– Feliks! – Taurys wpadł do pokoju numer siedem z paniką w oczach, potykając się o urżniętego Niemca na podłodze.
– Co? – Feliks z nietęgą miną co jakiś czas szturchał dwie nieprzytomne sylwetki leżące na łóżku.
– Telefon...
– Chuj mnie obchodzi, kto dzwoni, mam poważniejszy problem...
– Powinno cię obchodzić, kto dzwoni – Litwa wziął głęboki wdech. – Jego nazwisko zaczyna się na „Łuka" i bynajmniej nie jest to twój krewny.
– Jasna cholera – Feliks spojrzał na Białoruś spanikowany. – Nie odbiorę! Co mam mu powiedzieć, że skasowałem mu personifikację?! Karetki też nie wezwę, bo mnie wypatroszą, jak się dowiedzą!
– Nic im nie będzie – spróbował go uspokoić Taurys. – Wszystko zawsze nam mija. Udawajmy, że... że są przepici.
– No bo są. I trochę pieprznięci lampą. I trochę popieszczeni prądem. A pan Roman będzie zły, że rozpieprzyliśmy mu elektrykę.
– Boże... – Taurys rozejrzał się dookoła i jego wzrok padł na śpiącego Rosję. Westchnął ciężko i postanowił wziąć się w garść i raz jeden zdobyć się na odwagę.
Poszedł do personifikacji i lekko go szturchnął.
– Ee... Rosjo?
– Daaaaa...? – Iwan uchylił jedno przekrwione oko.
– Eeee... Mógłbyś obudzić Nikolaia?
– Nu, dobrze, dla ciebie wszystko, bałtyciątko – Iwan podniósł się z ziemi, rozprostował, aż coś mu strzyknęło w karku i podszedł do brata. – Nu, Kolia, wstawajta! Bo cię zaanektuję.
– Po moim, kurwa, trupie, Iwanuszka.
Ochrypły szept Białorusi sprawił, że Feliksowi spadł kamień z serca.
– To się da załatwić – powiedział wesoło Polska, szturchając Nikolaia. – No, stary, budzimy się! Dobra, a co teraz z Elką?
– Powiedz jej, że występujesz z V4, czy coś – Iwan machnął ręką i wyszedł z pokoju, by poszukać czegoś na kaca. – Albo z UE. Albo z NATO. Albo wysadzasz się w powietrze.
Feliks stwierdził, że to ma sens i po kilku zdaniach dotyczących postępowań mniej lub bardziej nierozsądnych, Węgierka otworzyła oczy.
– Co się wczoraj działo? – Zapytała, siadając i kaszląc.– I czemu...? – Wskazała na leżącego obok Nikolaia, który nie miał zamiaru się podnieść.
– Poszliście w tany i spadła na was lampa – wyjaśnił zwięźle Feliks. – Jeśli tak skończył się wasz pierwszy taniec, wolę nie wiedzieć, co na was spadłoby w czasie nocy poślubnej. Satelita?
– Da, Sputnik. Ał!
Elizabeta, która właśnie dała Białorusi kuksańca, udała, że wcale tego nie zrobiła. Nikolai otworzył w końcu oczy i westchnął. Feliks myślał przez chwilę i wpadł na genialny pomysł otwarcia okna. Do siódemki wpadło świeże powietrze, wybawienie po oparach alkoholu i dymie papierosowym.
– Niko, twój szef dzwoni – przypomniał Taurys. – Znaczy, chyba już się rozłączył...
Nikolai posłał wiązankę przekleństw w przestrzeń i z rezygnacją wstał.
– Idę oddzwonić, zanim poderwie lotnictwo.
***
– Ej, Zachód, gdzieś ty był, bo... – Prusy urwał w połowie zdania, marszcząc brwi i patrząc na brata.
CZYTASZ
[aph] Niech zapłoną lasy i knieje
ФанфикFeliks z Taurysem i Nikolaiem organizują tygodniowy obóz integracyjny dla Unii Europejskiej. Muszą poradzić sobie z brakiem funduszy, rozrywkami dla zaproszonych gości, wyżywieniem i zakwaterowaniem, irytującym RusPrusem(?) oraz z tym, by Puszcza Bi...