rozdział 3

7K 113 11
                                    

Otwieram drzwi i...

- a dokąd to? - no nie

- idę na zakupy

- o 20?

- sklepy się zamykają o 22 - chyba

- no to idź ale uważaj na siebie - dobrze kochany braciszku ( czujecie ten sarkazm )

- będę uważać pa

- pa - chórek xd

Simon

- pa - powiedzieliśmy

- ok wyszła - no wow Matteo

- to chodź

Wyszliśmy po cichu z domu i jechaliśmy za nią cały czas. Weszła do siedziby. Po 20 minutach wyszła i pojechała do domu. Oczywiście byliśmy pierwsi. Weszła do domu, poszła do pokoju i trzasnęła drzwiami.

- pewnie jest wściekła

- raczej że jest wściekła - powiedziałem

- a no tak 

Luna

Jaka ja jestem zła na Mike. Nakrzyczał na mnie że za późno przyszłam. Przyszłam przecież 4 minuty później... on jest dziwny. Jutro jest impreza u Sky, która zakochała się w Matteo, więc on też tam będzie. Dlaczego ona mi to robi... zaprosiła chłopaka moich marzeń... pewnie się przewrócę i się będzie śmiał ze mnie. Dobra przebieram się w piżamkę i idę spać bo jutro szkoła.

NASTĘPNEGO DNIA

Wstałam za pomocą narzędzia tortur ( czyt. budzik). Myślałam że ten dzień będzie gorszy ale nie. Zrobiłam naleśniki z nutellą i kawę. Zauważyłam że od 10 minut nigdzie nie ma chłopaków. Patrzę do ich pokoi a tam..... leżą na łóżkach i przeglądają portale społecznościowe. Robię im naleśniki z owocami i herbatę. Wiem że nie lubią herbaty ale kawa się skończyła.

- naleśniki! - krzyknęłam a zaraz potem słyszałam tupot

Zaczęłam się bardzo głośno śmiać bo się wywalili na schodach. 

- z czego się śmiejesz? - chyba wstali lewą nogą

- z was

- gdzie są naleśniki?!

- w kuchni

Minęła 1 sekunda a już nie było ani jednego naleśnika. Po tym jak już zjedli zauważyłam że są w samych spodenkach.

- ubierzcie się lepiej, chyba że idziecie w samych spodenkach do szkoły - powiedziałam a oni pędem pobiegli na górę znowu się wywalając.

PO LEKCJACH

Wróciłam do domu 30 minut temu. Dostałam wiadomość od nieznajomego.

( nieznajomy, Luna )

- Cześć piękna

- kim jesteś?

- kimś kto będzie na imprezie u Sky

- jak masz na imię?

- Luke

- nie znam żadnego Luke

- na pewno?

- tak, na pewno

- do zobaczenia ślicznotko

Nwm co robić. Na pewno nie powiem tego chłopakom bo powiedzą żebym została w domu. No niestety ale muszę iść do Sky... boje się. Wybrałam krótką, czarną sukienkę bez rękawa, czarne szpilki i lekko pofalowane włosy. O 17 byłam już gotowa. Gdy schodziłam po schodach nwm z której strony usłyszałam "wow, super wyglądasz". O 18:30 mieliśmy być u Sky, a jest 18. Przejrzałam facebooka i dostałam wiadomość od tego samego numeru.

- ładnie wyglądasz Luna

- skąd wiesz co mam na sobie i jak mam na imię? 

- znam cię bardzo dobrze, i cię widzę - zaniemówiłam

- jak to mnie widzisz? - rozejrzałam się po pokoju

- normalnie, widzę cię bardzo dobrze

- pa

- papa kochanie - jakie kochanie?

Od 15 minut myślę o tym co napisał. Dalej nwm jak mnie widzi skoro mam zasunięte zasłony i zamknięte drzwi. Nagle słyszę jakąś rozmowę.... znaczy kłótnię. Schodzę na dół i widzę Simona i jakiegoś kolesia. na oko ma jakieś 36 lat. Na szczęście mnie nie widzą.

- nie możesz tego zrobić! - ale czego nie może zrobić?

- ona nie będzie mieszkała z tobą

- ale dlaczego wujku - wujku?!

- bo ona nie chce być taka wredna jak ty! - on nie jest aż taki wredny

- skąd wiesz

- ona chce być kujonką! - co?!

- skąd wiesz czy ona chce być kujonką

- wiem bo 9 lat temu była kujonką, dopóki nie zamieszkała z tobą!

- ona nie mieszkała ze mną przez tyle lat tylko z jakimś kolegą

- tak właśnie opiekujesz się siostrą!

Chciałam się oddalić ale niechcący popchnęłam stolik i zrobił mały hałas. Zaczęłam biec do pokoju i na szczęście w ostatniej chwili wyłączyłam światło i udawałam że śpię. Weszli do mojego pokoju i po chwili wyszli. Potem słyszałam jak jeszcze trochę się kłócili. Nagle ktoś trzasnął drzwiami aż wyskoczyłam z łóżka.

NASTĘPNEGO DNIA

Wstałam z łóżka i poszłam zrobić poranne czynności. Gdy chciałam wyjść z domu przypomniałam sobie że wczoraj nie poszłam na imprezę do Sky. Będzie na mnie wściekła. Lekcje minęły mi szybko, Sky wybaczyła mi to że nie przyszłam.

W DOMU

Weszłam do kuchni a tam widzę Simona bardzo smutnego. Spytałam co się stało ale mi nie odpowiedział. Po chwili wstał z krzesła podszedł do mnie i powiedział.

- muszę ci coś powiedzieć - o czym chce mi powiedzieć?

- co się stało?

- chodzi o to że musisz.....


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Przepraszam za to ale nie miałam pomysłu na rozdział. Za wszystkie błędy przepraszam. Rozdział nie sprawdzany.

800 słów, rekord?

^^^ autorka ^^^

bad sisterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz