~1~

802 39 17
                                    

Ashley

Obudził mnie sygnał połączenia. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam.

-Halo?

-Ash, mam dla ciebie super wiadomość! - usłyszałam głos mojego kochanego kuzyna Jack'a.

-Jackie! Co jest powodem dzwonienia do mnie o 2 w nocy. - powiedziałam spoglądając na zegarek wiszący na ścianie.

-Przeprowadzasz się do mnie! - mówił z ekscytacją w głosie. Zaniemowiłam. Taka beznadziejna osoba jak ja ma się przeprowadzić do Los Angeles?! Nie wierzyłam w to co przed chwilą powiedział. Myślałam że to piękny sen z którego się obudzę.

-Em.. Ash jesteś tam? - zapytał.

-Tak jestem, bardzo się cieszę, ale moja mama przecież się nie zgodzi.. - powiedziałam z lekkim smutkiem w głosie.

-Twoja mama nie stanie mi na drodze, pozatym za dużo przez nią i brata wycierpiałaś. Przy mnie będziesz bezpieczna. - rzekł, a ja dalej niedowierzałam.

-No nie wiem Jackie nie chce sprawiać ci problemu.. - powiedziałam.

-Ashley nie wygłupiaj się! Jesteś dla mnie jak młodsza siostra, kocham cię głuptasie. Nie jesteś dla mnie żadnym problemem. - powiedział. Wtedy mimowolnie na usta wkradł się uśmiech, który od dawna nie gościł na mojej twarzy.

-Jack nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. - rzekłam.

-Za dwa dni bądź gotowa przyjadę po ciebie. - rozłączył się, pozostawiając mnie z myślami czy to napewno nie sen. Wstałam, aby zobaczyć na swoje rany. Krew już skrzepła ale i tak zabandażowałam rękę. Po powrocie z łazienki ułożyłam się wygodnie na łóżku i usnęłam.

Obudziłam się o 7:30. Była sobota więc nie spieszyło mi się wstawać. A więc dopiero o 8:00 byłam na nogach. Założyłam bluzkę z levisa oraz czarne jeansy i katanę. Odpuściłam sobie makijaż, nienawidziłam nakładać tapety na twarz. Szybkim krokiem zeszłam na dół. W kuchni spotkałam oczywiście mamę z bratem.

-Cześć Mamo! Cześć Matt! - powiedziałam radośnie co ich zdziwiło.

-Hej.. - burknął pod nosem mój brat.

-Cześć Skarbie! - odpowiedziała mama z hytrym uśmiechem na twarzy. Nie brałam sobie do serca tego "skarbie" bo wiedziałam że to przykrywka. Po śniadaniu wróciłam do swojego pokoju zaczęłam się pakować. Musiałam się oczywiście zachowywać cicho, aby mama z bratem nic nie podejrzewali.

Gdy skończyłam była 16:30, a więc wzięłam mój worek spakowałam tam szkicownik, ołówek i wodę. Po drodze na dół wzięłam jeszcze telefon, słuchawki oraz moją deskę i ruszyłam do skateparku.

Nie miałam tam daleko, więc po ok. 15 minutach byłam na miejscu. Usiadłam pod moim ulubionym drzewem. Stąd miałam widok na cały skatepark. Założyłam słuchawki i puściłam na Spotify moją ulubioną playliste, chwiciłam ołówek i dałam ponieść się wyobraźni. Naszkicowałam bardzo ładny rysunek, a przynajmniej tak mi się zdaje.

-Pięknie rysujesz. - usłyszałam męski głos za sobą. Wstałam bardzo szybko, obróciłam się i zobaczyłam wysokiego bruneta z perfekcyjnie błękitnymi oczami.

-P-przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. - uśmiechnął się nieśmiało drapiąc się po karku.

-Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się co on odwzajemnił.

-Daniel, miło mi cię poznać. - powiedział podając mi rękę.

-Ashley, mnie również. - powiedziałam ściskając dłoń chłopaka.

-A więc co taka dziewczyna jak ty robi tutaj sama? - zapytał.

-Potrzebowałam chwilę odpocząć i ostatni raz tutaj posiedzieć. - odpowiedziałam.

-Ostatni raz?

-Tak ostatni.. Przeprowadzam się do Los Angeles do kuzyna. - powiedziałam nieco ciszej ale chłopak i tak to usłyszał.

- Też mieszkam w Los Angeles. - oznajmił po czym się uśmiechnął ujawniając swoją słodką przerwę między jedynkami.

-To świetnie, będę przynajmniej kogoś znać oprócz kuzyna. - powiedziałam śmielej.

-Też się cieszę z tego.
Popatrzyłam na zegarek swojego telefonu. Była już 19:00. Jakim cudem tak szybko ten czas minął.

-Przepraszam cię ale muszę już wracać. - oznajmiłam po czym odwróciłam się na pięcie, wzięłam deskę do ręki i już miałam iść w stronę domu, lecz on złapał mnie za rękę.

-Ałć! - syknełam z bólu. Miałam nadzieję, że nie zorientuje się, że coś jest nie tak.

-Och wybacz nie chciałem tak mocno. Może wymienimy się numerami? - zaproponował.

-Jasne. - podałam mu swój numer, a on mi swój i tak każdy poszedł w swoją stronę.

Weszłam do domu najciszej jak się da, ale oczywiście mama dopadła mnie w drzwiach.

-Gdzie się podziewałaś nieudaczniku? - powiedziała z kpiną.

-Byłam się przejść. - oznajmiłam.

-Po co wracałaś do domu?! Myślisz że ktoś cię tu chce?
Poczułam łzy w oczach. Szybko ją wyminełam i pobiegłam do pokoju. Rzuciłam się odrazu na łóżko. Wtedy usłyszałam dźwięk wiadomości.

Danny 🦄

Od: Hejka, jak się masz?

Gdy zobaczyłam, że to Daniel uśmiech wkradł się na moje usta. Od wczoraj dość często się dziś uśmiecham. Może i to dobrze.

Do: Cześć, wmiarę okey a ty? :)

Od: A bardzo dobrze, ale niestety jutro lecę do LA z przyjacielem :'(

Do: Ja wylatuje pojutrze więc niedługo się zobaczymy, prawda?

Od: Nie widzę innej opcji, tak więc dobrej nocy życzę x

Do: Dobranoc Daniel xx

Po odpisaniu Danielowi, poszłam wziąść prysznic. Gdy wyszłam z łazienki podłączyłam telefon do ładowarki i poszłam spać.

𝐇𝐀𝐏𝐏𝐈𝐍𝐄𝐒𝐒 𝐉𝐔𝐒𝐓 𝐀𝐑𝐎𝐔𝐍𝐃 𝐓𝐇𝐄 𝐂𝐎𝐑𝐍𝐄𝐑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz