Rozdział 47

10 2 0
                                    

Nastroje w Obozie już i tak były rozchwiane a długo oczekiwany Iryfon od córki Hadesa jeszcze pogorszył sytuację. Tak jak mówiła już wcześniej, potrzebowała półbogów gotowych z własnej woli stanąć po jej stronie i bronić władzy Olimpu przed samozwańczymi pretendentami do tronu. Wyznaczyła im dokładne miejsce i czas bitwy oraz zapewniła, że będą mieli przewagę, choć i tak nie będzie łatwo. Kate nie wahała się ani chwili. Dodatkowo zaproponowała, że mogą skorzystać z pomocy pegazów aby szybko przelecieć do LA. Podczas gdy inni dyskutowali ze sobą przy ognisku o możliwych niebezpieczeństwach, Erik przyprowadził najstarszego pegaza, odpowiedzialnego za całe stado.

-Witaj - przywitała się Kate w myślach przesyłając to do umysłu stworzenia. Dalej nie była stuprocentowo pewna swoich mocy, ale przynajmniej się starała. - Nie będę owijać w bawełnę. Potrzebujemy waszej pomocy.

-Ach, słynna córka Ateny. Nie dane nam było dotychczas się spotkać, ale dużo o tobie słyszałem - odpowiedział majestatycznym tonem i heroska od razu poczuła do niego respekt. W jego obecności czuło się potęgę historii i czasu, których pegaz doświadczył w swoim życiu. -Jestem Abbon. Moje stado zrobi to, co powiem, więc lepiej przekonaj mnie do swoich racji.

-O, Abbonie - zaczęła, a gdy tylko pomyślała o tym wszystkim, co chciała mu przekazać, serce ścisnęło jej się z emocji. - Chodzi o moich przyjaciół. Połowa z nich została porwana przez wrogą organizację, a druga połowa ruszyła za nimi na zwiady. Teraz dostaliśmy wiadomość, że jesteśmy potrzebni w Los Angeles aby odbić naszych i raz na zawsze położyć kres działalności tamtych herosów. Tak bardzo chcę im pomóc, ale jestem tylko córką Ateny... Nie mam potężnych możliwości takich jak moje przyjaciółki a nie zrobię przecież czegoś z niczego. Pomyślałam, że może... może prosząc was o pomoc w transporcie, przysłużę się bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

-Och, moje dziecko – pegaz parsknął głośno, powodując że część herosów obejrzało się na niego podejrzliwie. On jednak nadal zwracał się do dziewczyny. - Oczywiście, że pomożemy tobie i twoim przyjaciołom. Jesteście dla nas dobrzy, służycie nam i dajecie schronienie. Ale uwierz mi, gdy ci powiem, że potęga twojego mózgu jest niezmierzona i nawet nie wyobrażasz sobie ile możesz z jego pomocą zdziałać. Wierz mi - powtrzymał ją, zanim zdołała coś powiedzieć. - Poznałem już rzesze herosów i nawet za czasów legendarnego Perseusza Jacksona nie było tu potężniejszych... od dzieci Ateny – pegaz parsknął jeszcze raz na podkreślenie swoich słów i oddalił się, ciągnąc za sobą Erika.

Dziewczyna siedziała tak jeszcze chwilę, zamyślona nad sensem przemowy swojego nowego sojusznika. Potem obróciła się na drugą stronę ławy i przemówiła do Chejrona:

-Zgodził się. Pegazy nam pomogą.

Herosi zdecydowani na udział w walce zaczęli wiwatować, a Charlie dosiadł się do Kate. Odkąd odkrył swoje pochodzenie, wolał trzymać się znanych sobie osób, niepewny samego siebie. Skulił się więc pod kocem, a heroska dalej wpatrywała się w dyrektora. Ten wreszcie pochwycił jej spojrzenie i przez chwilę mierzyli tak swoją powagę, aż centaur powstał i odezwał się.

-Herosi! Tak więc czas próby nadszedł. Jak już Księżniczka Podziemia wspominała, nikt nie jest zobowiązany do stanięcia do walki. Wiem, że wielu z was z tego skorzysta i nie jest to absolutnie nic złego. Ale tym, którzy jednak zdecydują się wziąć udział w bitwie ogłaszam, że rano pegazy będą czekały na Wzgórzu Herosów. Pamiętajcie o pełnej zbroi i... niech bogowie mają was w opiece.

Kiedy ucichną szepty // świat Obozu HerosówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz