-Ogłaszam postój! – rzuciła Elodie i zaparkowała furgonetkę na parkingu jakiegoś supermarketu.
-Już? – zdziwił się Mako. – Przecież dopiero wyjechaliśmy z Nowego Jorku.
-Noo a ile nam to zajęło? – podniosła wymądrzale brew.
-Eee trzy godziny – oznajmił chłopak, po czym westchnął i opadł na siedzenie. – Przeklete metropolie.
-Spokojnie – rzuciła, zbywając jego komentarz. – Teraz pójdzie już szybciej. Według tego GPSu, będziemy się przemieszczać wyłącznie pustymi autostradami. Ale żeby dobrze nam poszło, musimy teraz załatwić wszystkie potrzeby. Także toaleta, chłopcy – wskazała boczne drzwi supermarketu, które prawdopodobnie prowadziły do WC.
-A ty nie idziesz? – spytał Joachim, gdy wychodził tylnym wyjściem z ich pojazdu.
-Kochany, zauważyłeś żebym się kiedyś zaraziła jakimś wstręctwem? – rzuciła mu litościwe spojrzenie. – Nie, bo nie załatwiam się w takich miejscach.
Joachim wzruszył ramionami i ruszył w ślad za Mako. Elodie natomiast przeszła na tył i zajrzała do bagażnika. Jeśli czegoś ze sobą nie mieli, był jeszcze czas żeby dokupić. Jednak po swoich bacznych oględzinach stwierdziła, że zarówno apteczka jak i spiżarka i część zbrojna jest w komplecie.
W momencie gdy odkładała włócznię na swoje miejsce, usłyszała nawoływanie Joachima. Złapała ją więc z powrotem i pobiegła na ratunek. Biegnąc, nie zauważyła nic dziwnego, więc pewnie niebezpieczeństwo kryło się w łazience. Nie wiedziała jak zmieścić się w tej małej komórce z tą ogromną włócznią i już postanowiła dźgać na oślep, gdy drzwi otworzyły się gwałtownie i Joachim prawie że upadł na ziemię. W pierwszym momencie dziewczyna myślała, że ktoś go wypchnął, więc napięła wszystkie mięśnie w gotowości. Jojo jednak nie wydawał się być w tarapatach. Powoli wygramolił się z pomieszczenia i okazało się, że kogoś ze sobą ciągnie.
-A temu co się stało? – spytała, gdy tylko otrząsnęła się z niezrozumienia i dopadła do przyjaciela, żeby pomóc mu wyciągnąć Mako na zewnątrz.
-Nie wiem... stał przy umywalce i nagle po prostu upadł. Było tam mokro i ślisko, więc musiałem go stamtąd zabrać. I tak jest już przemoczony – zauważył Jojo i rzeczywiście, azjata nawet na twarzy wydawał się mieć coś śliskiego. Twarz Elodie mimowolnie wykrzywiła się w grymasie. Upaść na twarz w publicznej toalecie to najgorszy koszmar. – Czy myślisz, że on zemdlał?
W odpowiedzi, nieprzytomny chłopak wydał z siebie niskie przeciągłe chrapnięcie a jego głowa opadła jeszcze bardziej. Nastolatkowie spojrzeli po sobie z niedowierzaniem i niechętnie wpakowali go na tylne siedzenia wozu. Elodie zapakowała włócznię do bagażnika i zajęła miejsce pasażera. Odezwała się dopiero, gdy ruszyła.
-Czy on tak będzie zawsze?...
-Dziwne, nie? – zgodził się z nią Joachim.
-Jojo, nie możemy go nigdzie puszczać samego. I jeśli dojdzie do jakiejś walki, zamykamy go w aucie – postanowiła heroska, a przyjaciel pokiwał głową. Ten ich nowy znajomy już przynosił więcej szkody niż pożytku. A przed nimi tysiące kilometrów obcego kraju do przejechania.
CZYTASZ
Kiedy ucichną szepty // świat Obozu Herosów
FantasyUlubiona piątka herosów powraca w nowych przygodach. Są starsi i przygotowani na więcej wyzwań. Tym razem muszą zmierzyć się z wrogą organizacją, z którą niebezpiecznie wiele ich łączy. W międzyczasie dowiadują się o swoich nowych możliwościach, ale...