19

474 19 1
                                    

-Ciebie też dobrze widzieć.-powiedział odwzajemniając uścisk.

-------------

-To co? Wszyscy z wszystkimi się przywitali? Zaczynamy próbę?-spytałam
-Spoko. Masz piosenkę?-spojrzał na mnie Przemek
-Mam piosenkę i mam nuty.-uśmiechnęłam się. Odłożyłam pokrowiec z gitarą i z kieszeni na przodzie wyjęłam kilka kartek.
-Więc tak: Wika dwie, Paweł dwie, Kacper dwie, Przemek...-zatrzymałam się na chwilę-Gdzie są jeszcze dwie?-dodałam patrząc na kartki. Podeszłam do pokrowca i zaczęłam nerwowo przeglądać kieszenie.
-Spoko. Chyba możemy...
-O tu są. Trzymaj Przemek dwie i ja mam dwie.
Przemek wypuścił powietrze z ust i spuścił głowę. Wyjęłam gitarę.
-Wika. Zaczynasz.-pokazałam jej kciuka w górę
-Spoko.-oddała go. Zaczęła grać, a ja zaczęłam śpiewać, po chwili reszta zespołu się dołączyła i stworzyliśmy świetną muzykę.

Nagle usłyszeliśmy oklaski.
-Brawo!-usłyszałam męski głos
-Dziękujemy.-ukloniliśmy się
-Więc to jest wasz nowy styl tak?-podszedł do nas
-Nie mylisz się. Właśnie Dawid. To mój kuzyn Kacper.-wskazałam na Kacpra
-Cześć Kacper.-Kacper wyciągnął rękę w stronę Dawida
-Dawid.-uścisnął ją
-Masz informacje, a propo naszego występu tutaj?-spytałam
-Występ odbędzie się 1 września o 16:30.-powiedział
-Okej. To o której mamy tu być.-Wika usiadła na kraniec sceny
-Myślę, że 15:30 starczy.-spojrzałam na nią
-Dobra. Czyli będziecie tu koło 15:30?-spytał patrząc na mnie Dawid
-Tak.-powiedziałam
-Okej. To ja idę, nie przeszkadzam wam w próbie.-powiedział i wyszedł z sali.
Stanęłam spowrotem na scenie i wzięłam gitarę.
-Jeszcze raz?-spojrzałam na ekipę
-Dawaj.-uśmiechnął się i wskoczył na scenę Kacper. Wiktoria znowu zaczęła grać, a ja śpiewać.

Byliśmy gdzieś w środku kawałka gdy nagle zaczął dzwonić mi telefon.
-Oj, sory.-powiedziałam wyjmując telefon z kieszeni-Halo?-odebrałam
-Cześć. Jesteście w domu?-usłyszałam głos mojego brata
-Jeszcze nie, a co?-spytałam
-Chciałem przywieźć do was Martę na parę dni.-powiedział
-Czemu? Coś się stało?-spytałam lekko zaniepokojona
-To nie jest rozmowa na telefon. Powiem Ci jak przyjadę.-powiedział
-Okej. To mniej więcej o której będziecie?-spojrzałam na resztę ekipy
-Jeszcze nie wyjechaliśmy więc tak od pół do jednej godziny.-powiedział
-Dobra. To będziemy czekać.-usmiechnęłam się
-Dzięki. Pa.-usłyszałam w jego głosie ulgę
-Pa.-powiedziałam i się rozłączyłam.
-Kto dzwonił?-spytał z zaciekawieniem Kacper
-Alek. Chcę przywieźć Martę na parę dni do nas.-powiedziałam-Ale damy radę dograć do końca.-dodałam
-To na czym my...? A tak.-powiedział Paweł. Zaczęliśmy grać na nowo.

-To pa. Do zobaczenia.-powiedziałam przytulając Wikę
-Do zoba.-usmiechnęła się i odwzajemniłam uścisk
-Nara chłopaki.-uśmiechnęłam się do nich i zasalutowałm
-Pa.-odpowiedzieli naraz. Ruszyliśmy do domu.

Doszliśmy i weszliśmy do środka, oczywiście nie obyło się bez akompaniamentu szczekania Kampera.
-No cześć piesku.-zaczęłam go głaskać. Zdjęłam buty i poszłam do pokoju odłożyć gitarę. Zeszła spowrotem na dół i usiadłam na kanapę.
-Co robimy do przyjazdu Alka?-spytał mnie siadając obok Kacper
-Możemy poszukać nowych cospley'ów.-powiedziałam i wyjęłam telefon z kieszeni
-Dobra. Może... Caytlyn z lol'a.-zaproponował
-Okej. Cosplay Caytlyn z Leauge of Legends.-wpisałam na internecie-jest.-dodałam klikając w link
-Zajdę ci po kartkę z wymiarami.-poweidział Kacper
-Poczekam.-powiedziałam patrząc niego z uśmiechem.

Kacper zszedł z góry i jak zobaczył moją minę od razu do mnie podbiegł.
-Co się stało?-spytał z zaniepokojeniem
-Dostałam telefon, że dziadek umarł, a później, że Dominik prawie złamał rękę.-powiedziałam patrząc na niego z lekkim przerażeniem
-Oj chodź tu. Będzie dobrze, wszystko się jeszcze ułoży. Nie płacz.-mówił siadając obok mnie. Spojrzałam na niego i mocno przytuliłam. Zaczęłam mocnej płakać. Nagle po dolnym piętrze rozniusł się dźwięk dzwonka do drzwi.
-To pewnie Alek. Pójdę otworzyć.-powiedział i wstał. Kamper zaczą szkeczać, a ja wzięłam go na kolana.
-Ciocia!-usłyszałam Martę i póściłam psa
-Cześć.-powiedziałam z lekko sztucznym uśmiechem i rozłożyłam ręce żeby móc przytulić Martę
-Coś się stało ciociu? Płakałaś.-powiedziała patrząc na moje policzki
-Nic się nie stało i nie zadręczaj swojej małaj i ślicznej główki.-poczochrałam ją lekko
-Cześć.-usłyszałam mojego brata
-Hej. Kacper weźmiesz Martę.-spojrzałam na niego
-Jasne.-powiedział i ją podniósł.

-To co się stało?-spytał mnie Alek siadając obok
-Babcia do mnie zadzwoniła powiedomić, że dziadek umarł.-powiedziałam, a w moich oczach zebrały się łzy
-Nie płacz. Spokojnie.-powiedział i obją mnie rękoma. Nagle poczółam, że się duszę i zaczęłam szybciej oddychać.
-Hej młoda, spokojnej. Wdech, wydech, wdech i wydech...-mówił i też nabierał i wypuszczał powietrze, a ja się uspokoiłam.
-Już lepiej. Nie udusisz mi się tu?-spytał z żartobliwym uśmiechem
-Tak. Lepiej.-powiedziałam i się uśmiechnęłam-No to powiedz. Co się stało, że przywiozłeś Martę na parę dni?-spojrzałam na niego
-Pokłuciłem się z Matyldą, nie chciałem żeby ona to słuchała.-powiedział
-To nie dobrze, ale ułoży się między Wami.-powiedziałam
-Mam nadzieję. Muszę już lecieć. Tu masz jej, jak ona to mówi, malutką walizkę, a tu fotelik. Wszystko tam jest. Nara młoda.-powiedział.

Poszłam na górę do mojego kuzyna i bratanicy.
-Marte damy do pokoju Alka, a ty narazie możesz przenieść się do pokoju mamy.-powiedziałam siadają obok Marty
-Nie, ja chcę spać z Tobą ciociu.-powiedziała i oparła się rękoma o moje udo
-Ale ja nie mam drugiego, chociaż czekaj. Mam małą kanapę w pokoju, ja mogę się na niej położyć, a Marta pójdzie do moje łóżka.-powiedziałam podnosząc się z ziemi. Podniosłam Martę, a Kacper wziął jej walizkę.

Przygotowałam wszystko.
-A teraz jedziemy na zakupy.-uśmuechnęłam się do Maty
-A masz fotelik?-spytał mnie Kacper
-Mam. Na dole.-powiedziałam i zeszłam.

Przygotowaliśmy wszystko i ruszyliśmy.

Dojechaliśmy do Żor i na parking do Auchan.
-Jej! Mój ulubiony sklep!-krzyknęła Marta
-Spokojnie. Już wysiadamy.-powiedziałam odpinając pas. Marta nie mogąc się doczekać odpieła szelki fotelika i już chciała wysiąść z auta, ale miałam blokatę.
-Ej! Czemu one nie chcą się otworzyć?-spytała patrząc na mnie
-Blokada anty dziecięca.-powiedziałam i wysiadłam. Kacper wysiadł, a ja podeszłam otworzyć drzwi Marcie.
-Daj rękę.-powiedziałam wyciągając do niej rękę. Ona ją chwyciła, a Kacper podszedł z jej drugiej strony. Ona bez ostrzeżenia chwyciła jego rękę. Weszliśmy do sklepu.
-To... Po co przyjechaliśmy?-spytał mnie Kacper
-Kupię jakieś fajne buty Marcie, później pójdziemy na sklep kupić coś na jutro.-powiedziałam skręcając do CCC
-A po co mi nowe buty?-spytała patrząc na mnie Marta
-A taki prezent ode mnie.-uśmiechnęłam się do niej-A tobie są jakieś buty potrzebne?-dodałam patrząc na mojego kuzyna
-Co? Nie. Mi nie są potrzebne. Zresztą nie pozwoliłbym zapłacić tobie za MOJE nowe buty.-powiedział Kacper
-Ale tam. Jesteś moim kuzynem więc nie było by mi szkoda na ciebie pieniądzy.-powiedziałam
-Ale i tak nie pozwalam tobie zapłacić za coś z czego ty nie skorzystasz.-powiedział
-O ciociu patrz. Jakie ładne buty.-powiedziała Marta pociągając mnie i Kacpra za sobią.
-Jak ci się podobają to pdzymierz.-powiedziałam z uśmiechem. Marta zaczęła przymierzać, a Kacper sobie usiadł na pufie obok.

Tadam. Oto nowy roździał. Możecie mnie zatłuc, udusić, torturować za to co zrobiłam z tą książką. Ale dobra, ja już spadam, a wam życzę miłego dnia, popołudniu lub nocy zależy kiedy to czytacie. Pa pa.

Miłość na zawsze? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz