Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
◦⋆◦⋆◦⋆
Czuł, jak z każdą kolejną chwila stawał się coraz słabszy. Nie potrafił w żaden sposób spowolnić ani zatrzymać procesu, przez który jego życie zmierzało ku końcowi. Był całkowicie bezbronny, stał się więźniem samego siebie. Z bólem wymalowanym na twarzy obserwował swojego chłopaka, nieodstępującego jego ciała na krok. Nienawidził siebie za to, że nie mógł w żaden sposób naprawić sytuacji, wrócić do życia. Zostało mu jedynie bezczynne patrzenie na załamanego Taehyunga, na zapłakaną twarz blondyna, którego blask zaczął zanikać tak, jak życie Jeongguka.
- Przepraszam cię, kochanie... Nie powinieneś przez to przechodzić, nie zasługujesz na to, tak jak ja nigdy nie zasługiwałem na ciebie... Gdybym cię zostawił w spokoju już na samym początku, mógłbyś być szczęśliwy, a nie siedzieć tutaj ze mną, patrzeć na to, jak kończy nam się czas... Nie mogę tak dłużej, Tae. To jest silniejsze ode mnie. Ja nie potrafię tego zatrzymać - powiedział, choć doskonale wiedział, że nie uzyska na swoje słowa odpowiedzi. Cisza wyniszczała Jeona od środka, bezsilność zawładnęła jego organizmem. Chciał walczyć, bo miał dla kogo, jednak to było dla niego zbyt trudne. Nie był w stanie znaleźć wyjścia z tamtej sytuacji.
Oparł się o ścianę szpitalnego pokoju, przymykając przy tym powieki, a z jego ust wydobyło się zrezygnowane westchnienie. Próbował się uspokoić, nie mógł się złamać. Musiał żyć dla niego, dla osoby, którą darzył bezgraniczną miłością. Zbyt wiele starań kosztowało go zdobycie jego zaufania, by teraz to zmarnować. Taehyung zdecydowanie był wart tego wszystkiego, co się między nimi zdarzyło i gdyby mógł, zrobiłby to wszystko ponownie, żeby jeszcze raz go w sobie rozkochać.
◦⋆◦⋆◦⋆
- Nigdy nie wierzyłem w istnienie prawdziwego piękna, ale chyba będę musiał to zmienić, bo pojawiłeś się ponownie w polu widzenia moich oczu, których zainteresowanie na moją niekorzyść zdobyłeś po naszym pierwszym spotkaniu. - Usłyszał za sobą dość znajomy głos, który tkwił w jego pamięci od tamtego przeklętego zderzenia, mającego miejsce dobre pół roku temu. Od razu odwrócił się w kierunku, z którego on dobiegał, przez co jego spojrzenie skrzyżowało się z tym należącym do Jeona, który opierał się nonszalancko o szafkę znajdującą się obok Kima.
- Nie masz lepszych rzeczy do roboty, tylko musisz nachodzić mnie nawet na uczelni? Sądzę, że to trochę niegrzeczne, więc z łaski swojej odczep się ode mnie, bo jakoś nie mam ochoty mieć z tobą żadnej styczności, Jeongguk. Poza tym może ty jesteś chory psychicznie? Bycie stalkerem na pewno pod to podchodzi, skoro pojawiasz się zawsze tam, gdzie akurat jestem ja. Radzę ci się przebadać, może jest jeszcze dlaCiebie jakaś nadzieja - powiedział ze sztucznym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Już? Skończyłeś pałać do mnie swoją śmieszną nienawiścią, czy mam jeszcze poczekać? - Było doskonale widać, że Jeona bawiła ta cała sytuacja, która stworzyła się między nimi, jednak Kimowi wcale do śmiechu nie było.
- Myślisz, że jak będziesz zgrywać z siebie głupka, to zacznę z tobą rozmawiać i darzyć jakąkolwiek sympatią? Niestety to nie bajka, w której wszystko rozegra się tak, jak sobie wymarzysz.
- Potrafisz zniszczyć człowiekowi pragnienia, jesteś okropny. - Prychnął pod nosem, udając przy tym oburzenie. Taehyung nie rozumiał, w co brunet z nim pogrywał, dlaczego wciąż prowadził z nim tę idiotyczną dyskusję, która i tak do niczego nie prowadziła.
- Posłuchaj mnie raz, a porządnie, bo nie mam zamiaru się powtarzać. Nie wiem, po co odstawiasz tę całą szopkę, Jungkook ani w jakim celu zacząłeś tę żałosną konwersację, ale uświadomię cię w jednej kwestii. Nie będziemy przyjaciółmi, więc nie licz na cud, bo on nie nastąpi - powiedział, patrząc mu prosto w oczy, po czym ponownie uśmiechnął się sztucznie w jego stronę, zmierzył złowrogim spojrzeniem i bez oczekiwania na dalszy rozwój wydarzeń zatrzasnął drzwi od szafki i zaczął iść w tylko jemu znanym kierunku.
- Do zobaczenia, słodzinko! - Do uszu blondyna doszedł podniesiony głos Jeona, który postanowił zignorować. Zdecydowanie za dużo czasu mu poświęcił...