+i'm a goner, somebody catch my breath

677 80 37
                                    

przepraszam że dopiero dzisiaj ale przez to że nie chodzę do szkoły nie wiem jaki jest dzień tygodnia miesiąc czy pora roku


===

Dean przez chwilę wpatrywał się w przestrzeń pomiędzy policjantami, oddychając miarowo. Po kilku sekundach spuścił wzrok na ziemię, skołowany i tylko trochę zaskoczony: daleko temu było do prawdziwego szoku, jakiego spodziewali się policjanci.

-Znaleźliśmy jego ciało przy drodze do Greendale...-zaczął starszy z nich, współczującym, łagodnym głosem, jakby bał się, że zielonooki może niedługo wybuchnąć.-Został wielokrotnie dźgnięty między żebra, wykrwawił się...

Dean dalej się nie odzywał, głęboko oddychając i wyglądając, jakby się nad czymś zastanawiał. Młodszy funkcjonariusz przechylił nieco głowę, starając się spojrzeć mu w oczy.

-Proszę pana?-zapytał nieśmiało.-Usłyszał nas pan?

-Tak.-odparł sztywno blondyn, prostując się i odchrząkując.-Będę musiał zidentyfikować ciało?

-Niestety tak. Znaleźliśmy przy nim dowód osobisty i prawo jazdy, ale potrzebujemy również orzeczenia najbliższej rodziny. Wiemy, że to dla pana ciężka sytuacja...

-Kiedy mam się zjawić na komisariacie?-zapytał beznamiętnie blondyn. Policjanci wymienili między sobą spojrzenia, niezbyt rozumiejąc, dlaczego osiemnastolatek tak reaguje.

-Najlepiej jak najszybciej. Po identyfikacji ciało będzie można oddać do zakładu pogrzebowego...

-Dobrze, zajmę się tym.-przerwał mu Winchester.-To wszystko?

-Na tym nasze obowiązki się kończą. Jeszcze raz, bardzo nam przykro...

-W porządku. Do widzenia panom.

Dean zamknął drzwi, zanim zdążyli mu odpowiedzieć i bez chwili wahania ruszył z powrotem do salonu.

Czuł, jakby ktoś nagle odciął go od wszystkich możliwych emocji. Wiedział, że powinien zareagować jakkolwiek inaczej: rozpłakać się, zdenerwować, zszokować, ale ze zdumieniem stwierdził, że wszystko było mu zupełnie obojętne. Jego organizm okazywał więcej uczuć, niż psychika: bardziej przejmował się tym, jak dojedzie w tą pogodę na posterunek, niż tym, co tam zobaczy.

-I co?Kto to był?-Cas usiadł nieco prościej, otaczając kolana ramionami. Zmarszczył brwi na widok twarzy Winchestera.-Zbladłeś.

Blondyn podniósł na niego lekko nieobecny wzrok.

-Cas, skarbie, możemy porozmawiać?-zapytał tak cicho, że przez ciągle lecące w telewizji Skam, Novak ledwo go usłyszał. Zamrugał kilka razy w zdezorientowaniu, niczego nie rozumiejąc z zachowania blondyna.

-Tak, oczywiście.-wstał z kanapy i podszedł do niego powoli.-Coś się stało?

Dean zerknął na wciąż zajętego oglądaniem Sama, a brunet natychmiast zrozumiał.

-Sam, zaraz wracamy.-oznajmił, kierując się do schodów.Szatyn kiwnął głową, niezbyt zainteresowany tematem.

Mało brakowało, a Winchester nie dotarłby na piętro o własnych siłach. W połowie drogi poczuł, że robi mu się słabo, ale jakimś cudem udało mu się wreszcie dotransportować do sypialni i usiąść ciężko na łóżku, gdzie mroczki przed oczami w końcu zaczęły znikać.

-Dean, co się stało?-Castiel zamknął drzwi i kucnął przed nim, próbując złapać z nim kontakt wzrokowy.-Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha.

Królowie ChaosuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz