Mama wychodzi do pracy. Oczywiście dała mi pożegnalnego całusa, jak zawsze mówiąc abym na siebie uważała. Odwraca się i idzie do auta. Wyciągając z kieszeni klucze coś jej wypadło. Podeszłam do tego, podniosłam i pobiegłam za nią ale niestety było za późno. Nie słyszy mnie i odjeżdża.
Zerkam na przedmiot w mojej ręce. Dopiero teraz zauważyłam, że to jedna z zawieszek na kluczach mamy. Jednak tym razem jakby się otworzyła. Otworzyłam ją całkiem. Wewnątrz była jakby mała plakietka z numerem "113".
-To dziwne-pomyślałam-Ten numer nie ma z niczym nic wspólnego. Nie jest to ani numer naszego domu, ani żaden PIN. Jak tylko mama wróci oddam jej to i spytam o numer.
***
Jest deszczowo. Nakładam kaptur i chwilę po mamie wychodzę z domu do szkoły. Mam do niej jakieś 10 minut drogi piechotą. Lekcje zaczynają się dopiero za 30 minut, ale jestem z tych, którzy po prostu lubią spacery.
Idę chodnikiem. Gdy mijam zakręt wpadam na trochę starszego ode mnie faceta. Z mojej niezamkniętej torby wypada zeszyt i zawieszka od mamy, która lądując na chodniku otworzyła się.
-Przepraszam-powiedziałam cicho, zbierając moje rzeczy.
Myślałam, że tajemniczy taran przynajmniej przeprosi, ale on tylko stał i patrzył się na zeszyt i na zawieszkę. Wzięłam ją do ręki i bez słowa minęłam faceta, idąc dalej w swoją stronę.
-Zatrzymaj się-usłyszałam za sobą.
Po tych słowach usłyszałam jeszcze dźwięk odbezpieczania broni. Stanęłam i powoli się odwróciłam. W jednej chwili stanęło mi serce. gościu stał z wycelowanym we mnie pistoletem. Nie wiedziałam co zrobić.
Chciał mnie nastraszyć, aresztować...czy zabić?
-Cz-czego ode mnie chcesz?-wydukałam wreszcie.
-Nie udawaj, że nie wiesz czego chcę- odpowiedział szorstko.
-Kiedy ja naprawdę nie mam pojęcia.
-Błagam cię, nie udawaj głupiej. Wiem, że na pewno starałaś się wyprzeć wspomnień związanych z Organizacją, ale nie wmawiaj mi, że całkowicie o niej zapomniałaś. A przynajmniej na pewno pamiętasz mnie. Prawda? Alice Hudson?
Zaraz. Alice Hudson? To przecież nazwisko panieńskie mamy. Skąd on zna moją mamę?
-Ale Alice Hudson to moja matka.
-Tak, na pewno. Wybacz ale wyglądasz dokładnie tak jak ona. Dodatkowo identyfikator, który trzymasz w ręce tylko to potwierdza. Nie wymigasz mi się. Mam rozkazy. A ja zawsze je wypełniam.
W tej chwili coś kazało mi uciekać. I słusznie. Gdy tylko rzuciłam się do ucieczki on strzelił. Nie miałam pojęcia dokąd uciec. Niedaleko jest parking, może tam go zgubię. Pędziłam ile sił w nogach.
Gdy dotarłam na parking schowałam się za pierwszym lepszym autem i zaczęłam wypatrywać tego gościa. Postanowiłam zadzwonić do mamy. Wyszukałam jej numer i czekałam na połączenie jednocześnie sprawdzając otocznie.
-Halo? Melanie? Coś się stało? Czemu dzwonisz?
Chciałam coś powiedzieć, ale nagle coś ukłuło mnie w kark. Czułam jak wszystko zaczyna mi drętwieć. Najpierw twarz przez co nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Za chwilę ręce przez co upuściłam telefon. Na końcu nogi.
Runęłam na ziemię i mogłam tylko słuchać jak moja mama z przerażeniem pyta mnie czy wszystko jest dobrze.
-Melanie. Melanie! Co się dzieje? Odezwij się, proszę!
-Pomocy-to jedyne co potrafiłam z siebie wydusić.
Krótko po tym straciłam przytomność...
![](https://img.wattpad.com/cover/135582308-288-k974811.jpg)
CZYTASZ
12 z 2018
Short StoryProjekt, którego podjęłam się wraz z postanowieniami noworocznymi. Przez następny rok raz w miesiącu pojawi się tutaj opowiadanie (lepsze lub gorsze). Ma to być motywacja do pisania, ponieważ ostatnio zapomniałam jakie to świetne uczucie, móc dzieli...