Poniedziałkowy poranek nastąpił zbyt szybko. Słysząc dzwonek budzika Archie Andrews był dogłębnie zdumiony. Być może dlatego trzy razy szukał podręcznika od chemii, który nawiasem mówiąc od piątkowego wieczoru znajdował się w jego szkolnym plecaku, a Fred musiał raz po raz przypominać mu, że jeśli natychmiast nie wyjdzie z domu, spóźni się na test z matematyki. Cóż, gdyby ojciec rudowłosego wiedział, co jego syn zamierza dziś zrobić, zapewne w ogóle nie wypuścił by go z domu.
Archie dotarł pod drzwi szkoły w momencie, w którym dzwonek zasygnalizował początek pierwszej lekcji. Rudowłosy zamierzał skierować się natychmiast do odpowiedniej sali, żeby nie ściągnąć na siebie gniewu pani McQueen, jednakże zanim zdążył zrobić choć krok do przodu, czyjaś dłoń owinęła się wokół jego nadgarstka i pociągnęła go z powrotem do tyłu, wprost na stojące obok szafki.
- Cześć Arch! - powiedziała Jackie, uśmiechając się do chłopaka promiennie.
Andrews przez chwilę wpatrywał się w nią bez słowa, a na jego twarzy malowało się jedynie bezgraniczne zdumienie. Rudowłosy już zamierzał rozejrzeć się nerwowo wokół, żeby sprawdzić, czy czasem żaden zbłąkany uczeń Riverdale High School nie wlepiał w nich swojego nachalnego spojrzenia, ale dłoń brunetki, która nagle znalazła się na jego policzku, skutecznie go powstrzymała. Zanim chłopak zorientował się, co tak naprawdę zamierza zrobić Jacqueline, brunetka stanęła na palcach i delikatnie wpiła się w jego usta.
W tamtym momencie Archie był tak zszokowany, że nawet nie pomyślał o możliwości odepchnięcia brunetki. Jego mózg odłączył się i przestał współpracować z ciałem, być może dlatego rudowłosy chwycił brunetkę w talii i przyciągając ją bliżej siebie, pogłębił pocałunek. Jacqueline uśmiechnęła się prosto w jego usta, a Archie pomyślał, że dziewczyna całuje go zupełnie inaczej, niżeli robiła to Veronica. Całując się z Jackie nie czuł się tak, jakby królowa pocałowała swojego podwładnego. Natomiast miał wrażenie, że on i Ross stoją na równi w tym pocałunku. Z zaskoczeniem stwierdził, że po raz pierwszy od dłuższego czasu nie czuł nad sobą ponurego cienia wyższości Veronici Lodge.
Jackie odsunęła się od chłopaka, a na jej lekko opuchniętych ustach wciąż malował się uśmiech. Dziewczyna miała przymknięte oczy i rudowłosy mógł bezkarnie się w nią wpatrywać. Jacqueline Ross miała interesującą urodę i zdecydowanie przyciągała wzrok płci przeciwnej. Jednak w tym stwierdzeniu Archie nie odkrył niczego, co inni uczniowie płci męskiej Riverdale High. Każdy kto mijał Jackie na korytarzu, wraz z wieczną obojętnością wypisaną na twarzy, dostrzegał jej dziwnie fascynującą urodę.
- Betty Cooper stoi schowana za szafką Cheryl Blossom i właśnie zrobiła nam zdjęcie. - rozważania chłopaka przerwał cichy głos Jacqueline. Dziewczyna oparła swoje czoło o czoło rudowłosego i wciąż z tym cudownym uśmiechem widniejącym na jej ustach, poinformowała Archiego o ich widowni. To był moment, w którym wszystko co wydarzyło się kilka sekund temu nagle nabrało znaczenia. Jacqueline przejęła kontrolę nad planem chłopaka i zaczynała rozgrywać to tak, aby oboje mogli osiągnąć zamierzony efekt. Choć jedynym co dziewczyna otrzyma z tej akcji, będą pieniądze. Archie musiał przyznać, że młoda Ross rozegrała to wszystko fenomenalnie.
- Więc po to ten teatrzyk? - zapytał. Zamiast odpowiedzi dziewczyna pochyliła się ponownie i złożyła na ustach rudowłosego krótki pocałunek. Mimo wcześniejszych oporów, dłoń Andrewsa szybko zjechała na tyłek brunetki. Archie stwierdził, że skoro i tak lada moment będzie musiał pożegnać się z Veronicą, wykonując tak otwarte gesty w stosunku do Jackie nie traci zupełnie nic.
CZYTASZ
Morphine || Archie Andrews ✔️
FanfictionArchie Andrews potrzebuje kogoś, kto będzie udawał jego dziewczynę. Jackie Ross potrzebuje jego pieniędzy.