15

641 24 3
                                    

-Możemy?-popatrzyłem na lekarza
-Jeżeli Pani Karolina chcę.-powiedział.

----------------------

Perpektywa Karoliny

Dojechaliśmy na salę na której wcześniej leżałam przed operacją.
-Dobrze. Więc tak. Jej stan nie jest taki ciężki ale straciła całkiem dużo krwi. Musi trochę odpocząć i zostać przez dwa tygodnie w szpitalu.-powiedział lekarz
-Dobrze. Mam zadzwonić po jej mamę czy nie trzeba?-spytał Kacper z leciutkim zakłopotaniem
-Jest pełnoletnia więc nie trzeba.-powiedział lekarz
-Dobrze. Za chwilę będzie też tu Alek.-Kacper chwycił mnie za rękę
-Dobrze. Więc ja już pójdę. Na wszelki wypadek jestem w gabinecie.-powiedział lekarz i wyszedł
-Specjalnie dla mnie jechałeś 4 godziny? Nie musiałeś.-spojrzałam na Dominika
-Martwiłem się o Ciebie.-uśmiechnął się do mnie
-Nie masz po co się martwić. Tak samo wy.-spojrzałam na Age i Filipa
-Jesteś naszą koleżanką a może nawet przyjaciółką. Mamy o co się martwić.-powiedziała Aga podchodząc do ramy łóżka
-Po tej kraksie zostanie dosyć duża blizna. Jeszcze dostałam zastrzyk na tężca.-powiedziałam puszczając Kacpra
-Jedna blizna Cię nie oszpeci.-uśmiechnął się do mnie Kacper
-A co z szczeniakami?-spytałam zrywają się do pozycji siedzącej ale szybko się położyłam przez ból uda
-Nakarmiłem je Matylda i Marta zostały z szczeniakami a Alek zaraz tu będzie.-powiedział a mi kamień z serca spadł
-Co za ulga. A policjanci coś mówili o tym co się z nimi stanie?-ponownie zadałam pytanie
-Jeszcze nie.-wzruszył ramionami
-W razie co możemy się nimi zająć.-powiedziałam uśmiechając się słabo
-Ale ty będziesz dwa tygodnie w szpitalu. Jak chcesz się nimi zająć?-spytał Filip
-Ten lekarz przesadza. Znam go od urodzenia. On przyjął mój poród i mówi, że będę w szpitalu dwa tygodnie ale tak naprawdę będę maks tydzień.-powiedziałam spoglądając na Filipa
-To wszystko jest dziwne.-powiedział Kacper
-Jak dziwne?-spytałam
-Przyjechałem na wakacje do dziadków i myślałem, że będzie spokojnie. Wszędzie gdzie jesteś dzieją się nie złe akcje.-zaśmiał się Kacper
-Na obiedzie pierwszego dnia na obozie tanecznym Wiktoria rozwaliła Ci brodę a teraz jakiś facet wbił Ci nóż w udo.-powiedział Dominik siadając na krzesło
-Mam pecha.-położyłam głowę na poduszkę
-Nie masz pecha. Masz świetne przygody.-do sali wszedł Alek-Siema.-przywitał się z nami
-Część.-uśmiechnęłam się do niego. Z Filipem i Dominikiem zrobił typowe męskie przywitanie czyli zbił piątkę i walnął w plecy, Age przytulił a Kacpra trochę pokudlił.
-Co tam młody?-spytał Kacpra
-Był lekki stres.-powiedział uśmiechając się do niego
-Ale już minął.-powiedział Alek
-Minął minął.-zaśmiał się Kacper
-Co z szczeniakami?-spojrzałam na Alka
-Matylda i Marta są w domu opiekują się nimi.-powiedział siadając na fotel
-Zgaduje, że Marta się cieszyła.-powiedział Dominik
-Żebyś wiedział. Tak wogóle ile masz lat?-spytał Alek patrząc na Dominika
-20.-odpowiedział
-Rok starszy ode mnie.-zaśmiałam się a za razem udawałam, że płacze
-Ode mnie 8 lat młodszy.-Alek strzelił daba
-A ode mnie 4 lata.-zaśmiał się Kacper. Zaczoł dzwonić mi telefon więc odebrałam
-Halo?
-Cześć Karolina. Kiedy umawiamy się na jazdy?-usłyszałam głos wójka w słuchawce
-Narazie leżę w szpitalu.-powiedziałam
-Co się stało?-spytał
-Miałam nóż w udzie.
-To nie dobrze. Ale już lepiej?-ponownie zadał pytanie
-Tak.-uśmiechnełam się
-To dobrze. Wiesz kiedy wyjdziesz?
-Tydzień. Jakoś tak.-powiedziałam
-Dobra. To zadzwoń kiedy wyjdziesz to się umówimy.-powiedział
-No okej. Pa.
-Pa.-rozłączył się.
-Kto dzwonił?-spytał Kacper
-Wójek. Pytał kiedy jazdy.-odpowiedziałam na jego pytanie
-Na co? Myślałem, że masz już prawko.-powiedział Filip
-Bo mam. Ale teraz zdaje prawo jazdy na motor.-odłożyłam telefon na szafkę
-Jak zdasz. Weźmiesz mnie na przejażdżkę?-spytał Dominik
-Wezmę.-uśmiechnełam się do niego
-Mnie też musisz wziąść.-powiedział Kacper
-Najpierw to muszę zdać. A egzamin mam za miesiąc.-powiedziałam
-Teoria czy praktyka?-spytała Aga
-Teoria będę musiała poczekać na sali aż ogłoszą wyniki. Jak powiedzą moje imię i nazwisko to dadzą mi kurtkę i kask i będę musiała czekać na moją kolej do praktyki.-powiedziałam
-Lekko skąplikowane.-powiedziała Agnieszka
-Wiem. Ale jak tam siedzisz to zaczynasz łapać to wszystko.-powiedziałam
-Mam nadzieję, że Ci się uda.-powiedział Dominik
-Ja też.-spojrzałam na niego
-Możemy przyjechać i wesprzeć Karolinę. Co wy na to?-spojrzała Agnieszka na chłopaków
-Ja jestem za.-powiedział Filip
-Ja też.-uśmiechnął się Dominik
-Będzie ekstra.-powiedziałam. Do mojego pokoju wszedł inny doktor niż wcześniej.
-Dzień dobry. Teraz ja zajmę się panią Karoliną ponieważ pan Brajan skończył już dyżur. Rafał Malinowski.-przedstawił się. Alek i Kacper spojrzeli na tego doktora.
-Czy dobrze słyszałem? Pan ma na imię Rafał Malinowski?-spytał Alek
-Tak. A pan jak ma na imię?-spytał patrząc na Alka
-Aleksander Malinowski.-nie pewnie się przedstawił
-Pan mi kogoś przypomina.-powiedział Kacper
-Ej chłopaki czemu tak się uczepiliście pana doktora?-spytałam Alka i Kacpra
-Ponieważ on wygląda jak nasz tata.-Alek szepnął mi do ucha
-Co!?-krzyknęłam
-Co się stało?-spytał mnie pan doktor
-Nic.-powiedziałam z uśmiechem
-Ma Pan dzieci?-spytał Kacper
-Tak. Dwójkę. Syna i córkę. Tylko, że córki nie widziałem bo jak moja nie doszła żona była w ciąży musiałem wyjechać do Austrii na dyżur.-powiedział wyciągając telefon-Tu jest zdjęcie mojego syna.-pokazał zdjęcie
-Jeżeli mogę. Jak ma na imię?-spytałam
-Alek.-powiedział
-Przypomina mi Pan mojego tatę.-powiedział Alek
-Możesz powtórzyć mi swoje imię i nazwisko.-powiedział pan doktor
-Aleksander Malinowski.-powiedział już pewnej
-A twoja mama?-spytał
-Gbriela.-powiedział
-Alek?-spytał z czułym uśmiechem
-Tata?-spytałam patrząc na doktora
-Czyli ty Karolina musisz być tą dziewczynką której nie zdążyłem poznać.-powiedział
-Ale mama mówiła, że Ty ćpałeś, piłeś i paliłeś.-powiedziałam
-Bo przed moim wyjazdem się trochę popsztykalismy.-powiedział
-Szczeże mówiąc nie mogłem słuchać waszych krzyków i tego jak trzasnołeś drzwiami.-powiedział Alek
-Tak wiem. Chciałbym przeprosić was i waszą mamę.-powiedział
-Mnie nie musisz przepraszać.-powiedziałam
-Musze. Bo o mały włos a byś się nie urodziła.-powiedział
-Ciocia jest w Czechach.-powiedział Kacper. Spojrzałam kątem oka na Age, Filipa i Dominika. Zauważyłam, że są lekko zaskoczeni a za razem wyglądali jakby mieli zaraz wyjść z pokoju.
-Jak to jest w Czechach?-spytał ze ździwieniem
-Prowadzi tam firmę kosmetyczną a ja tu w Polsce.-powiedziałam spoglądając na tatę
-Aha. Jejku jak wy wyrośliście. Żałuję, że nie mogłem przy was być jak rośliście. Ty tak samo Kacper.-powiedział z uśmiechem
-Skoro tak. Tato to jest Filip, Agnieszka  i Dominik. Aga i Filip są moimi przyjaciółmi a Dominik moim chłopakiem.-powiedziałam
-Miło mi poznać.-uśmiechnął się do nich
-Nam również.-powiedzieli chórem
-Wracając. Pokaż mi twoją nogę.-powiedział podchodząc do łóżka. Osłuniłam kołdrę i pokazałam udo.
-Nie krwawi mocno, ani nie wygląda tak źle.-powiedział przyglądając się mojej nodze-Nóż nie wibił sie głęboko więc za tydzień powinnaś wyjść ze szpitala.-dodał prostując się.

Koniec kolejnego rozdziału. Wiem trochę od czapy to wyszło ale jakoś tak mi to pasowało. Omine ten tydzień bo raczej nic ciekawego się nie będzie działo w szpitalu. A jeśli chcecie żeby Paula i Natka wróciły to dajcie zna w kom. Miłego dnia, popołudnia lub nocy zależy kiedy to czytacie. Pa pa.

Miłość na zawsze? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz