Rozdział 8: A mieliście się nie rozchodzić

1K 79 82
                                    


– Feliks! – Taurys wpadł do pokoju numer siedem z paniką w oczach, potykając się o urżniętego Niemca na podłodze.

– Co? – Feliks z nietęgą miną co jakiś czas szturchał dwie nieprzytomne sylwetki leżące na łóżku.

– Telefon...

– Chuj mnie obchodzi, kto dzwoni, mam poważniejszy problem...

– Powinno cię obchodzić, kto dzwoni – Litwa wziął głęboki wdech. – Jego nazwisko zaczyna się na „Łuka" i bynajmniej nie jest to twój krewny.

– Jasna cholera – Feliks spojrzał na Białoruś spanikowany. – Nie odbiorę! Co mam mu powiedzieć, że skasowałem mu personifikację?! Karetki też nie wezwę, bo mnie wypatroszą, jak się dowiedzą!

– Nic im nie będzie – spróbował go uspokoić Taurys. – Wszystko zawsze nam mija. Udawajmy, że... że są przepici.

– No bo są. I trochę pieprznięci lampą. I trochę popieszczeni prądem. A pan Roman będzie zły, że rozpieprzyliśmy mu elektrykę.

– Boże... – Taurys rozejrzał się dookoła i jego wzrok padł na śpiącego Rosję. Westchnął ciężko i postanowił wziąć się w garść i raz jeden zdobyć się na odwagę.

Poszedł do personifikacji i lekko go szturchnął.

– Ee... Rosjo?

– Daaaaa...? – Iwan uchylił jedno przekrwione oko.

– Eeee... Mógłbyś obudzić Nikolaia?

– Nu, dobrze, dla ciebie wszystko, bałtyciątko – Iwan podniósł się z ziemi, rozprostował, aż coś mu strzyknęło w karku i podszedł do brata. – Nu, Kolia, wstawajta! Bo cię zaanektuję.

– Po moim, kurwa, trupie, Iwanuszka.

Ochrypły szept Białorusi sprawił, że Feliksowi spadł kamień z serca.

– To się da załatwić – powiedział wesoło Polska, szturchając Nikolaia. – No, stary, budzimy się! Dobra, a co teraz z Elką?

– Powiedz jej, że występujesz z V4, czy coś – Iwan machnął ręką i wyszedł z pokoju, by poszukać czegoś na kaca. – Albo z UE. Albo z NATO. Albo wysadzasz się w powietrze.

Feliks stwierdził, że to ma sens i po kilku zdaniach dotyczących postępowań mniej lub bardziej nierozsądnych, Węgierka otworzyła oczy.

– Co się wczoraj działo? – Zapytała, siadając i kaszląc.– I czemu...? – Wskazała na leżącego obok Nikolaia, który nie miał zamiaru się podnieść.

– Poszliście w tany i spadła na was lampa – wyjaśnił zwięźle Feliks. – Jeśli tak skończył się wasz pierwszy taniec, wolę nie wiedzieć, co na was spadłoby w czasie nocy poślubnej. Satelita?

– Da, Sputnik. Ał!

Elizabeta, która właśnie dała Białorusi kuksańca, udała, że wcale tego nie zrobiła. Nikolai otworzył w końcu oczy i westchnął. Feliks myślał przez chwilę i wpadł na genialny pomysł otwarcia okna. Do siódemki wpadło świeże powietrze, wybawienie po oparach alkoholu i dymie papierosowym.

– Niko, twój szef dzwoni – przypomniał Taurys. – Znaczy, chyba już się rozłączył...

Nikolai posłał wiązankę przekleństw w przestrzeń i z rezygnacją wstał.

– Idę oddzwonić, zanim poderwie lotnictwo.

***

– Ej, Zachód, gdzieś ty był, bo... – Prusy urwał w połowie zdania, marszcząc brwi i patrząc na brata.

[aph] Niech zapłoną lasy i kniejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz