ϙᴜɪɴᴄᴇ

202 35 0
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


◦⋆◦⋆◦⋆

Prawdziwa miłość przychodzi, kiedy gubisz granicę, na której się kończysz i zaczyna się druga osoba. Gdy dusze dwóch kochanków zapominają do kogo należą i powoli stają się cząstkami siebie, nazbyt bliskimi, by się rozdzielić.

Taehyung, pomimo że zdawał sobie sprawę z tego, jak silnym uczuciem darzył Jungkooka w pełni zrozumiał to dopiero w momencie, gdy zaczął go bezpowrotnie tracić. Wtedy mózg chłopaka zaczął analizować wszystko dokładniej, dosadnie, co w efekcie dawało jeszcze większy ból i świadomość tego, że szansa na wybudzenie ukochanego ze śpiączki zanikała z każdą kolejną minutą, z każdym oddechem, jaki opuścił jego płuca.

- Byłem idiotą, Kook. Tak naprawdę wciąż nim jestem. Dlaczego dopiero wizja twojej utraty spowodowała, że uświadomiłem sobie, jak bardzo cię nie doceniałem, jakim okropnym chłopakiem byłem. Przecież kochałem cię, zanim nasza miłość została przypieczętowana, zanim nasze ciała zostały złączone w jedno, a uczucia stały się pewniejsze. Zasługiwałeś na kogoś lepszego, bo ja jedyne, co zrobiłem to sprawiłem ci ból. Przepraszam za to, że musisz przez to wszystko przechodzić. Powinieneś być szczęśliwy, korzystać z każdego dnia, a nie umierać i to przez osobę, którą kochasz. Najlepiej będzie, jeśli zniknę z twojego życia, tylko proszę cię, obudź się, a obiecuję ci, że już więcej mnie nie zobaczysz, już więcej nie zniszczę ci życia. - Blondyn nie zwrócił uwagi, kiedy jego słowa zostały zastąpione przez szloch. Kim czuł, jak z każdym kolejnym dniem tracił panowanie nad swoimi emocjami, nad samym sobą. Bez Jeongguka wszystko straciło swój sens. Uważał swój żywot bez ukochanej osoby obok za skończony. Nie chciał dalej walczyć, jeśli okazałoby się, że czas chłopaka dobiegnie końca, a serce przestanie bić.

Natomiast brunet zszokowany wpatrywał się w Taehyunga, próbując przetłumaczyć sobie, że to tylko sen, że zaraz się obudzi i wszystko wróci do normy. Nie chciał uwierzyć w słowa, jakie opuściły usta jasnowłosego. Panika objęła jego ciało, strach przed stratą najważniejszej osoby okazał się silniejszy, niż niewielka nadzieja, którą posiadał. Zagubienie pochłonęło ich obydwóch całkowicie, bezpowrotnie.

Przecież to nie tak miało być. Wszystko się rozsypało, wszelkie obietnice, jakie sobie składali, utraciły swoje znaczenie. Nawet te, które uważali za najważniejsze, które stanowiły fundament ich miłości.

◦⋆◦⋆◦⋆

Urodziny Taehyunga miały być dniem wyjątkowym, którego chłopak miał nie zapomnieć. Jungkook chciał zrobić wszystko, by właśnie tak się to skończyło, by trzydziesty grudnia na długi czas zakotwiczył się w pamięci blondyna.

Wspólna impreza ze znajomymi w akademiku okazała się dopiero początkiem radości, jaką otrzymał Kim, bo ta najlepsza część miała nastąpić nieco później. Jeon osobiście pragnął podarować rozkosz, której nigdy dotąd nie doświadczył.

Nim się obejrzeli, obydwoje znaleźli się w pokoju jasnowłosego, zostawiając za sobą wciąż trwającą zabawę. Jednak to nie miało dla nich większego znaczenia. W tamtym momencie liczyli się tylko oni.

Alkohol, który znajdował się w ich organizmach, okazał się ogromnym ułatwieniem, bo wszelkie wątpliwości i niepewność ulatywała z Tae z każdym kolejnym pocałunki, jakim został obdarzony przez bruneta, z każdym dotykiem, jaki miał okazje doznać.

Blondyn wzdrygnął się, czując zimne dłonie na swojej rozpalonej skórze, ale w odpowiedzi odchylił jedynie głowę do tyłu, dając chłopakowi tym lepszy dostęp do szyi, którą od razu zaatakował swoimi wargami. W tamtym momencie Kim wyzbył się wszelkiego strachu, przestał się ograniczać i panować nad swoim ciałem. Oddał się całkowicie chwili, postanowił przeżyć ją całym sobą, rozkoszując się przyjemnością, jaką dostawał od Jungkooka.

Obydwoje stracili kontakt z rzeczywistością, namiętność pochłonęła ich całkowicie na skutek czego opadli na łóżko kompletnie zatraceni.

Jeon od razu znalazł miejsce między nogami chłopaka, delikatnie je rozchylając, co Taehyung wykorzystał, opatulając go nimi w pasie. Ruchy stały się odważniejsze, oddechy płytsze, a pocałunki bardziej chaotyczne.

Z ust bruneta wydobył się cichy jęk, spowodowany wybrzuszeniem w spodniach jasnowłosego, które co chwilę ocierało się o jego krocze. Kim na to przyciągnął go jeszcze bliżej siebie, otwierając szerzej wargi, pozwalając tym językowi ukochanego znaleźć się w środku. Każdy kolejny dotyk powodował nowe doznania, których dotychczas nie mieli okazji doświadczyć. Każdy kolejny pocałunek, sprawiał, że uczucie stawało się silniejsze.

Dłonie blondyna zaczęły błądzić po ciele Jeona, by następnie zahaczyć o krawędź należącej do niego koszulki, którą od razu ściągnął i rzucił w głąb ciemnego pokoju.
Po chwili dołączyła do niej pozostała część garderoby, należąca do obydwóch.

Tamtej nocy zostały zburzone wszelkie mury, jakie dotąd ich dzieliły. Nie było mowy o żadnych barierach. Tamtego dnia wydarzyło się coś, na co w głębi siebie czekali już dłuższy czas. Pokój został wypełniony głośnymi westchnieniami rozkoszy, jaką sobie nawzajem podarowali, jak i głębokimi wyznaniami miłości, którą chcieli zatrzymać przy sobie, jak najdłużej się dało.

Urodziny Taehyunga na długo pozostały w ich pamięci, ponieważ to właśnie trzydziestego grudnia oddali sobie wszystko, podarowali sobie siebie.

◦⋆◦⋆◦⋆

Przepraszam z góry za uszczerbek na zdrowiu psychicznym
Miłego wieczoru~

zaczar_owana

𝑬𝑼𝑷𝑯𝑶𝑹𝑰𝑨 #𝐭𝐚𝐞𝐤𝐨𝐨𝐤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz