Tego właśnie nam trzeba

469 22 8
                                    

Z okazji naszego powrotu, kolejnego dnia zorganizowano ucztę. Średnio mnie to cieszyło, ponieważ to była jakaś kpina. Najpierw trzymali nas w więzieniu, a potem ojciec chciał nas zabić, tylko dla zasady. W sumie nadal zastanawiałem się, czy dobrym pomysłem jest tu tkwić i im pomagać. Ale moja matka i Astrid były jeszcze bardziej zmotywowane. Wszyscy przyjęli je z otwartymi ramionami. Stoick nie odstępował swojej żony na krok, a rodzice blondynki byli przeszczęśliwi. Ja za to spędziłem dzień w samotności wraz z Myszą z dala od wszystkich.

Wróciłem, gdy zrobiło się już ciemno. Planowałem nie iść na tą całą biesiadę, ale spotkałem Śledzika i Szpadkę po drodze, więc mnie zaciągnęli. Oczywiście wypytywali o wszystko, jednak szybko ich zbyłem. Nie miałem ochoty chwalić się nikomu z Berk tym, kim byłem. I tak czułem ich zszokowany wzrok na mnie. Wrażenie robiło to, że mam własnego smoka oraz, że w ogóle żyję.

Teraz siedziałem przy jednym ze stołów biesiadnych, gdzie popijałem miód pitny. Na ścianach wisiały pochodnie, które sprawiały, że w budynku panował przyjemny półmrok. Na stołach stały dodatkowo świeczki, które pozwalały widzieć, co się je i pije. Uczta już się nieźle rozkręciła, więc na parkiecie było wiele tańczących osób do muzyki, którą wygrywali stojący w rogu wikingowie, którzy grali na różnych instrumentach. Stoły zastawione były najróżniejszymi potrawami i napojami, jednak ja nie miałem apetytu. Siedziałem na końcu stołu i odganiałem każdego spojrzeniem, albo co natrętniejszych niemiłym słowem. Mogłem im pomóc, ale nie zamierzałem wchodzić w głębsze relacje.

Siedziałem w swoim parszywym humorze, bawiąc się kuflem w moich dłoniach i przesuwając go po deskach stołu. Był już w trzech czwartych pusty, a piłem go odkąd tu przeszedłem. Nawet alkohol mi nie wchodził w tym towarzystwie. Kiwałem lekko głową do muzyki i rozglądałem się ze znudzeniem po pomieszczeniu. Nagle mój wzrok natrafił na mojego ojca oraz Valkę, którzy zaczęli tańczyć na parkiecie. Mimowolnie się uśmiechnąłem, widząc tę scenę. Reszta tańczących zrobiła im miejsce, klaszcząc w rytm muzyki.

Wziąłem kolejny łyk miodu, obserwując rodziców. Stoick przytulił Valkę od tyłu i musiał jej coś powiedzieć, ponieważ radośnie się roześmiała. Zagryzłem wargę, mając palące poczucie, że nasze życie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby moja matka była z nami. Ojciec tak bardzo złagodniał, jak tylko ją zobaczył. Ale nie można mieć wszystkiego, mogłem tylko się cieszyć, że Valka jednak żyje i teraz jest naszym sojusznikiem.

Uśmiechnąłem się, spuszczając wzrok, ale spojrzałem w lewo, gdzie kątem oka zobaczyłem, jak ktoś do mnie podchodzi. Przybrałem obojętną minę, widząc Śledzika, który usiadł obok mnie. Poprawiłem się na ławie, minimalnie odsuwając. Naprawdę nie chciałem dzisiaj towarzystwa.

- Od dawna nie widziałem tylu uśmiechniętych mieszkańców...- mruknął po chwili, którą spędziliśmy w ciszy, obserwując parkiet.- A on niczym się nie przejmuje.- dodał, spoglądając na mnie i mając na myśli mojego ojca.

- Nie chcesz zobaczyć, czy nie ma cię gdzieś indziej?- prychnąłem.

Chłopak na mnie spojrzał i lekko się uśmiechnął. Mój język się wyostrzył przez te lata, więc nie byłem tak miły jak kiedyś. Nie mówiłem tego, co wypadało, a to co chciałem.

- Twoje kobiety strasznie nas dziś męczyły.- blondyn sprawnie zmienił temat, kiedy ja oparłem łokieć o stół.

Zagryzłem wargę, spuszczając wzrok. Wiem, że też powinienem im pomagać, ale widząc je szczęśliwe nie chciałem tego psuć swoim posępnym nastrojem, dlatego wolałem odlecieć. Nie sądziłem, że tak szybko rozpoczną przygotowania. Kiwnąłem głową, przyjmując jego słowa do wiadomości.

- Co się stało?- zapytałem, podnosząc wzrok znad stołu.

- Jeden wielki wykład na temat tego, co będziemy robić.- spojrzałem na chłopaka, który spokojnie obserwował parkiet, gdzie i ja za chwilę wróciłem wzrokiem.- Ty się zajmiesz tym, a ty tamtym. Zabawne, jak się zaangażowaliście w pomoc naszej wyspie.

Splecione Losy - Czkawka i Astrid Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz