12 [jackie]

683 38 3
                                    

           Było już dobrze po dziewiątej, kiedy Jaqueline Ross wreszcie przekroczyła próg Whyte Wyrm. Dziewczyna była niesamowicie zła na siebie za to, że tak długo zabalowała w swojej przyczepie. Kiedy tylko opuściła pokaźną willę należącą do rodziców Reggiego, natychmiast udała się w stronę swojego, mniej okazałego domu. Zamierzała tylko zmienić te cholernie niewygodne botki na zwykłe tenisówki, a potem udać się do Whyte Wyrm w bardzo przyspieszonym trybie, żeby zgarnąć trójkę prawdopodobnie całkowicie pijanych idiotów.

          Jednakże wszystkie plany, które snuła Jackie w drodze do Sunnyside Trailer Park runęły w gruzach, jak tylko dziewczyna zbliżyła się do swojej przyczepy. Jeffrey Ross leżał twarzą do ziemi tuż przed niewielkimi schodami, a wokół niego roznosiły się alkoholowe opary. I choć Jackie serdecznie nienawidziła alkoholizmu ojca, nie miała serca go tam zostawiać całkiem samego. Dlatego też nie zważając na fakt, że przyjaciele czekają na nią w barze, zakasała rękawy i przystąpiła do rutynowej akcji ratowania tyłka Jeffreya.

           Godzinę później jej ojciec leżał na niezbyt wygodnej kanapie, a obok niego znajdowały się miska, szklanka wody i garść tabletek przeciwbólowych. I kiedy wszystkie butelki po wódce znalazły swoje miejsce zamieszkania w koszu na śmieci, Jackie ruszyła w kierunku siedliska Węży. A tam zastała jeszcze większy burdel, niż w jej własnym domu.

          - Zapytam jeszcze raz, co tu się do cholery dzieje? - brunetka założyła dłonie na piersiach i powiodła oburzonym spojrzeniem po twarzach mężczyzn, zgromadzonych przy stole bilardowym.

          - Archie? Jug? Czy ktoś z was wyjaśni mi to wszystko? - zapytała Jaqueline, ogarniając ręką półleżącego na stole Archiego, niemalże nieprzytomnego Clintona Hulla, który dosłownie zsuwał się z krzesła i niezwykle zadowolonego z siebie Sweet Pea.

          - Nikt? Świetnie! To może ja wyjdę na zewnątrz i sprowadzę FP do tego cholernego baru i to przed nim będziecie się tłumaczyć?! - warknęła.

          Zanim jednak zdążyła zrobić choć krok do tyłu, stojący nieopodal Fangs i Sweet Pea wymienili pomiędzy sobą znaczące spojrzenia i chwycili brunetkę za ramiona. Ross była tak zaskoczona ich zachowaniem, że z trudem udało jej się powstrzymać pełne obrzydzenia spojrzenie. Spojrzała jedynie wymownie na zaciśnięte na jej ramionach dłonie Węży.

          - Słuchaj Ross, nie wiem co zrobisz z tymi idiotami, ale nas w to nie mieszaj. - powiedział Sweet Pea, spoglądając dziewczynie prosto w oczy. - Kiedy my tu przyszliśmy, oni już byli ledwo żywi. Poza tym Andrews zaczął wypytywać Jonesa o twojego ojca. Nie wiem w jaką grę wplątałaś się tym razem, ale Jughead jest tak pijany, że gdybyśmy z Fangsem nie zainterweniowali wypaplałby mu wszystko. Kumasz Ross, wszystko. - Jaqueline westchnęła, kiedy brunet mocniej ścisnął jej ramię, tym samym zmuszając ją do spojrzenia mu prosto w oczy.

          - Fangs? - brunetka odwróciła twarz w stronę niższego z przyjaciół i posłała mu pytające spojrzenie.

          - Było dokładnie tak jak on mówi Ross. - Fogarty kiwnął głową w stronę przyjaciela, na co Sweet Pea obdarzył go nieco drapieżnym, ale z pewnością dumnym uśmiechem.

           Jaqueline wypuściła ze świstem powietrze i przymknęła na chwilę oczy. Zdążyła naprawdę polubić uroczego Archibalda Andrewsa. Mimo tego układ na który się zgodziła zaczynał jej naprawdę mocno działać na nerwy. Jackie uważała, że problemy z ojcem i większością uczniów Riverdale High School są dla niej wystarczającym obciążeniem, dlatego też użeranie się z Archiem i przewidywanie jego kolejnych kroków nie było jej na rękę. Coraz częściej w jej głowie pojawiała się myśl, żeby zerwać umowę i raz na zawsze odciąć się od rudowłosego.

           - Mam u was naprawdę spory dług panowie. - powiedziała, spoglądając z wdzięcznością na kolegów z gangu. Następnie zmierzyła wzrokiem pobojowisko za ich plecami. Widok trójki pijanych chłopaków był tak żałosny, a jednocześnie tak bardzo podniósł dziewczynie ciśnienie, że ta przeciągu sekundy postanowiła nie ratować ich z opresji tym razem.

           - Sweets, mogę mieć do ciebie prośbę? - zagaiła chłopaka, kiedy tylko Fangs oddalił się na bezpieczną odległość i nie mógł usłyszeć o czym ta dwójka rozmawia.

           - Jeszcze pytasz? Interesy z tobą to czysta przyjemność Ross.

          - Ściągnij tu FP i nagadaj mu jakichś bzdur o tych imprezowiczach. Daję ci wolną rękę, tylko dopilnuj żeby Jones naprawdę mocno ich ochrzanił. - powiedziała Jaqueline, wymieniając się wymownymi spojrzeniami ze Sweet Pea. Brunet kiwnął głową z diabelskim uśmiechem i jak tylko dziewczyna skierowała się do wyjścia, on przywołał do siebie Fangsa, planując naprawdę interesującą intrygę na temat Andrewsa i jego kolegów.

* * *

          Następnego dnia Jackie musiała zmierzyć się ze skutkami nieprzespanej nocy, a efekty tego najbardziej widać było na niezapowiedzianym wcześniej sprawdzianie z geografii. I jako że na co dzień przedmiot ten nie sprawiał dziewczynie większych trudności, tak tego dnia było zupełnie odwrotnie.

          - Przysięgam, że nienawidzę tej kobiety. - burknęła pod nosem, kiedy tylko opuściła wnętrze sali. Clinton opierający się o szafki tuż obok zaśmiał się perliście. Hull wyglądał okropnie z podkrążonymi oczami, miał też potężnego kaca, ale to nie przeszkadzało mu w otwartym szydzeniu z przyjaciółki.

          - Ja nienawidzę ciebie za tę akcję z FP, ale jakoś wciąż się przyjaźnimy. - stwierdził, wzruszając ramionami. Dwójka Węży ruszyła wzdłuż korytarza, kierując się ku wyjściu ze szkoły. Mieli ogromne szczęście, gdyż nauczyciela wychowania fizycznego złapała naprawdę paskudna grypa żołądkowa i odwołali im dwie ostatnie lekcje. A to oznaczało więcej wolnego czasu, którego Jackie Ross na pewno nie zamierzała marnować na ślęczenie nad podręcznikami.

          - Zamknij się Hull. Dobrze wiesz, że należał wam się porządny opieprz od FP. - Jackie zmroziła chłopaka spojrzenie, ale Clinton jedynie uniósł dłonie w obronnym geście.

          - A czy ja mówię, że nam się nie należało? - mruknął pod nosem. - Po prostu nie lubię, kiedy FP zaczynać drzeć papę na nas wszystkich, a ty nie zaczynasz po nim cisnąć. To naprawdę bolesne doświadczenie.

          Jaqueline parsknęła śmiechem, słysząc ten autentyczny smutek w głosie Clintona, ale zanim zdążyła jakkolwiek to skomentować, tuż przed nimi pojawił się Archie. Brunetka zatrzymała się gwałtownie, co sprawiło, że idący nieco z tyłu blondyn wleciał z impetem w jej plecy.

           - Co do diabła, Ross? - oburzony Hull spoglądał na dziewczynę spod zmrużonych powiek. Jackie wzruszyła jedynie ramionami i kiwnęła głową w stronę rudowłosego chłopaka.

           - Cześć wam. - powiedział Archie, spoglądając na Jaqueline z zażenowaniem. Brunetka nie odzywała się do chłopaka przez calutki dzień i plotki zaczynały głosić, że bezwzględna Jaqueline Ross zostawiła biednego Andrewsa dla Clintona Hulla. Jackie uwielbiała tego rodzaju pikantne wiadomości.

           - Stary, ale ty dobrze wyglądasz. - powiedział Clinton, pochylając się jeszcze bardziej w stronę rudowłosego chłopaka. Jackie parsknęła niewesoło, obserwując zachowanie swojego przyjaciela.

           - Dzięki. - zaśmiał się Archie. - Tak czy inaczej chciałem zapytać, czy nie macie ochoty wpaść ze mną do Popa?

           - Zgadzam się na wszystko, tylko zabierz mnie z tej cholernej szkoły. - odpowiedziała Jaqueline, wymieniając się z chłopakiem niewesołych uśmiechem. 



# # # 

dla Sandy, bo wiem, że była oburzona brakiem nowego rozdziału, buzi babe xoxo

miles ))))

Morphine || Archie Andrews ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz