Rozdział 12.

368 41 11
                                    


"Zdejmij je, zdejmij je

Zdejmij wszystkie swoje ubrania "

Josephine

Hotel znajdował się w centrum miasta i kosztował Matthew na pewno sporo, ale był blisko filharmonii. Podobał mi się luksus, jaki tutaj panował. Rozglądałam się po wnętrzu, podczas gdy Logan odebrał klucze od trzech pokoi. Mój ochroniarz, bez słowa, ruszył za nami do windy.

– Na koncert na pewno z nami nie jedziesz? Nie będę potem słuchał skarg Matta – Logan zwrócił się do barczystego mężczyzny, uprzednio wciskając numer piętra.

– Na pewno. Kazano mi pilnować Josephine jedynie w czasie drogi i w hotelu.

Logan już nic nie odpowiedział. Zerknęłam na jego twarz. Szczękę miał zaciśniętą i wydawał się zdenerwowany. Po rewelacjach jakie mu zaserwowałam, wcale się nie dziwię.

Zatrzymaliśmy się na siódmym piętrze i przeszliśmy długim korytarzem do trzech par drzwi. Mój pokój znajdował się między ochroniarzem a Loganem. Weszłam do środka razem z Loganem, który zostawił na fotelu moją torbę.

– Za godzinę wyruszamy – poinformował mnie i wyszedł, bo w progu czaił się ochroniarz, którego imienia nie znam.

Westchnęłam, wyciągając z torby kosmetyczkę. Potrzebowałam szybkiego prysznica i przebrania się w suknię. Makijaż i fryzura zostaną wykonane na miejscu. Wolnym krokiem przeszłam do dużej, przestronnej łazienki i spojrzałam na szklaną kabinę. Miałam nadzieję, że kolejna dawka wody da ulgę mojemu obolałemu ciału.

Logan zapukał do moich drzwi punktualnie.

– Proszę – powiedziałam głośno, poprawiając materiał długiej, czerwonej sukni. Była bez ramion, a wiązała się wokół mojej szyi.

Logan wszedł do pokoju i nie omieszkał zlustrować mnie wzrokiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Logan wszedł do pokoju i nie omieszkał zlustrować mnie wzrokiem. Nie uśmiechnął się, ale jego wzrok wiele wyrażał.

– Jestem gotowa – oznajmiłam.

– W takim razie jedziemy. – Podszedł do mnie bliżej. – Jo, musisz mi wiele wyjaśnić.

– Na miejscu. – Dotknęłam dłonią jego policzka. – Nie nienawidź mnie.

– Nie nienawidzę. – Westchnął głośno i odsunął się. – Chodź, musimy iść.

Przeszliśmy do windy, ramię w ramię. Nie zerkałam na niego, a on na mnie. Miałam paranoje, ale zdając sobie sprawę, że są tutaj kamery, nie chciałam ryzykować. Nie chciałam, by jakimś cudem Matthew się dowiedział. Wszystko, w co się teraz wpakowałam, było cholernie trudne. Chodziło też o życie Logana, bo moje i tak było skazane na porażkę. Prędzej czy później, Matthew mnie wykończy.

Desperado [psycho LT] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz