądając na nią co jakiś czas i się uśmiechając.


------------------------------------------------------------

Tak jak pisałam w poprzednim rozdziale, wpadł jeszcze jeden. Mam nadzieję, że nie spierdoliłam go, aż tak bardzo jak myślę, nie umiem opisywać takich scen, ale się starałam, docencie to...

Mam wrażenie, że jedyne co mi wyszło w tym rozdziale to ta kołysanka jak śpiewa ją Lolo..😆

Ale no, nie przedłużam już, miłej nocy, poranka popołudnia, cokolwiek! 😘

Mommy.|CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz