~24~

299 22 13
                                    

Byłam właśnie w galerii rozglądając się za prezentami na święta. Mam ich dość sporo do kupienia, a czasu coraz mniej. Po części miałam rozplanowanie co komu kupię, ale były osoby, które dalej zostawały bez pomysłu. Będą to chyba pierwsze szczęśliwe święta odkąd pamiętam. Nie mogę się ich doczekać. Szkoda, że kolejne będą bez taty ale przynajmniej w gronie osób, których nie boli to, że istnieje, a wręcz przeciwnie, kochają mnie. Wsumie ja ich też.

Oczywiście nie byłam tam sama, tylko z Gabbie oraz Emmą. Z nimi mam najlepszy kontakt jeśli chodzi o dziewczyny. No może jeszcze Anka ale ona jest niestety w Portland.

Siedziałyśmy właśnie w kawiarni pijąc kawę. Lavender została dzisiaj z Jack'iem. Najlepsze jest to, że niedługo Gabbie będzie z nami mieszkać co mnie bardzo cieszy, bo nie będę jedyną dziewczyną w tym domu.

-A więc dziewczyny wiecie już co kupicie każdemu? - zapytałam ciekawa.

-Nie jestem wszystkiego jeszcze pewna. - powiedziała.

-Ja też nie do końca, największy dylemat mam z Corbsem. - odparła Emma.

-Mam to samo chociaż chodzi mi po głowie całkiem spoko pomysł jednak nie wiem czy wypali. - powiedziałam.

Wtedy poczułam wibracje w tylnej kieszeni spodni. Wyciągłam telefon i odblokowałam go. Zobaczyłam wiadomość od nieznanego numeru. Szybko kliknęłam w nią aby ją przeczytać.

Unknow:

Od: Witaj słońce! Widzę, że szykujesz się na święta? Ponoć mają być szczęśliwe? Jaka szkoda by była gdyby komuś stała się krzywda :( Np. Danielkowi o nazwisku Seavey jeśli się nie mylę nieprawdaż?

Do: Czego chcesz i kim jesteś?

Od: Twoim najgorszym koszmarem skarbie ;) Na pierwszy krok chyba dobrze by było się pokłócić?

Do: Nie zrobię tego! Odczep się!

Od: Jeśli chcesz aby Danielek był bezpieczny :) I rób co mówię bo inaczej nie zobaczysz go już żywego! MIŁEGO DNIA KOCHANA!

Ręce całe mi drżały, całe szczęście dziewczyny tego nie zauważyły.

-Dziewczyny, przepraszam was bardzo ale źle się czuję pójdę już. - powiedziałam posyłając im słaby uśmiech.

-Coś się stało? Źle wyglądasz. - powiedziała Gabbie posyłając mi zmartwione spojrzenie.

-Nie wszystko w porządku tylko jestem zmęczona, widzimy się potem. - skłamałam.

Pożegnałam się z dziewczynami i wróciłam do domu.

Po drodze cały czas myślałam o sms'ach. Kto znowu chce mi uprzykrzyć życie. Nie mogę stracić Daniela. Kocham go cholernie i nie potrafiłabym, żyć ze świadomością, że coś może mu się stać.

Wtargnęłam na pasy nie rozglądając się po czym usłyszałam pisk opon. Popatrzyłam w prawo i ujrzałam samochód stojący kilka milimetrów ode mnie. Serce odrazu mi przyspieszyło. Zaczęłam biec.

Cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Chwyciłam telefon i wykręciłam numer do Daniela. Po trzech sygnałach usłyszałam głos bruneta.

-Halo?

-Danny, przyjechałbyś po mnie? - zapytałam

-Oczywiście, gdzie jesteś? - zapytał.

-Beverly Boulevard 59

-Oki już jadę. - poczym się rozłączył, a ja w niepewności czekałam.

𝐇𝐀𝐏𝐏𝐈𝐍𝐄𝐒𝐒 𝐉𝐔𝐒𝐓 𝐀𝐑𝐎𝐔𝐍𝐃 𝐓𝐇𝐄 𝐂𝐎𝐑𝐍𝐄𝐑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz