rozdział 12

2.2K 45 2
                                    

Obudziłam się szczęśliwa. Dlaczego? Dzisiaj wycieczka! Jedziemy nad morze! Tak się cieszę że zapomniałam się spakować, brawo ja. Poszłam do łazienki, uczesałam się i pomalowałam, zapomniałam o ubraniach więc wyszłam z łazienki i prawie dostałam zawału. Ciocia siedziała w czarnej sukni na moim łóżku. Powiedziała mi że idzie na randkę z Henkiem. Niektórzy mają fajnie. Ubrałam czarne spodenki, czarno białe trampki, białą bluzkę na krótki rękawek i białą czapkę z daszkiem. ( wiem że tylko czarny i biały ale chciała ubrać się w takie kolory ) Spakowałam się w pół godziny. Poszłam na dół i nie mogłam się zdecydować co zjeść. W końcu wybrałam gofry z lodami, bitą śmietaną, posypką i polewą. Było bardzo dobre, tyle powiem. Poszłam do szkoły bo tam mieliśmy zbiórkę. Zobaczyłam Emmę, Ambar, Simona, Matteo i Mike którzy rozmawiają. Wleciałam na nich i wszyscy się przewrócili. Ja i Emma zaczęłyśmy śmiać się jakbyśmy uciekły z nie wiadomo czego ( wiem że to jest śmiechu warte xd ). Wszyscy się na nas patrzyli jak na kosmitów. Gdy skończyłyśmy wstałyśmy i poszłyśmy do autobusu i usiadłyśmy koło siebie ( Mike z Matteo siedział, Simon z Ambar ) jak za dawnych czasów xd. Podróż trwała 4 godziny. 

- co się stało? - spytałam widząc twarz Emmy

- zgubiłam moją poduszkę! - krzyknęła, a Matteo i Mike się na nas popatrzyli, bo za nami siedzą.

- sory ale gdy miałam jechać do Simona to ją niechcący zapakowałam, ale mam ją.

- I hate you! Zaraz co? I love you!

- I love you too

- aaaaaaaaaaaawwwwww - powiedziała Ambar która siedzi przed nami

- dobra chodźcie - Simon czemu ty to psujesz

Po 15 minutach byliśmy w domku. Pokoje były 3 osobowe więc ja, Ambar i Emma miałyśmy wspólny pokój, a Simon, Matteo i Mike wspólny. Była sala gimnastyczna, basen, jacuzzi ( nwm jak to się pisze ), siłownia i miejsce do imprez. Najpierw rozpakowałyśmy się, a potem poszłyśmy zrobić kolacje. Niestety nie mogłyśmy się zdecydować więc zaczęłyśmy robić lazanię, gofry i naleśniki ale nie skończyłyśmy, bo niestety nie było tyle produktów i zaczęłyśmy się kłócić i zrobiła się malutka, no dobra wielka bitwa o mąkę. Gdy chłopaki weszli do kuchni zobaczyli nas całe w mące, drożdżach, cukrze itd. Gdy chcieli nas oderwać od bitwy zaczęłyśmy piszczeć i nas puścili, a po 1 sekundzie też byli brudni. Przez 2 godziny była bitwa. Dziewczyny vs Chłopaki.  Dziewczyny oczywiście wygrały, bo jak powiedziałam że idę zobaczyć czy nikt nie przyjechał, tak naprawdę ukradłam im wszystko i musieli się poddać. Na koniec rzuciłyśmy w nich pomidorami. Po 4 godzinach kuchnia, salon i korytarz byli czyści. My też oczywiście. 



^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Przepraszam że taki krótki ale nie mam weny i piszę to trochę niechętnie więc może ( to nie jest pewne ) zawieszę na trochę tą książkę. 458 słów.


^^^ autorka ^^^



bad sisterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz