'7' - Wstążka

1.7K 109 6
                                    

Łukasz |

" Aktualnie mam się bardzo dobrze, znalazłem dobra prace, spłaciłem połowę długów, mieszkam u kumpla, ale nie długo kupuje własne mieszkanie gdy będzie lepiej buduje własny dom, ale to dopiero plany. Bardzo chciałbym cię znów zobaczyć i wiedz, że bardzo tęsknię. Chcę stać się lepszym człowiekiem.

Przepraszam mamo...
Łukasz. "

Mam na dzieje, że list nie długo dotrze, dopiszę jeszcze swój adres aby mogła odpisać. Tak bardzo chce ją przytulić.

Po paru minutach rozmyślania pomyślałem z zaciekawieniem co się dzieje u Marka, dawno z nim nie gadałem.

(sygnał...)

- Siema Marek, chyba nie jesteś zły za to ostatnio? - Zapytałem.
- Nie no co ty i lepiej nie pytaj co u mnie. - Powiedział nie pewnie.
- A czemu? - Zapytałem zdziwiony.
-Ehh... Nie chcesz wiedzieć, tak wiele ostatnio się dzieje, że lepiej nie... - Po czym chłopak zmienił temat chyba nie chciał gadać o tym. - Tak w ogóle to co u ciebie? - Zapytał.
- Bardzo dobrze, życie jakoś leci. - Powiedziałem.

Poczulem, że ostatnio chyba skończyły nam się tematy na rozmowy. Marek unika kontaktu ze mną może coś przykrego się przydarzyło no cóż... Może uważa, że nie znamy się dobrze i woli nie chwalić się takimi rzeczami, każdy z nas jest inny. Może to tylko kwestia czasu, poczekam a zobaczę.

Marek |

Po chwili rozmowy Łukasz zakończył i odłożył słuchawkę.
Ja znów miałem złe wspomnienia.

- Berek! Teraz ty gonisz! - Powiedziała jasno włosa uśmiechając się i biegnąc w kierunku drzew.

Ja poczułem, że moje nogi robią się bez silne a umysł wariuje, po chwili nie uwagi czuje, że leżę na ziemi. Moja kondycja nie była za dobra może to dlatego.

- Nic ci nie jest? - Zapytała dziewczynka podbiegajac do mnie szybko. - To chyba trzeba opatrzeć.
Po czym blondynka zdjęła ze swojego warkoczyki białą wstążkę i przyłożyła do mojego kolana.

- Poczekaj tu. - Powiedziała biegnąc w kierunku studni. Wyjęła z niej o własnych siłach wiadro wody i przyniosła rozlewając trochę po drodze.
Namoczyla białą wstążkę od krwi w zimnej wodzie i przyłożyła do kolana.

- To ci pomoże. - Powiedziała zatroskana.
- Ała... - Powiedziałem z bólu.
-Nie może Ci się wdać zakażenie. - Powiedziała dalej przykładając opatrunek do mojego kolana. - Rana nie jest bardzo głęboka, ale trzeba coś z tym zrobić.
- Dziękuję Ci. - Powiedziałem z uśmiechem a ona odwzajemnila gest.
- Po coś się w końcu ma przyjaciół. - Powiedziała z uśmiechem.

Po tej myśli na mojej twarzy pojawił się usmiech, ale jednak z oczu zaczęły lecieć łzy.
I pomyśleć, że teraz mogę ją stracić.
Zacząłem znowu płakać jak dziecko.
Podbiegłem do szafki z której wyjąłem kawałek małego metalu, ręce trzęsły mi się jak u 90 latka.
Po chwili przylożyłem zyletke do nadgarstka i przycisnąłem.
Przejechałem jeszcze kilka razy a z moich nadgarstków zaczęła lecieć krew. Założyłem tą samą wstażkę, bo mam ją do dziś. Ona znaczyła przyjaźń, była dla mnie ważna rzeczą a gdy Alan i jego koledzy zabrali mi ją i przedarli na pół zacząłem płakać jak małe dziecko. Nie wstydzę się, ale czułem jak by mi ktoś zabrał pół serca.

Ludzie mogą myśleć, że to głupie, że kawałek materiału znaczy dla mnie tak wiele, ale niech mówią co chcą. Może jestem dziwny, ale ten kawałek materiału znaczy dla mnie wiele, bardzo wiele...

CDN...

Podobalo się? Zostaw głos i komentarz. Papatki 💓

Nie Odchodź... | KxK | Kruszwil | WawrzyniakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz