~17~

354 23 11
                                    

-No bo chodzi o to że.. Że jestem w ciąży...

Gdy to usłyszałam szczęka mi opadła. Nie wiem dlaczego, ale popatrzyłam odrazu na Corbyn'a.
Widziałam strach i zaskoczenie w jego oczach.

-To super! - przytuliłam ją. - Kto jest ojcem? - zapytałam. Zauważyłam, że przeniosła wzrok na Besson'a.

-Corbyn. - powiedziała cicho i spuściła wzrok. Spojrzałam na Corbsa, ale już nie był wystraszony tylko uśmiechnięty.

-Będę Ciocią! - krzyknęłam ucieszona podbiegając do Corbyn'a aby go przytulić.

-Znowu.. - zaczął Daniel.

-Będę ojcem! - Corbyn zaczął skakać z radości. Z radością patrzyliśmy na scenę gdy blondyn podniósł brunetkę obkrecając się wokół własnej osi. Jakbym siebie i Daniela widziała.

Kilka godzin później byliśmy już w drodze do Dallas. Zach wyjątkowo nie mógł znaleźć sobie miejsca. No cóż dawno nie widział się z rodziną więc go rozumiem. Sama jakoś zbytnio nie interesowałam się otoczeniem. Byłam już zmęczona i bez humoru. Każdy napewno był zajęty czymś innym. Ja byłam w swoim świecie, czyli słuchałam muzyki i coś czytałam. Nawet dokładnie nie wiem co. Poprostu się wyłączyłam. Nagle natchnęła mnie myśl. Szybko wyjełam mój notatnik i zaczęłam pisać. Byłam jak w transie.

Gdy skończyłam swoje dzieło szybko schowałam swój notes, aby nikt tego nie zobaczył. Chciałam sama to opublikować i sama to dopracować.

Rozejrzałam się skontrolować co każdy robi. Corbyn i Emma(która pojechała z nami, ponieważ każdy się martwił, że coś może stać się jej i dziecku) spali przytuleni do siebie. Uroczy widok. Jack i Zach grali w Fortnite, czyli nic nowego. Jonah coś przeglądał w telefonie. Najwyraźniej się nudził. Niestety nigdzie nie widziałam Danielka. Byłam zmuszona wstać z mojego cieplutkiego miejsca i iść go poszukać. Przeszukałam cały autokar, ale nigdzie go nie było. Zrezygnowana siadłam na kocyku, który był położony na fotelu.

-Kto ma mnie siedzi?! - zapytał Daniel, który jak duch wyłonił się z pod kocyka.

-Daniel? Serio cały czas tu byłeś? - pytałam z rozbawieniem siadając obok niego.

-No tak ale najwyraźniej nie dasz mi spać. - zaśmiał się brunet.

-Nie ma spania! - krzyknęłam. Szybko pobiegłam po poduszkę i rzuciłam nią w śpiących Corbsa i Emmy. Odrazu zerwali się z miejsca.

-Co do kur.. - urwał blondyn. Niestety sprzedałam się swoim śmiechem. Odrazu zaczął biec za mną, a ja uciekałam.

-Danny! Ratuj proszę! - szybko pobiegłam do niego i wtuliłam się w jego tors. - Haha przegryw!

-Jesteś tego pewna Payne? - uśmiechnął się chytrze. Nagle uniósł rękę, a w niej mój notatnik. Moja złość teraz nie znała granic.

-Oddawaj to! - powiedziałam.

-A co z tego będę miał? - zapytał.

-Besson nie denerwuj mnie! - powiedziałam po czym rzuciłam się na chłopaka aby oddał mi notatnik.

Po długich negocjacjach w końcu odzyskałam mój notes i szybko pobiegłam go schować. Chciałam serio sama to przygotować. Pokazać, że osiągnę to sama. Nie chcę aby, ktoś kiedyś mówił, że zdobyłam sławę dzięki Why Don't We. Oczywiście, że zawdzięczam im dużo, ale też chcę im się jakoś odwdzięczyć. Chcę aby byli ze mnie dumni.

Są dla mnie jak rodzina. Nigdy z nikim nie miałam takiego kontaktu jak z nimi. Każdy z nich (oprócz Daniela) jest dla mnie jak brat. Brat, który troszczy się o młodszą siostrę. Oni właśnie tacy byli. Kochałam ich tak, że chyba mocniej się nie da.

𝐇𝐀𝐏𝐏𝐈𝐍𝐄𝐒𝐒 𝐉𝐔𝐒𝐓 𝐀𝐑𝐎𝐔𝐍𝐃 𝐓𝐇𝐄 𝐂𝐎𝐑𝐍𝐄𝐑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz