Dziesięć ogromnych stopni schodów zaprowadziło mnie do wielkiego, niemalże królewskiego korytarza. Podłoga była wyłożona dużymi, nabłyszczanymi płytkami w odcieniu koloru jasnego brązu, a na nich leżał długi, czerwony dywan ozdobiony grubą warstwą złotej nitki. Na suficie widniały różne kształty i kwiatki na kształt płaskorzeźby. Sklepienie zdobiły także trzy kryształowe żyrandole. Niewielkie okna przysłaniały wielkie czerwone, namarszczane zasłony. Ściany były koloru beżowego, a na tych ścianach wisiały chyba dość drogie obrazy i jakieś dziecięce rysunki. Podeszłam do jednego z nich. obrazek przedstawiał czerwonych samochód. W prawym dolnym rogu był podpis: ,,Miłosz, lat 4".
Kolejny rysunek także należał do Miłosza, a kolejny...
,,Oliwka, lat 3"
Na rysunku było narysowane krzywe czerwone serce i coś co przypominało mi kwiatka.
-Więc list nie kłamie? - spytałam sama siebie w myślach.
Poszłam dalej. Piękne, stare szafy z szybami odsłaniały porcelanową zastawę do herbaty. Na drogocennych, starych komodach stały wzorzyste wazony i wazy. Tylko na jednej komodzie leżała wielka księga pokryta kurzem. Zdmuchnęłam osiadły kurz i odczytałam napis: Album rodzinny. Otworzyłam księgę, a moim oczom ukazały się stare zdjęcia. Na pierwszym zdjęciu była młoda para. Kobieta o niebieskich oczach i blond włosach związanych w koka była ubrana w długą, białą, prostą suknię ślubną. Do jej koka przyczepiony był biały welon, a w ręku trzymała bukiet czerwonych róż. Mężczyzna ze zdjęcia miał niebieskie oczy i krótkie, jasne brązowe włosy. Był on ubrany w białą koszulę na guziki, czarny garnitur, czarne spodnie na kant i czarne, eleganckie buty. Do tego miał czarną muchę zawiązaną pod kołnierzykiem koszuli. Oboje się uśmiechali. Widać, że byli bardzo szczęśliwi. Na drugim zdjęciu była ta sama para, ale tym razem nie było to zdjęcie ze ślubu. Małżeństwo stało na molo. Mężczyzna trzymał kobietę w pasie, a ta oplatała jego dłonie swoimi dłońmi i patrzyła gdzieś w dal. Kolejne zdjęcia także ukazywały tę parę, ale w różnych miejscach i pozach. Przewróciłam kilka kartek do przodu.
Na następnych fotografiach niebieskooka kobieta była już w ciąży. Potem na zdjęciach zaczął pojawiać się mały chłopiec. Dziecko miało krótkie blond włosy, zielone oczy i zdecydowanie przypominało swojego ojca. Postanowiłam po raz drugi przerzucić kilka kartek do przodu i wtedy zobaczyłam dwa zdjęcia, które przyciągnęły moją uwagę. Na jednym z nich była mała, roczna dziewczynka, a na drugim ta sama, ale już trzyletnia dziewczynka. Obie miały blond włosy, zielone oczy i uśmiech, który mógł należeć tylko do jednej osoby. Tata zawsze mi powtarzał, że mam piękny, niepowtarzalny uśmiech. Podobno dzięki niemu robię się ładniejsza. Czy ładniejsza? Tego nie wiem. Ale wiem, że na pewno wyglądam wtedy ,,uroczo" jak to określił kiedyś Szymon, bo gdy się uśmiecham robią mi się dołeczki. Dziewczynki z fotografii także miały dołeczki. Teraz miałam już pewność, że tajemniczy list nie kłamał.
Chciałam przewrócić stronę w albumie, kiedy z jakiegoś pomieszczenia wybiegło moje rodzeństwo.
-Mam was! - krzyknęłam.
-O! Oliwka! Co ty tu robisz? - zdziwili się.
-Was mogę zapytać o to samo...
-No, bo my... Ten...
-Dobra, potem mi wytłumaczycie. A teraz marsz do piwnicy. Amelka z Różą na nas czekają.
-Zaczekajcie na mnie! - krzyknęła Ania dopiero teraz wyłaniając się z pomieszczenia i najwyraźniej kulejąc.
-Co ci się stało Aniu?
-Chyba skręciłam kostkę.
-No pięknie! Tylko tego nam brakowało. Chodź. Wezmę cię na barana - powiedziałam i ruszyliśmy w stronę piwnicy.
~Amelia~
Oliwki i reszty rodzeństwa nie było przez dobre 20 minut. Róża usunęła mi na rękach, a ja nie mogłam się doczekać kiedy oni wreszcie przyjdą. Panicznie się bałam, że to wszystko potrwa jeszcze godzinę i że zaraz mnie i siostrzyczkę coś zje. Na szczęście po 20 minutach zobaczyłam światło latarki i wychodzących Leona, Łukasza, Hanię, Oliwkę i Ania wyciąganą na górę przez moją starszą siostrę.
-No nareszcie! Myślałam, że coś nas tu zje, zanim wrócicie.
-Spokojnie. Już jesteśmy w komplecie. Wracamy do domu - powiedziała Oliwka i ruszyliśmy w stronę domu.
------------------------
Idzie rok szkolny, a co za tym mniej dużo mniej czasu na pisanie. Szczerze nie wiem jak to będzie z nowymi rozdziałami. Albo jakoś uda mi się publikować co 2 tygodnie/miesiąc albo co 2 miesiące lub też jest taka opcja, że dopiero w przerwie świątecznej co mam nadzieję się nie zdarzy. Tak czy tak to jest ostatni rozdział na te wakacje. Czy coś pojawi się we wrześniu? Zobaczymy.
CZYTASZ
Pod jednym dachem z moim rodzeństwem
Dla nastolatkówŻycie nie jest łatwe, gdy mieszka się pod jednym dachem z szóstką młodszego rodzeństwa. Oliwia zdążyła już się przyzwyczaić - gdziekolwiek jest i cokolwiek robi tam jest i jej rodzeństwo. ~Co się stanie, gdy w życiu dziewczyny pojawi się przystojny...