◦⋆◦⋆◦⋆
Pustka określała wszystko, co czuł. Pragnął się obudzić, pragnął żyć. Był uwięziony wewnątrz nicości, jaka go otaczała. Stracił kontrolę nad sobą, nie mógł normalnie funkcjonować. Wierzył, że to tylko sen, że zaraz się obudzi, a widok jego osoby leżącej na szpitalnym łóżku, podłączonej do dużej ilości kabli zniknie. Próbował zrozumieć, przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia, jednak nie potrafił znaleźć żadnego sensownego wyjaśnienia. Był bezradny, zagubiony, słaby. Nie chciał umierać, nie chciał odchodzić. Nie rozumiał sytuacji, w której się znalazł, nie rozumiał jak do tego doszło, jakim sposobem znalazł się pomiędzy życiem a śmiercią, do czego to dążyło?
- Tae, gdzie ty jesteś? - zapytał zrozpaczony, chowając twarz w dłoniach. Panika przejmowała kontrolę nad jego umysłem, pustka opanowała wnętrze.
Czuł, jak koniec zbliżał się wielkimi krokami, a on nie był w stanie tego powstrzymać. Czas mu się kończył, z każdą kolejną chwilą jego żywot dobiegał końca. Czuł to, czuł jak rozsypuje się z każdym kolejnym momentem, jak uchodzą z niego resztki sił i walki. - Proszę cię, przyjdź tutaj, tak bardzo cię teraz potrzebuję - wyszeptał, a w odpowiedzi otrzymał jedynie głuchą ciszę. W tamtym momencie nie pragnął zobaczyć nikogo innego, prócz niego. Chciał po raz kolejny móc obserwować jego osobę tak samo, jak za czasów studiów, bo tylko to mu zostało. Nie znał wyjścia ze swojego stanu, nie wiedział jak ma wrócić, jak ma odnaleźć drogę powrotną. Zrozumiał jednak, że historia zatoczyła koło. Sytuacja wyglądała identycznie, tak samo jak na początku, bo wtedy również Taehyung był dla niego nieosiągalny.◦⋆◦⋆◦⋆
Ognisko na obrzeżach Seoulu, które odbywało się zawsze na koniec wakacji, było tradycją w ich bractwie studenckim. Co roku wszyscy zbierali się w tym samym miejscu, by przeżyć razem ostatnią noc wolności wszystkich studentów i wspólnie poimprezować. Taehyung nie przepadał za tego typu rozrywką. Zdecydowane bardziej wołał siedzieć w swoim pokoju z książką w ręku i słuchawkami na uszach, niż wlewać w siebie tony alkoholu. Pojawił się tam jedynie ze względu na Yoongiego, który od kilku dni bez przerwy gadał o tej imprezie. Uległ jego prośbą i zgodził się na to, by mu towarzyszyć. Przecież nie mógł dopuścić do tego, żeby jego przyjacielowi coś się stało, prawda?
To miał być zwyczajny wieczór, jak każdy inny, właśnie miał.- Długo masz zamiar jeszcze przede mną uciekać, Taehyungie? - Usłyszał za sobą dobrze znany mu głos, przez co od razu odwrócił się w stronę, z której on dobiegał.
- Tobie nadal nie znudziło się nachodzenie mojej osoby? Odpuść sobie Jungkook, bo nic z tego nie będzie - powiedział, po czym upił kolejny łyk swojej coli. Miał złudną nadzieję, że brunet w końcu da mu spokój. Nie chciał pakować się w coś, co nie miałoby przyszłości. Kim doskonale wiedział jaką osobą był Jeon i jedyne, co by po sobie zostawił to złamane serce, którego Kim nie zamierzał mieć.
- Kiedy w końcu zrozumiesz, że nie mam wobec ciebie złych zamiarów?
- Ten dzień nie nadejdzie przynajmniej nie w tym życiu, więc zrób mi przysługę i idź męczyć kogoś innego - burknął pod nosem, co jedynie spowodowało, że usłyszał w odpowiedzi śmiech chłopaka.
- Naprawdę jesteś zabawny, TaeTae - stwierdził rozbawiony, po czym zajął wolne miejsce na ławce obok Kima. - Musisz w końcu zrozumieć, że to ciebie wypatrzyłem wśród wszystkich innych, to tylko ciebie chcę poznać bliżej - wyszeptał mu prosto do ucha, przez co mógł odczuć dreszcz, który przeszedł po ciele blondyna.
- Zaburzasz moją przestrzeń, Jungkook - oznajmił, spoglądając na niego krzywo, a następnie odsunął go od siebie na odległość, w której czuł się bezpiecznie.
- Dlaczego wciąż mnie od siebie odsuwasz?
- Dlaczego wciąż się starasz, skoro wiesz, że i tak nic tym nie osiągniesz?
◦⋆◦⋆◦⋆
zaczar_owana
CZYTASZ
𝑬𝑼𝑷𝑯𝑶𝑹𝑰𝑨 #𝐭𝐚𝐞𝐤𝐨𝐨𝐤
Fanfiction[zakończone] Weź teraz moje dłonie, bądź przy mnie, nie wypuszczaj mnie. Potrzebuję twojej miłości, potrzebuję cię, zanim odejdę. top!jjk•angst•romans• fluff ©zaczar_owana 2019