26

403 20 1
                                    

Z moich oczu zaczęły lecieć łzy a ja sama zaczęłam biec w stronę domu.

_________________________

Wbiegłam do domu z akompaniamentem trzaskających drzwi. Oparłam się o nie i zjęchałam po nich do siadu. Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam płakać.
-Cioicu!? Ciociu! Wszystko w porządku? Gdzie wujek?-Marta do mnie podbiegła
-Ej młoda. Co jest?-Kacper kucnął obok mnie
-Pokłuciłam się z nim.-spojrzałam na Kacpra z miną zbitego psa
-A gdzie on teraz jest?-spytała Marta
-Nie wiem. Poszedł z Wiktorią. Chyba.-powiedziałam i na powrót schowałam twarz w dłonie
-Trzeba go znaleźć i musicie się pogodzić.-powiedziała pewnie Marta i wybiegła przez drugą część drzwi
-Marta wróć!-krzyknęła zbierając się z ziemi. Zanim się pozbierałam Marta zdążyła już gdzieś zniknąć.
-Marta?! Marta!-zaczęłam ją nawoływać-Cholera!-tupnęłam nogą. Spojrzałam za siebie żeby poprosić Kacpra o pomoc w poszukiwaniu jej jednak on też gdzieś poszedł.
-Świetnie. Najpierw Dominik, później Marta a teraz Kacper. Może być gorzej?-zaczęłam mamrotać do siebie pod nosem. W pewnym momencie przyszło mi powiadomienie na telefon, że po okolicy jeździ czarny wan, porywa dzieci po to żeby pozyskać nażądy.
-Super. I po co ja to mówiłam?-załamałam się jeszcze bardziej-Gdybym była małą dziewczynką gdzie bym pobiegła w poszukiwaniu swojego wujka?-spytałam sama siebie. Zaczęłam iść przed siebie i nawoływać moją siostrzenice.
-Nie lepiej siąść na konie? Będzie szybciej.-usłyszałam swojego kuzyna za sobą. Spojrzałam w jego stronę i trzymał zasiodłanych już Shasze i Shadowa.
-Jesteś mądry. Siadaj.-podbięgłam do niego i wskoczyłam na konia. Kacper też wsiadł na swojego.
-Rozdzielmy się. Aha i uważaj na czarnego wana.-spojrzałam na niego
-Jasne. Ja pojadę w lewo.-Kacper wskazał w lewym kierunku. Kiwnęłam głową i ruszyłam w swoim kierunku.

-Marta! Marta!-ciągle się rozglądałam-Szybka jest.-dodałam do siebie. Chwilę później zauważyłam jakąś sylwetkę dziecka. Przyjrzałam się i spostrzegłam, że to osoba której szukałam od dłuższego czasu. Podjechałam do niej. Zeszłam z konia i kucnęłam przy niej.
-Ciocia.-Marta mnie przytuliła
-Nie uciekaj mi więcej.-odwzajemniłam uścisk
-Dobrze. Nie będę.-Marta się odsunęła-Ja tylko chciałam żebyś nie była pokłucona z wujkiem.-dodała spuszczając głowę
-Oj najwidoczniej tak musiało być. Siadaj na konia i wracamy do domu.-wstałam z ziemi. Posadziłam Martę na konia i sama usiadłam za nią.
-Trzymaj się uprzęży.-powiedziałam a dziewczynka wykonała moje polecenie. Zawróciłam i ruszyłam galopem do domu uprzednio powiadamiając mojego kuzyna o znalezieniu naszej zguby.

Dojechałyśmy na miejsce.
-Marta!-Kacper do nas podbiegł i zdją ją z konia-Wiesz jak się z ciocią wystraszyliśmy. Nie uciekaj tak więcej.-przytulił się
-Znalazłeś wujka Dominika?-spojrzała Kacprowi w oczy
-Nie szukałem go. Szukałem ciebie.-powiedział
-Nie przejmuj się Dominikiem. Zajmijmy się lepiej sobą.-odebrałam ją z rąk mojego kuzyna
-Ale nie możesz być pokłucona z wujkiem.-Marta się oburzyła
-Zostawmy ten temat narazie w spokoju. Okej?-spojrzałam na nią. Ona nic nie odpowiedziała. Kacper wziął konie a ja zaczęła kierować się z Martą do środka. Weszłam do domu i postawiłam ją na ziemi. Nagle telefon zaczął mi dzwonić.
-Dominik.-przeczytałam napis w górnej części telefonu. Zablokowałam telefon i postanowiłam nie zwracać uwagi na jego połączenia.

Wieczorem

Przez resztę południa nie myślałam już o Dominiku i ignorowałam jego próbę dodzwonienia się do mnie.
-Marta musimy już jechać!-zawołałam zapinając swoją torebkę
-Już idę!-usłyszałam jak jej małe stupki biegną po lekko skrzypiących panelach.
-Czyli data pogrzebu ustalona. Pogódź się z Dominikiem. Wiem, że on wcale nie chce być z tą całą Wiktorią. Widziałam jak na ciebie patrzy. On naprawdę Cię kocha.-babcia do mnie podeszła
-Gdyby naprawdę mnie kochał to nie odwzajemniał by pocałunku.-spojrzałam na nią
-A co jeśli tego nie zrobił. Może po prostu tylko tak to wyglądało.-babcia zaczęła go bronić
-Babciu przecież sama widziałaś, że on realnie go odwzajemnił. Nie możesz zaprzeczyć. Jest teraz z Wiktorią. Pewnie siedzą u niej i się miziają.-powiedziałam prostując się
-Dobrze. Zrobisz jak uważasz. Tylko niech to nie wpływa na Martę. Jej w to nie mieszajcie.-wyszeptała do mnie babcia
-Jasne. Nie będę. Już wystarczy, że Alek i Matylda się kłucą.-wzruszyłam ramionami. Marta do mnie przybiegła a ja pomogłam jej w ubraniu butów.
-Gotowe?-spytał Kacper podchodząc do nas z psami i rzeczami
-Jak zawsze.-uśmiechnęłam się-Pa babciu.-przytuliłam ją
-Do zobaczenia.-odwzajemniła uścisk
-Pa pa.-Marta jej pomachała
-Pa.-kobieta od machała. Otworzyłam drzwi i wyszłam. Pokierowałam się w stronę auta.
-Młoda a może jednak zadzwonisz do Dominika. Jakby nie było nie jest u siebie.-spojrzał na mnie Kacper
-Tak ciociu. Zrób to.-Marta poszarpała delikatnie moją rękę. Westchnęłam i wyjęłam telefon a z ust Marty wydobyć się okrzyk szczęścia. Wybrałam do niego numer i zadzwoniłam.
-Karolina?-usłyszałam jego głos w słuchawce. Stanęłam jak wryta i w moich oczach pojawiły się łzy.
-G-gdzie jesteś?-wydukałam w końcu
-Na jakimś przystanku autobusowym.-powiedział
-Podaj ulice.-kopnęłam w kamień. Dominik powiedział mi wszystkie szczegóły ulicy na której się znajdował. Ja na koniec tylko stwierdziłam, że podjedziemy po niego.

Kacper zatrzymał się na poboczu a Dominik usiadł do auta. Nie odezwałam się ani słowem a Marta tylko się śmiała, piszczała i cieszyła, że w końcu zadzwoniłam do Dominika.

Dojechaliśmy do domu. Pozbieraliśmy się i ruszyliśmy do domu. Otworzyłam drzwi, odłożyłam wszystko i zdjęłam buty. Kacper wziął Martę na górę a ja i Dominik zostaliśmy sami.
-Posłuchaj. Między mną a Wiktorią nic się nie wydarzyło. Nic do niej nie czuję.-powiedział patrząc na mnie
-To czemu odwzajemniłeś pocałunek? Czemu jej nie odepchnąłeś? Czamu za mną nie pobiegłeś? Czemu nie powiedziałeś mi...-tutaj usta Dominika przeszkodziły mi w dalszym mówieniu. Chwilę stałam zdezorientowana jednak w pewnym momencie zaczęłam odwzajemniać pocałunek a z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Oplotłam swoje ręce na jego szyji a on swoje na mojej talii co pogłębiło nasz pocałunek. Odsunęliśmy się do siebie a ja jeszcze mocnej się rozpłakałam.
-Oj księżniczko. Nie płacz.-powiedział Dominik przytulając mnie do piersi. Otarł mi łzy z policzków i dopowiedział:
-Myślisz, że zdradziłbym taką świetną dziewczynę jak Ty?
-Nie ale i tak bałam się, że Cię stracę przez moją głupotę.-spojrzałam mu w oczy
-Jaką głupotę? Nie jesteś głupia tylko poczułaś się zazdrosna.-zaśmiał się blądyn co i ja też zrobiłam.
-Nie kłućmy się już więcej.-powiedziałam i na powrót przytuliłam się do torsu mojego chłopaka
-Dobrze. Nie będziemy.-pogładnił mnie po włosach.

Hejka hej. Możecie się cieszyć. Rozdziały pojawiły się z dnia na dzień. Jednak nie obiecuje, że tak będzie codziennie. Po prostu nagle chwyciła mnie wena i napisałam te dwa rozdziały. Fakt ten jest krótki ale ma te ponad 1000 słów (nie licząc tych które tutaj napisałam). Dobra ja już wam nie zabieram dnia, popołudnia lub nocy zależy kiedy to czytacie. Pa pa.

Miłość na zawsze? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz