Z racji iż długo nie było rozdziałów proponuje cofnąć się do poprzedniego, albo nawet dwóch poprzednich rozdziałów i przypomnieć sobie na czym skończyła się ostatnio historia bohaterów :)
~Oliwka~
Załamałam mówić mojemu rodzeństwu o naszej nocnej wyprawie rodzicom oraz Kamili i Alicji, ale pojawił się tyci, tyci szczegół.
-A co ci się stało Aniu? - spytała mama na widok swojej córki i jej zabandażowanej kostki.
-Nooo... -powiedziała i spojrzała na rodzeństwo. Ci z kolei spojrzeli na mnie.
-No bo... To było tak, że... Że... -jakoś nic nie mogłam w tamtej chwili wymyślić.
-Nie posprzątaliśmy swojego pokoju. A tak konkretnie to ja nie posprzątałem- wtrącił się Leon.
-Tak, właśnie - szybko go poparłam.
-I? - spytała mama.
-I... Ania stanęła niechcący na deskorolce Leona i się przewróciła - powiedziałam.
-I skręciła kostkę -dodał Łukasz.
-I Oliwka założyła mi bandaż - powiedziała Ania.
-Dokładnie -przytaknęłam.
-A dlaczego nie przyszliście z tym do mnie?
-Bo to było... wcześnie rano. Nie chcieliśmy was budzić - wymyśliłam na poczekaniu.
-A ty co robiłaś w ich pokoju Oliwko? Myślałam, że spałaś sama u siebie.
-No tak. Bo tak było. Tylko, że... Obudziłam się dzisiaj jakoś tak wcześnie i chciałam... Wziąć kredki Amelki, bo chciałam sobie pomalować...Mama spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Jakaś taka ochota mnie naszła- szybko się wytrzymaczyłam- No i poszłam po te kredki do pokoju chłopaków i tam zobaczyłam Anię, która siedziała na podłodze ze złamaną kostką.
Mama uwierzyła w to, a ja pomyślałam, że kłamie jak z nut. To mi się nie zdążyło. A przynajmniej nie w takiej ilości. Ale przecież nie mogłam powiedzieć, że zabrałam rodzeństwo do starego dworku, bo próbuję ustalić czy naprawdę tam kiedyś mieszkałam.
-Yhm... Pokaż mi tą nogę Aniu. A wy siadajcie do stołu i jedzcie śniadanie - powiedziała mama - O mateńko! Jak to wygląda! To takie urazy są po przewróceniu się na deskorolce? -mama znów spojrzała na nas podejrzliwie.
-No tak... -powiedziała Hania.
-Mamusiu, nie gniewaj się! To moja wina! Mogłem wczoraj posprzątać pokój. Oliwka wczoraj wieczorem mnie o to prosiła, ale ja tego nie zrobiłem. Przepraszam! Już nigdy tak nie zrobię! - powiedział Leon, a ja i reszta rodzeństwa siedzieliśmy zupełnie zszokowani. Najwyraźniej Leoś próbował mi wynagrodzić swoje wczorajsze zachowanie i próbował odwrócić uwagę mamy od tego strasznego, niefortunnego skręcania.
-Dobrze, już dobrze. Uspokój się. Wierzę, że następnym razem posprzątasz pokój, ale nogę Ani będzie musiał obejrzeć lekarz. Tato z tobą pojedzie.
-Czy ja też mogę? -spytała Hania, która oczywiście musi być zawsze tam, gdzie jej sobowtór.
-Nie ma takiej potrzeby.
-Ale mamo... -jęknęły bliźniaczki.Kamila wraz z Alicją, które właśnie weszły do kuchni, roześmiały się na głośne ,,ale mamo..." bliźniaczek.
-No dobrze -westchnęła mama, po czym zwróciła się do starszych córek -Jak wy w ogóle mogłyście żyć bez siebie 13 lat? Te dwie tu są nierozłączne -roześmiała się wskazując na Hanię i Anię.
-My też jesteśmy, tylko wtedy o tym nie wiedziałyśmy. W końcu nawet nie wiedziałam, że mam siostrę, a co dopiero, że mam bliźniaczkę- uśmiechnęła się Kamila wkładając Antosia siedziska i podając malcowi kaszkę przygotowaną przez Alicję.-Dzięki siostra. Am -powiedziała do synka, a ten posłusznie otworzył buzię wydając z siebie odgłos radości-No wiem, że ci smakuje. Ammm -uśmiechnęła się do synka.
-Już nie mogę się doczekać, kiedy ja wreszcie będę mogła nakarmić swoje dziecko- powiedziała Alicja na widok szczęśliwej siostry, karmiącej Antosia- A co ci się stało w nogę Aniu?
-Skręciła stając na deskorolce Leona -mama pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Co? Ale żeby, aż tak? -spytała Kamila patrząc na niefortunne skręcenie.
-Ma-ma! -usłyszeliśmy Antosia.
-No już, już. Masz, jedz moje kochanie. Ammm -powiedziała mama malucha.
-No też jestem zdziwiona -odparła mama -No nic. Piotr pojedzie dziś z nią do lekarza.
-Jechać z tatą? -spytała Alicja.
-Myślę, że sobie poradzi. Szkoda takiego pięknego dnia. Lepiej iść na plażę.
-A właśnie. Mamo? To zostaniesz dziś z Antosiem i Emilką? W końcu mieliśmy iść dziś na te rolki. Po godzinie i tak wrócę, bo trzeba będzie nakarmić małą, ale to i tak chwilę zajmie.
-Oczywiście, że tak. Zajmę się moimi kochanymi wnukami. W końcu tak rzadko się widzimy. Po za tym nie musisz wracać za godzinę. Butelką też się da dziecko nakarmić.
-Mamo, wiesz że nie lubię karmić z butelki. Robię to tylko w ostateczności. Więc uznaj to za ostateczność i baw się dobrze. Damy sobie radę.
-No... Niech ci będzie.
-Skoro mówimy już o planach na dziś to kto chce iść ze mną na plażę? -spytała Alicja.
-Ja!
-Ja!
-Ja!- przekrzykiwało się moje rodzeństwo.
-Dobrze, już dobrze. Pakujcie plecaki i idziemy. Oliwka, idziesz z nami?
-Eeeeeee może później do was dołączę. Muszę coś załatwić.
-Okej dzwoń jak coś.
-Jasne.------------------------------
No więc wreszcie pojawił się nowy rozdział. Wybaczcie, że tak długo. Bardzooo długo, tak długo jeszcze nigdy nie czekaliście na moje rozdziały. Ale teraz możecie się nacieszyć rozdziałem i wszystko skomentować ;)
Także zapraszam do gwiazdkowania i komentarzy :)
CZYTASZ
Pod jednym dachem z moim rodzeństwem
Teen FictionŻycie nie jest łatwe, gdy mieszka się pod jednym dachem z szóstką młodszego rodzeństwa. Oliwia zdążyła już się przyzwyczaić - gdziekolwiek jest i cokolwiek robi tam jest i jej rodzeństwo. ~Co się stanie, gdy w życiu dziewczyny pojawi się przystojny...