-Mam was dość! - poraz kolejny krzyknęłam trzaskając drzwiami do swojego pokoju.Powoli osunęłam się po nich w dół. Byłam bezsilna. Poraz kolejny zostałam oskarżona o śmierć ojca. Matka z bratem nie dawali mi żyć, mimo że nic nie zrobiłam. Tata nie żyje już ponad 7 lat. Został zamordowany w dniu moich 11 urodzin. Od tego dnia codziennie jestem obwiniana o jego śmierć. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Co dzień wmawiałam sobie jaka to jestem beznadziejna, nie miałam nikogo kto mógłby mi pomóc, wesprzeć. Poprostu powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Cholernie mi tego brakowało. Po co ja żyje. Nikt by się nie zorientował gdybym zniknęła. Niestety nie mam odwagi się zabić. Jestem beznadziejna. Nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. Szukałam słuchawek lecz bezskutecznie. Moja gitara nie nadawała się do użytku od kilku dobrych lat, mój brat ją zniszczył, ponieważ dobrze wiedział, że kocham muzykę. Więc muzyka nie mogła mnie w tej chwili uspokoić. Postanowiłam pójść do łazienki i wzięłam do rąk moją jedyną przyjaciółkę jaką miałam - żyletka.
Kreska za kreską pojawiały się na mojej ręce. Każda kolejna za to jaką wielką pomyłką jestem. Nienawidziłam siebie. Za to, że nie potrafię się sprzeciwić. Za to, że się boję. Za wszystko.. Ból fizyczny pozwalał mi zapomnieć przez chwilę o tym co mnie spotkało. Krew powoli wypływała z ran, a ja czułam ukojenie. Chwilę stałam patrząc w swoje odbicie, po czym przemyłam rany wodą. Położyłam się na łóżku, nawet się nie zorientowałam kiedy zapadłam w sen..
CZYTASZ
𝐇𝐀𝐏𝐏𝐈𝐍𝐄𝐒𝐒 𝐉𝐔𝐒𝐓 𝐀𝐑𝐎𝐔𝐍𝐃 𝐓𝐇𝐄 𝐂𝐎𝐑𝐍𝐄𝐑
FanfictionSposób w jaki muzyka łączy ludzi jest magiczny, a sposób w jaki połączyła nas jest wyjątkowy, czyli dokładnie tak jak nasze uczucie..