◦⋆◦⋆◦⋆
— Nigdy nie pomyślałem, że będę na tyle głupi, by zacząć gadać do osoby leżącej w śpiączce, to takie idiotyczne — zaczął swoją wypowiedź, spoglądając na wciąż nieruchomego Jungkooka. — To nie jest śmieszne, Jeon. Wypadałoby się w końcu obudzić, bo z Tae jest naprawdę źle. Nie wiem, jak długo uda mi się go uspokajać, bo przecież nie mam cudownych mocy, nie jestem superbohaterem. Dlatego z łaski swojej weź się w garść i otwieraj te swoje przeklęte gały i doceń to, że teraz zachowuję się, jak idiota i gadam sam do siebie, bo do kogo innego bym miał. Ten dzieciak cię serio potrzebuje, Gguk, jestem tego pewien bardziej niż podczas naszej pamiętnej rozmowy.
Gdy Yoongi wyrzucał z siebie wszelkie zażalenia, całej sytuacji przyglądał się smutnym wzrokiem Jeongguk. Nie wiedział, że sytuacja jest aż tak poważna, że z każdym kolejnym dniem najważniejsza osoba w jego życiu upada jeszcze bardziej. Był wdzięczny szatynowi za wsparcie, jakim otaczał Taehyunga. Brunet od początku ich znajomości wiedział, że Kim nie mógł trafić lepiej, bo Min pomimo dość specyficznego charakteru dbał o swojego przyjaciela, jak nikt inny i zrobiłby wszystko, by niczego mu nie brakowało.
Poczuł przyjemne ciepło, które zmniejszyło ból, jaki odczuwał, gdy kolejne wspomnienie pojawiło mu się przed oczami z dnia, którego wydarzenia utkwiły głęboko w jego pamięci.
◦⋆◦⋆◦⋆
— Słuchaj ty mnie tu uważnie teraz, kretynie, bo na drugi raz to ja taki uprzejmy nie będę. Radość ci sprawia bawienie się czyimiś uczuciami, czy jak? Sądzisz, że kilka czułych słówek i gestów spowoduje, że Tae z dnia na dzień ci się odda, a ty się pobawisz i wyjdziesz go w kąt, jak jakąś szmatę? Szanujmy się typie, więc jak już się zamierzasz wokół niego kręcić, to zrób to z głową, bo to potem ja będę musiał służyć za lekarza złamanych serc, nie ty — powiedział na jednym wdechu, mierząc Jungkooka złowrogim spojrzeniem.
— Ciebie również miło widzieć, Min. U mnie wszystko dobrze, dzięki, że pytasz — burknął pod nosem, przywracając przy tym oczami. Spodziewał się każdego, ale nie jego, bo przecież tak naprawdę on gówno wiedział o nim tak jak i większa część uczelni. Nie znał prawdy, a pomimo to przyczepił mu łatę bezuczuciowego dupka, tak jak każdy z zewnątrz, a on jedyne czego chciał to zaznać szczęścia i poczuć się kochanym. Czy prosił o tak wiele?
— Nie zgrywaj się, Jeon, bo ja już dobrze wiem, co takiemu, jak ty w głowie siedzi.
— Gówno wiesz, Yoongi. Nie znasz mnie, mojego życia, ani moich zamiarów wobec Taehyunga. Więc z łaski swojej nie wypowiadaj się na obcy dla ciebie temat — warknął zirytowany, patrząc prosto w ciemne oczy szatyna.
— Chyba nie liczyłeś na to, że po tych wszystkich cyrkach, jakie odstawiałeś, będę pałał do ciebie miłością, co nie? Ludzie nie są rzeczami, Jeongguk, dlatego radzę ci się ze sto razy zastanowić, zanim będziesz chciał coś więcej od tego dzieciaka, bo jeśli zobaczę u niego chociaż jedną łzę, która nie będzie spowodowana wzruszeniem, osobiście sam obije ci mordę i zmyje ci z niej ten twój króliczy uśmiech.
— Możesz spać spokojnie, Min. Tae jest w dobrych rękach i postaram się, żeby spędził u mojego boku niezapomniane chwile.
◦⋆◦⋆◦⋆
Yoongiego ciąg dalszy
Miłego dnia~
zaczar_owana
CZYTASZ
𝑬𝑼𝑷𝑯𝑶𝑹𝑰𝑨 #𝐭𝐚𝐞𝐤𝐨𝐨𝐤
Fanfiction[zakończone] Weź teraz moje dłonie, bądź przy mnie, nie wypuszczaj mnie. Potrzebuję twojej miłości, potrzebuję cię, zanim odejdę. top!jjk•angst•romans• fluff ©zaczar_owana 2019