24

491 21 4
                                    

Dominik poszedł do Kacpra a ja zajęłam się Shaszą i Shadowem.

---------------

Usiedliśmy na konie. Ruszyliśmy do przodu.
-Dominik proste plecy. Nie masz czego się bać, nie spadniesz.-spojrzałam na chłopaka
-Nie boję się.-udawał pewność siebie. Wyprostował się a ja zaśmiałam się z niego.
-Najpierw coś prostego. Zwykły galop.-powiedział Kacper podjerzdżając do Dominika
-Dobra. To ja podjadę do miejsca do którego macie dojechać.-powiedziałam i ruszyłam do przodu. Zatrzymałam się i stanęłam przodem do chłopaków. Pokazałam kciuki w góre żeby ruszyli do przodu. Dominik miał trochę problem z wystartowaniem ale w końcu mu się udało, dojechali do mnie.
-Świetnie.-uśmiechnęłam się. Nagle zaczął mi dzwonić telefon.
-Tak słucham.-odebrałam
-Hej Karo. Jesteś w domu?-zadzwoniła moja koleżanka Jadzia
-Aktualnie nie. U babci jestem. A co się stało?-spojrzałam na chłopaków
-Chcieliśmy z Grześkiem przyjechać tam do was żeby dać zaproszenie na nasz ślub.-powiedziała
-Ale super. Możecie przyjechać jutro. Ostrzega Kacper że mną mieszka żebyś się nie zdziwiła.-uśmiechnęłam się
-Dobrze. To jutro dam ci znać, że już jedziemy żebyś była gotowa.-słyszałam w jej głosie szczęście
-Dobra. To do jutra.-powiedziałam
-Do jutra.-rozłączyła się. Schowałam telefon.
-Kto dzwonił?-spytał Kacper
-Jadźka. Jutro przyjeżdża.-uśmiechnęłam się
-Jaka Jadzia?-spytał Dominik
-Moja koleżanka z Bielska.-spojrzałam w jego stronę
-Okej. A o mnie nic jej nie powiedziałaś.-Dominik zdawał się obużony, że nie pisnęłam ani słówka o nim, a o Kacprze już powiedziałam
-Ponieważ będziesz niespodzianką.-zaśmiałam się. On tylko na mnie spojrzał "morderczym" wzrokiem więc się zwróciłam i zaczęłam uciekać.
-Dajesz Shasza.-wyszeptałam i się pochyliłam, a Shasza przyśpieszyła i zaczęła przeskakiwać przez przeszkody.
-Grzeczna dziewczyna.-poklepałam ją po boku
-Jak zawsze się popisujesz.-spojrzał na mnie Kacper
-No co ty? Nie zauważyłam.-zaśmiałam się-Dobra Dominik dajesz. Jedziemy na polane.-dodałam i ruszyłam powoli do przodu. Dominik i Kacper za mną.

Dotarliśmy na polane i zeszliśmy z koni.
-Nic się tu nie zmieniło.-powiedział Kacper siadając pod drzewem
-Pamiętasz jak wspołeś się na to drzewo tylko po to żeby wystraszyć wójka?-zaśmiałam się
-Pamiętam. Spadłem wtedy a tata nie wiedział o co chodzi.-spojrzał na mnie-Albo ty kombinowałaś z Shaszy wejść na gałąź.-szturchnął móją nogę
-No bo naoglądałam się za dużo Barbie.-założyłam ręce na klatkę piersiową
-No co ty nie powiesz?-zaśmiał się
-Chodź Dominik. Siądziemy sobie.-spojrzałam na blądyna. On do mnie podszedł i usiedliśmy. Wyjęłam telefon i włączyłam insta.
-Siemanko wszystkim. Dzisiaj jestem z Dominikiem i Kacprem. Siedzimy sobie pod drzewem niczym Fineasz i Ferb. Oczywiście ten jeden głupek to Fineasz, a ten drugi to Ferb. Ja jestem Fretką.-pokazałam chłopaków
-Frytką?-zaśmiał się Dominik
-Fretką.-spojrzałam na niego-Nie ważne. Przyjechaliśmy tu na koniach. Ogólnie to Dominik dopiero się uczy ale daje radę.-dodałam. Nagrałam wszystko co chciałam po czym wystawiłam rękę żeby zrobić sobie z chłopakami selfi. Wstawiłam na insta, dodałam odpowiednie chasztagi i oznaczyłam chłopaków. Schowałam telefon i spojrzałam na konie które akurat skubały trawę. Położyłam głowę na ramię Dominika. W pewnym momencie głowa Kacpra zaczęła wiszieć przed moją twarzą.
-Udało mi się.-uśmiechnął się do mnie Kacper. Spojrzałam na gałąź i zobaczyłam, że trzyma się nogami gałęzi.
-Jesteś z siebie dumny?-spojrzałam na niego
-Jestem.-uśmiechnął się. Dominik zaczął się śmiać a ja się przeciągnęłam.
-Czuje się jakbym przed chwilą spała.-spojrzałam na chłopaków
-Bo zasnęłaś. Wejście na drzewo zajęło mi chyba jakieś pół godziny.-zaśmiał się mój kuzyn po czym spadł z drzewa
-A zejście zajęło Ci kilka sekund. Nic Ci nie jest?-spytałam przysuwając się do niego
-Nie nic. Tylko klatka piersiowa mnie boli.-powiedział i usiadł
-To pewnie ta rana. Kurdę właśnie dawno opatrunku nie zmieniałeś. Może babcia coś ma.-spojrzałam na niego
-Dobra. To wracamy do domu.-powiedział Kacper wstając. Wstałam i pomogłam Dominikowi wstać. Usiedliśmy na konie i nie patrząc czy chłopaki jadą ja ruszyłam do przodu.

Dojechałam. Zajrzałam za siebie żeby zobaczyć czy chłopaki dojechali.
-Kacper? Dominik?-rozejrzałam się. Usłyszałam jakiś szelest i spojrzałam w tamtym kierunku.
-No proszę. Nasza obrończyni zwierząt wróciła do formy.-usłyszałam męski głos za sobą
-Nie powinieneś siedzieć w więzieniu?-spojrzałam na niego
-Uciekłem i wróciłem po zemstę.-powiedział podchodząc do mnie
-Czy sam fakt, że wylądowałam przez ciebie w szpitalu ci nie wystarczy?-zeszłam z konia
-Chciałaś wsadzić mnie do paki to potrzebujesz naprostowania.-podszedł do mnie blirzej-Jesteś bardzo ładną dziewczyną. Możesz mi to odpłacić w naturze.-dodał przybliżając się do mnie jeszcze bardziej
-Hej! Zostaw moją dziewczyne!-usłyszałam Dominika i odetchnęłam z ulgą
-No proszę znalazł się książę w liśniącej zbroi.-powiedział mężczyzna z pogardą. Dominik do nas podszedł i okazało się, że jest wurzszy od tego mężczyzny. Odepchnęłam go i podeszłam do Dominika.
-Zostaw nas w spokoju i nigdy tu nie wracaj.-powiedział Dominik chowając mnie za siebie
-Tak? A co mi zrobisz?-podszedł do Dominika i go pchnął. Dominik mu oddał a ten gościu się wystraszył
-Wynoś się i nigdy tu nie wracaj.-powiedział Dominik a ten facet poszedł mamrocząc coś pod nosem
-Nic Ci nie zrobił?-podszedł do nas Kacper
-Nie. Na szczęście przyjechaliście w porę.-uśmiechnęłam się
-Co on Ci chciał zrobić? Czego tu szukał?-Dominik do mnie podszedł
-Chciał się "zemścić". Powiedział, że odpłaciłabym mu w naturze.-spojrzałam na niego
-Jesteś moja i jesteś bezpieczna.-przytulił mnie z uśmiechem
-Wiem.-odwzajemniłam uścisk i również się uśmiechnęłam
-Ze mną też jesteś bezpieczna.-poklepał mnie po głowie Kacper
-Z wami obydwoma jestem bezpieczna.-powiedziałam i stanęłam obok Shaszy-Musimy je odstawić do stajni.-dodałam klepiąc ją po boku
-Ja się nimi zajmę. Tylko mi je zaprowadźcie.-powiedział Kacper schodząc ze swojego konia
-Dobra.-chwyciłam uprząż Shaszy. Zaprowadziłam ją do boksu i poszłam z Dominikiem do domu.

Weszłam do domu i usłyszałam jakąś "muzykę". Zaczęłam nasłuchiwać i iść w stronę muzyki.
-Ej Karolina co jest?-spytał mnie Dominik widząc moje zachowanie
-Cicho. Słyszysz to plumpanie? Jakby na pianinie?-spojrzałam na niego. On zaczął się wsłuchiwać.
-Słyszę.-spojrzał na mnie
-Chodź.-chwyciłam jego rekę. Doszliśmy do pokoju gdzie stało pianino na którym kiedyś grał mój dziadek.
-Ciociu zobacz! Pianino!-Marta na mnie popatrzyła
-A póścisz mnie?-podeszłam do niej
-Usiądź.-przesunęła się. Usiadłam i zaczęłam grać jakąś pierwszą lepszą piosenkę która mi przyszła do głowy.

Hejka, hej ludziska! Wiem, że strasznie opuźniony jest ten rozdział ale nie miałam czasu go pisać. I przy okazji wczorajszego dnia kobiet chcę złożyć kobietką najlepsze życzenia żeby wasze chłopy (jak macie, jak nie to wasze obiekty westchnień) zwracali na was uwagę, żebyście chodziły zawsze uśmuechnęte i wszystkiego co sobie wymarzycie. Także ja spadam, buziaki, miłego dnia, popołudnia bądź nocy, zależy kiedy to czytacie i pa pa!

Miłość na zawsze? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz