18. Jestem Nightmare

675 26 6
                                    

Moje kontakty z Dickiem wróciły prawie do normalności. W ciągu tego tygodnia zdążyłam zrobić tylko kilka napadów, o których jakimś cudem się nie dowiedział

Jest niedziela rano, chociaż ranem bym tego nie nazwało, bo jest 4 w nocy, a ja przed chwilą się obudziłam. Pierwsze co zamierzam zrobić to iść na kolejne w tym tygodniu bieganie. Z Mikem spotykałam się prawie codziennie rano i zapewne dzisiaj to się nie zmieni

Przygotowałam się i wybiegłam z mieszkania wcześniej je zamykając. Zrobiłam sobie rundkę po mieście, a w połowie drogi dołączył do mnie Mike. Dzisiaj przebiegliśmy więcej niż zazwyczaj i to w szybszym czasie. Zatrzymaliśmy się w parku, w miejscu w którym się poznaliśmy

- dzisiaj biegnę w innym kierunku, mam nadzieję że zobaczymy się jutro

Uśmiechnął się a ja przytuliłam go na pożegnanie

- do jutra

Pomachaliśmy sobie jeszcze i pobiegliśmy w swoich kierunkach. Po około 100 metrach zatrzymał mnie mocny uścisk na moim nadgarstku. Odwróciłam się wyprowadzając szybki cios nogą, ale przeciwnik zdążył się schylić. Po kilku sekundach zorientowałam się że zatrzymał mnie Dick

- kto to był?

Zapytał stając normalnie

- kto? Mike? Mój znajomy

- znajomy, tak? Inaczej to wyglądało

- jesteś zazdrosny?

- oczywiście że nie!

Uniosłam brew i założyłam ręce. Na piersi

- jesteś zazdrosny

Powiedziałam pewnie, a on nie zwracając na to uwagi mówił dalej

- jakim cudem go nie znam?

- poznaliśmy się na bieganiu, pamiętasz jak mówiłam ci o tym jak bolał mnie brzuch? To on mi wtedy pomógł. Teraz jakoś tak wyszło że razem biegamy

Wzruszyłam ramionami

- tylko biegacie

Powiedział sarkastycznie

- o co ci chodzi Dick? Mike to tylko kolega

- dużo masz jeszcze takich "kolegów" o których nic nie wiem?!

- przesadzasz, nie było po prostu okazji abym ci o nim opowiadała nie wiadomo co

Powiedziałam trochę zirytowana

- jesteś zbyt zazdrosny, to tylko kolega

- ta, napewno

Powiedział ironicznie. Widać że był zmęczony po nocnym patrolu jako Robin, więc nie zatrzymywałam go gdy zaczął odchodzić. Zdecydowanie przesadzał, ale co na to mogę poradzić? Chyba nic

Ruszyłam w stronę mojego domu i zaczęłam ćwiczyć dalej. Po bardziej siłowej części przeszłam do walki i strzelania. Szło mi coraz lepiej, już nawet byłam na wyższym poziomie niż przed porwaniem

Po około godzinie skończyłam i poszłam się umyć. Wyszłam po piętnastu minutach z mokrymi włosami i usiadłam na kanapie włączając telewizję

***Poniedziałek***

Jest trzecia lekcja, a Dicka nadal nie ma. Trochę mnie to zaniepokoiło, tym bardziej że ostatnio często się kłócimy. Zerwałam się z dwóch ostatnich lekcji i poszłam do rezydencji Wayne. W środku zastałam podenerwowanego Alfreda, ale brak było tu Bruce'a i Dicka

Jesteśmy Tacy Sami GraysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz