Castiel stał przed lustrem już kilka minut, próbując doprowadzić swoje włosy do porządku. Te jednak uparcie nie dawały się poskromić, wciąż pozostając w artystycznym nieładzie. Westchnął cicho, prostując się i spoglądając na krzątającą się po kuchni Hannah.
-Napewno nie potrzebujesz pomocy?
Brunetka uśmiechnęła się do niego delikatnie poprawiając zastawę.
-Spokojnie, wszystko już prawie gotowe. Mówiłeś, że kiedy przyjdą?
Jak na zawołanie, dzwonek rozniósł się po domu.
-Chyba teraz.-Castiel wzruszył ramionami i jeszcze raz przeczesał włosy dłonią, poprawiając granatową koszulę wpuszczoną w spodnie. Otworzył drzwi, biorąc głęboki oddech.
-Hej.-Dean, oczywiście w swojej skórzanej kurtce, z kilkoma paczkami pod pachą i Samem u boku uśmiechnął się do niego promiennie, zwracając tym samym uwagę na rumieńce od mrozu na swoich policzkach.-Można wejść?
-Zapraszamy.-Castiel przepuścił ich w drzwiach, gdzie Sammy zaczął ściągać z siebie kilka warstw ubrania.
-Wyglądasz co najmniej jak milion dolarów, Cas.-Dean znów się uśmiechnął, rozpinając kurtkę i wieszając ją na stojaku obok drzwi. On też się wystroił, chociaż tylko w białą koszulę, nawet nie włożoną do spodni i luźno zawiązany na szyi krawat, z którym zapewne pomógł mu Sam. Pochylił się i złożył na wargach Novaka delikatny, chłodny pocałunek, ciągle się uśmiechając.
-Chłopaki, nie przy mnieeee...-jęknął Sam, uporawszy się wreszcie z czapką, szalikiem, rękawiczkami, butami i kurtką. Młodszy Winchester ubrał się z kolei w czarny sweter, w którym już podciągnął rękawy i skierował się do kuchni.-Hannah! Jest coś do roboty?
Dean prychnął pod nosem z rozbawieniem, zerkając na bruneta i wyciągając przed siebie paczki.
-Schowasz?
-Sam jeszcze wierzy w Świętego Mikołaja?-uniósł brwi, odbierając prezenty. Blondyn udał zaskoczonego.
-Jak to wierzy? To Święty Mikołaj nie istnieje?
Niebieskooki zaśmiał się pod nosem, wymijając go i wskazując kuchnię.
-Idź, zaraz przyjdę.
Dean spełnił polecenie, rozglądając się po pięknie udekorowanym wnętrzu. Tu i ówdzie rodzeństwo poustawiało gałązki sosny, stroiki, świeczniki i inne świąteczne ozdoby, których nie zwykł był widywać w swoim domu. Na stole leżał już biały obrus, a na nim pięć talerzy i mnóstwo sztućców, z których Winchesterowie nie używali co najmniej połowy ani razu. Kilka dań już czekało, jeszcze parując, gdy brunetka wyciągnęła z piekarnika coś, co natychmiast pobudziło zmysły blondyna do działania.
-Ciasto?-zapytał z nadzieją, podchodząc do stołu i opierając się dłońmi o krzesło. Hannah uśmiechnęła się do niego życzliwie.
-Cas mówił, że to twój ulubiony przysmak.
-Cóż...najwyraźniej dobrze mnie zna. Można kawałeczek?
-Na deser, Dean.-Castiel wszedł do kuchni, stając obok niego.-Zaczynamy?
===
-To nie było tak!-powiedział brunet, odstawiając szklankę wody na stół i prostując się nieco.-Ja po prostu nie wiedziałem, jak się tego używa.
-Miałeś czternaście lat i nie potrafiłeś zrobić prania, Cas.-zaśmiała się Hannah, upijając łyk wina z kieliszka.-Połowa naszych ciuchów zabarwiła się na jaskrawy różowy.
CZYTASZ
Królowie Chaosu
FanfictionCastiel Novak był najbardziej typowym, wręcz nudnym mieszkańcem Northside w mieście Riverdale. Uczył się, kłócił z siostrą- od wielu lat jego życie było monotonną rutyną, której sam za żadne skarby nie mógł się pozbyć. Wszystko zaczęło się zmieniać...