+i don't wanna fall, fall away

669 70 54
                                    

nie zabijcie mnie za ten rozdział
===


Zanim Dean zdążył w ogóle zorientować się, co się dzieje, Castiel był już niemal w pełni ubrany i zmierzał do wyjścia.

-Hej, co robisz?-Winchester wstał i spróbował go złapać za rękaw koszuli, ale brunet wyszarpał ramię.-Cas, proszę, pogadajmy na spokojnie, to nie tak jak myślisz...

-Nie? Więc powiedz mi, Dean. Czy po tym, jak się tu ze mną kochałeś, ubrałeś się i wyjechałeś do Southside?

Blondyn przymknął oczy, wiedząc, że nie może skłamać, bo niebieskooki znał go na tyle dobrze, że zorientowałby się o tym już po kilku sekundach.

-Tak.-powiedział cicho, z braku lepszych opcji.-Tak, byłem w Southside, ale...

-Czy pojechałeś do Julii Turner?

Winchester zacisnął palce na nasadzie nosa, coraz bardziej zdenerwowany.

-Tak...

-Czy to jej szminka na twoich ustach?

Zielonooki przez dłuższą chwilę się nie odzywał, wpatrując się tępo w podłogę, aż Castiel krzyknął, zmuszając go do reakcji.

-ODPOWIADAJ, DO CHOLERY!

-Tak, to jej szminka, ale...

-Tyle mi wystarczy.-Novak przesunął go niezbyt delikatnie i zabrał swoje rzeczy, ignorując Deana, który starał się go powstrzymać.

-Cas, kochanie, proszę cię, porozmawiajmy na spokojnie, to nie tak...

-Przed chwilą powiedziałeś mi, że dokładnie tak! Właściwie, nie powinno mnie to dziwić, prawda?-zaśmiał się z bólem, zakładając buty. Winchester zmarszczył brwi, coraz mniej kontrolując to, co się właśnie działo.

-O czym ty mówisz?

-Przecież wiedziałem, że z nią kiedyś spałeś! Wiedziałem, że ciągle coś was łączy, tylko starałem się ze wszystkich sił o tym nie myśleć, bo naiwnie wierzyłem, że ktoś taki jak ty nie zostawi mnie przy najbliższej okazji. To od początku nie miało prawa bytu, prawda? Pewnie gdyby mój ojciec nie przyszedł wtedy w wigilię, przespałbyś się ze mną już wtedy i byłoby po sprawie, co? Ale nie, musiałeś sobie poczekać aż do teraz, ale odkryłeś, że ci nie wystarczam i bzykasz na boku jakąś zdzirę!

Dean zacisnął zęby i gwałtownie złapał go za nadgarstek, gdy ten się prostował po założeniu butów.

-Nie mów tak o niej.-warknął ostrzegawczo, ale Castiel uniósł lekko głowę, patrząc na niego zaszklonymi, ale zdeterminowanymi oczami. Gdy się odezwał, jego głos był wręcz przepełniony pogardą i chłodem.

-A jak mam mówić? Oboje jesteście siebie warci, zniszczeni przez życie samotnicy, kurwa jego mać! Ile razy już ją posuwałeś, co?!

Winchester, nie panując nad emocjami, uniósł zaciśniętą pięść szybciej, niż mógłby to przemyśleć, a Cas instynktownie zakrył się wolną ręką, cofając o krok. Blondyn zatrzymał pięść dopiero w połowie drogi, zdając sobie sprawę z tego, co chciał zrobić, o wiele za późno.

Castiel oddychał szybko, patrząc na niego nie tyle przestraszony, co zszokowany, że jego chłopak mógłby kiedykolwiek go uderzyć. Dean, sam oszołomiony swoim zachowaniem, powoli opuścił ramię, a Novak uwolnił swój nadgarstek szybkim szarpnięciem.

Przez chwilę patrzyli na siebie, buzując z emocji- Dean zawstydzony, że posunął się tak daleko, nawet, jeśli ostatecznie nie uderzył Casa: Cas wściekły i rozpadający się w środku na drobne kawałeczki, gdy widział przed sobą chłopaka, którego bezgranicznie kochał, a który nie dalej jak godzinę temu był z kimś innym. Zdał sobie sprawę, że nie może na niego nawet patrzeć.

Królowie ChaosuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz