Treść tajemniczego listu

29 5 3
                                    

~Oliwia~

W Słowińskim Parku Narodowym było naprawdę fajnie. Ruchome wydmy to coś niecodziennego i pięknego! To istna pustynia w Polsce! Większość dnia spędziliśmy zwiedzając park, a potem Łebę. Ten dzień był naprawdę super, no może po za tym, że słowa Leona wciąż bolały...
Do domu wróciliśmy o około 21.05
Po całym dniu zwiedzania parku i Łeby byłam padnięta, więc postanowiłam iść od razu do swojego pokoju.

-Oliwko, nie chcesz zjeść kolacji?- spytała mama widząc, że kieruje się na schody zamiast do kuchni jak cała reszta rodzinki.

-Nie, dziękuję. Nie jestem głodna.

-Na pewno? Mam nadzieję, że to nie przez Leona? - spytała zmartwiona.

-Nie... Po prostu jestem zmęczona.

Mama pokiwała tylko głową i poszła do kuchni, a ja udałam się do swojego pokoju.

Rzuciłam się na łóżko. Moja poduszka była jednak zbyt spłaszczona, a nie puszysta, co mnie nie satysfakcjonowało. Niezadowolona wstałam i szybkim ruchem zdjęłam poduszkę z łóżka. Następnie porzuciłam ją kilka razy do góry.
W ten sposób poduszka nabrała lekkości i objętości. Położyłam poduszkę z powrotem na jej miejsce i już chciałam się ponownie rzucić na łóżko, gdy mój wzrok przykuła pewna biała kartka leżącą na podłodze.

-Co to jest? -pomyślałam po czym podniosłam kartkę - A, no tak. Mój list. Miałam go dzisiaj otworzyć... Ciekawe co w nim jest? - zaczęłam powoli rozdzierać kopertę. Chwilę później moim oczom ukazała się taka oto treść:

Kochana Oliwko!
Piszę do Ciebie ten list, ponieważ wreszcie Cię odnalazłam i po tylu latach mogę Ci powiedzieć coś co powinnaś już wiedzieć dawno, dawno temu. Pewnie zastanawiasz się teraz kim jestem i dlaczego piszę do Ciebie ten list, zamiast spotkać się z Tobą i powiedzieć Ci osobiście to co mam Ci do powiedzenia. Cóż...Sprawa jest trochę skomplikowana. Wiem, że teraz wiedziesz normalne życie ze swoją przybraną rodziną i nie chciałabym Ci tego psuć, jednakże stwierdziłam, że musisz wiedzieć to o czym pisałam wyżej. Nie chciałam jednak całkowicie niszczyć Twojego życia, więc postanowiłam Ci to ułatwić i zamiast spotykać się z Tobą osobiście, postanowiłam opisać Ci wszystko w tym liście. Potem możesz zrobić z nim co chcesz -zachować, schować głęboko do szafy, spalić, wyrzucić. To już Twoja decyzja, ale najpierw dokładnie go przeczytaj!

To będzie dość długa historia w której będą fakty, które możesz już dokładnie znać, ale pozwól, że zacznę od początku. Gdy miałaś trzy lata Ty i Twoi biologiczni rodzice ulegliście tragicznemu wypadkowi samochodowemu. Może wiesz, a może nie, ale w Wasze auto wjechała ciężarówka. Twoi rodzice zginęli na miejscu. Tobie udało się przeżyć. Ale oprócz Ciebie był  i przeżył ktoś jeszcze- Twój rodzony brat Miłosz.

Mój rodzony brat? Zrobiło mi się słabo. Ja mam brata? I on żyje? Nie mogłam w to uwierzyć. Ale jak? Dlaczego ja nic o tym nie wiedziałam? W mojej głowie w jednej chwili pojawiło się tysiąc pytań naraz. Wpatrywałam się jeszcze przez chwilę w szoku w zdania, które przed chwilą przeczytałam, po czym zaczęłam czytać dalej:

Po kilkunastu niezbędnych badaniach w szpitalu i po nieudanej próbie skontaktowania się z kimś z Waszej rodziny (Wasi rodzice niestety nie mieli rodzeństwa, a Wasi dziadkowie odeszli dawno temu) zawieziono Was do pobliskiego Domu Dziecka we Wrocławiu. Niedługo później Miłosz został adoptowany, a Ty zostałaś sama. Ach, gdybym była wtedy w kraju to natychmiast bym Was stamtąd zabrała. Niestety nie było mnie wtedy w Polsce. Gdy wróciłam do ojczyzny po trzech latach nieobecności, dowiedziałam się od sąsiadów o Waszym tragicznym wypadku. Kiedy tylko dowiedziałam się, że zabrano Was do wrocławskiego Domu Dziecka, wsiadłam w pierwszy lepszy pociąg jadący do Wrocławia, by Was zabrać do domu.

Pod jednym dachem z moim rodzeństwem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz