- Byłbyś tak dobry, i otworzył mi drzwi? - zapytała uprzejmie, co, nie powiem, zatkało mnie dosyć mocno. Cóż, nie każdy mieszkaniec tego świata to skończony cham, prawdopodobnie.
Potrząsnąłem głową, w celu skupienia myśli, a raczej odpędzeniu tych zbędnych. Ponieważ prośba była miła, nie omieszkałem na nią odpowiedzieć.
- Chciałbym, uwierz. - wzruszyłem ramionami wdychając. Blond czuprynka pofalowała, i lekko wychyliła się zza patyków. Szare tęczówki błysnęły w popołudniowym słońcu. Jej wzrok dotknął się z moim, następnie całkowicie się przenikając. Ja skanowałem jej twarz, ona skanowała moją. Bez jakiejkolwiek wrogości. Po prostu.
Buzia dziewczyny była bardzo dziecięca. W kształcie serca. Grzywka opadała luźno na jej metalicznie srebrne oczy. Blada cera uwydatniała liczne piegi, oraz wklęsłe ślady po ospie, do tego błyszczała od potu. Usta wąskie, i niepełne, ale uśmiechnięte. Policzki miała lekko zapadłe, jednak wciąż zarumienione. Biorąc wszystko do kupy, wyglądała, po pierwsze na młodszą ode mnie, po drugie, na słabą, po trzecie, na sympatyczną.
- O co chodzi? - przerwała mi przypinanie jej łatki na podstawie wyglądu, i tak, jest to dokładnie tak płytkie i głupie jak brzmi.
- Nie mam pojęcia. - odparłem, jak najbardziej szczerze - Ta z mackami wypierdoliła mnie bez tłumaczenia. - ze złością patrzyłem na zamknięte drzwi, kiedy nagle nieświadomie podskoczyłem, usłyszawszy gwałtowny klekot upadającego drewna. Z przerażeniem, oraz palcami obu dłoni układającymi się w znak krzyża, spojrzałem na dziewczynkę.
- Ale dlaczego? No i kim ty w ogóle jesteś? - jej pytania nie były jakieś ostre, raczej zwyczajnie wywiadowcze.
- Umm... cóż, imię ci raczej dużo nie powie... ale jestem tu z Milanem. Może on ci coś mówi?
- Tak, jest tutaj? - pominąłem oczywistość i zbędność tego zdania, i grzecznie odpowiadałem.
- Gada właśnie z... Leną? Chyba Leną. Nie wiem o czym, ale chyba nie chcieli żebym wiedział, jak widać na załączonym obrazku. - parsknąłem.
Blondynka szybko przeskoczyła kupę upuszczonych patyków, w ułamku sekundy znajdując się pod drzwiami. Następnie, jęła nawalać pięścią w drewnianą powłokę, z zapałem oraz intensywnością wściekłego dzięcioła.
Omal nie uderzyła z rozpędu głowy babki od włosów, która wychyliła się ze szpary otwartego wejścia. Na mordzie czarnowłosej furiatki serdeczny i szczery uśmiech wciąż wyglądał jak pękająca rana. Nie przez estetykę, chodzi tu raczej o skojarzenie z charakterem.
- Wpuść mnie. - blondynka stanowczo tupnęła nogą, na widok tego, jak czarnowłosa zazdrośnie strzeże małej szpary.
- Oh... Sabinko, szybko wróciłaś. Masz drewno?
- Wpuść mnie. - powtórzyła, tym razem głośniej, młodsza.
- Poczekaj chwilę na dworze. Zajmij się ogrodem... I masz kolegę! Pobawcie się razem grzecznie. - szatynka puściła oczko do mniejszej, na co ta zrobiła się czerwona od złości. - Teraz dorośli rozmawiają. - po tych słowach drzwi zatrzasnęły się z impetem. Podmuch powietrza dotarł nawet do mnie. Zapadka szczęknęła zimno, oznajmiając definitywny koniec rozmowy.
Dziewczyna chwilę stała bez ruchu, jednak zaraz ryknęła wściekle, przez co byłem bliski z automatu rzucić się na ziemię
Dzięki mrocznym bóstwom, nie widziała tego, i mój słabej kondycji honor nie doznał uszczerbku.
Jednakowoż kolejne uderzenie w deski znowu sprawiło że byłem gotów do rychłej ucieczki gdziekolwiek, byle daleko.
- Wredna, wstrętna, okropna, niemiła, nieprzyjemna baba! - wycedzała słowo za słowem przez zęby. Aż dziw, że jad włożony w dźwięki nie rozpuścił szkliwa.
CZYTASZ
Sztuka Tonięcia
FantasyCo to może oznaczać, kiedy kamienie rzucane w wodę nie opadają na dno? Albo kamienie były iluzją, albo upadły na brzeg. To logiczne... Lub po prostu dno zniknęło. Chłopak który nie lubi ludzi, jezioro na pustkowiu, oraz garść kamieni z obu brzegów...