Przeszpiegi

419 22 1
                                    

- Valka...- usłyszałem szept Astrid za plecami.- O żeż w mordę.

Chciałem na nią spojrzeć, ale kobieta, która mnie objęła mi to uniemożliwiła. Byłem zaskoczony i nie spodziewałem się takiego przywitania. Jeszcze nie przetworzyłem tej informacji. Jak to jest moją matką?! Ona nie żyje. To nie może być prawda.

Ale z drugiej strony ciepło, które poczułem, gdy mnie przytuliła. Sytuacje była dziwna i czułem się nieswojo, ale nie przeszkadzało mi to. Jakbym już ją znał.

- Na Thor'a...- mruknęła kobieta i odsunęła się na odległość ramion, nadal trzymając jedną dłoń na moim barku.- Niech no spojrzę na ciebie.- Chwilę mierzyła mnie wzrokiem, aż z niedowierzaniem pokręciła głową.- Kurwa, jesteś już dorosły.

- Spokojnie.- wtrąciła blondynka, stając obok mnie.- Nadal zachowuje się jak dziecko.

Valka się zaśmiała, opuszczając rękę, po czym odgoniła smoki wokół nas.

- Chodźcie, oprowadzę was.- poinformowała z ekscytacją, ruszając przodem.

Spojrzałem z Astrid na nasze gady, które dochodziły do siebie, więc poszliśmy za kobietą. Byliśmy oczarowani tym miejscem. Wszelakie smoki, których były setki, jak nie tysiące. Ogromne lodowe sklepienie, pod którym tętniło życie. Znajdowało się tu kilka wodospadów, które tworzyły zbiornik na środku, gdzie znajdował się Oszołomostrach. Poza pustymi skałami znajdowały się też miejsca z roślinami; trawą, kwiatami, krzewami, a nawet małe drzewka. I mimo chłodu, robiło się cieplej na sercu na widok brykających małych smoczków.

- To tu spędziłaś te dwadzieścia lat?- zapytałem, nadal będąc w szoku. W odpowiedzi Valka skinęła głową.- Niesamowite.- mruknąłem pod nosem.

- Nie jesteście źli?- spytała patrząc na nas z zaciekawieniem.

- Nie.- powiedziała pewnie Astrid.

- Nie.- potwierdziłem, po czym zmarszczyłem brwi.- Tak. Nie wiem.- plotłem palce we włosy.- Trochę...- dodałem, po czym zacząłem gestykulować, wyrzucając z siebie kolejne słowa.- Nie codziennie człowiek się dowiaduje, że jego uznana za zmarłą matka żyje, ma się dobrze i jest kimś w rodzaju półdzikiej tajemniczej strażniczki smoków.- skończyłem, wskazując na kobietę.

- Przynajmniej mam ciekawe życie.- stwierdziła z uśmiechem, wzruszając ramionami.- To jest nasz Alfa.- wskazała na Oszołomostracha i spojrzała na nas z dumnym uśmiechem.- Bądźcie grzeczni, bo... on tutaj rządzi.

- Ta, dzięki, że zamroził dziewięćdziesiąt procent naszej bazy.- mruknąłem, przewracając oczami.

- Słucham?- Valka zmarszczyła brwi, spoglądając na mnie.

- To była dość głupia sytuacja...- wtrąciła Astrid, trącając mnie w ramię.- Czkawka był łowcą...

- Ponad miesiąc temu zaatakowałaś wyspę Okta, pamiętasz?- zapytałem, zakładając ręce na piersi.

Kobieta wyraźnie zmieszana, odchrząknęła, unikając mojego wzroku. Cóż, musiałem przyznać, że Norny chyba naprawdę mają jakiś plan. Ironią by było, gdyby moja własna matka mnie zabiła, nawet o tym nie wiedząc. I zrządzeniem losu jest fakt, że przeżyłem jako jeden z niewielu. Nie wierzyłem w aż takie przypadki.

Valka odchrząknęła i spojrzała na Astrid.

- A jak Stoick zareagował na przyjaźnie ze smokami?- zapytała zerkając na gady, które do nas podeszły.

Najwidoczniej postanowiła porzucić temat tego, że do niedawna staliśmy po dwóch stronach barykady. W sumie nie miałem nic przeciwko, nie ma co się kłócić na samym początku. Zresztą, już nie jestem łowcą. Przybyliśmy tu po pomoc i wsparcie Jeźdźca, aby ich zwalczyć. I na tym powinienem się skupić.

Splecione Losy - Czkawka i Astrid Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz