Część czwarta - przed siebie ciągle mam zamiar iść.

89 7 1
                                    


-Już jesteśmy! -wykrzyknęła, a z głębi domu usłyszałam czyjąś odpowiedź na to.

Położyłyśmy zakupy w kuchni. Zaraz po tym udałyśmy się do jej pokoju. Był nim ten sam co z imprezy, gdy kuzynka gościła całą młodzież.

-Jejku, on myśli, że chce nagle uratować cały świat. -rzekła siadając na łóżku.

-Kto? -nie domyślałam się o kogo chodzi.

-Kaszubiasty.

-Kto? -powtórzyłam, chociaż wiem ze to nie grzeczne.

-No Bartek. To od nazwiska. -wytłumaczyła, na co potrząsnęłam głową. Nie ma co dalej drążyć tematu. Dziewczyna westchnęła. -Na nic jego starania.

-Zawsze można się starać.

-A co jeżeli na próżno? -zapytała, a mnie zbiła z tropu.

-No cóż... -w tym momencie do pokoju weszła ciotka, a mama Amelii.

-Dzień dobry dziewczyny. -przywitała się, na co my też jej odpowiedziałyśmy. -Amelia, co się tak obdarłaś? -wskazała na jej kolana.

-A nic takiego, jeździłyśmy rolkami.

-To wszystko wyjaśnia. -uśmiechnęła się do nas. -Zjecie coś?

-Tak, jestem głodna. -powiedziała Amelia z wielkim bólem w głosie.

-A ty Lauro?

-Tak samo. -poszłam w tropy kuzynki. Jej mama coś wyszepnęła i wyszła. Nie chciałam się wtrącać w nieswoje sprawy.

-A ty, Bartek i ta reszta osób z imprezy to wasza paczka? -zapytałam się.

-Znaczy, niektóre osoby. Musiałam więcej zaprosić. W sumie to mama zapraszała. -plątała się w myślach. -Możesz do nas dołączyć.

-Ale ja nawet nie znam tam osób.

-Najważniejsze już znasz. Bartek i ja to nieodłączny duet naszej paczki.

-Nieodłączny duet. -powtórzyłam, na co dziewczyna się zaśmiała.

-No bo to było tak. Chodziliśmy razem do klasy od zawsze, a jednak byliśmy sobie obcy. Pewnego dnia od tak... -pstryknęła palcami. - ...nagle zaczął ze mną rozmawiać. W taki sposób przez te kilka lat jesteśmy mega bliskimi przyjaciółmi.

-Wspaniale. -skomentowałam. Zobaczyłam jej promienisty uśmiech, który był bardzo zaraźliwy.

-I nie powiem, ale kiedy zjawia się nowa dziewczyna w jego pobliżu, on zazwyczaj się popisuje, a nawet jego zachowanie jest karygodne.

-Aż taka zła jestem? -dopiero teraz zrozumiałam, że powiedziałam to na głos.

-Chyba muszę z nim na ten temat pogadać. -zaśmiała się na co zmierzyłam ją wzrokiem.

-Amelia! -usłyszałyśmy z dołu. Na ten sygnał szybko ruszyliśmy na parter, gdzie zastałyśmy w korytarzu moją mamę.

-O już po pracy. -stwierdziłam.

-Tak. Dzisiaj, pomimo, że jest poniedziałek dali mi więcej zleceń, za wolny wtorek. -opowiedziała. -wspaniale nie?

-Tak. -bąknęłam.

No cóż. Co więcej powiedzieć. Kobieca noc trwała w najlepsze. Wuja wrócił pod wieczór i od razu poszedł spać. Nie to co my. Oglądałyśmy jakiś romantyk, w którym nic nie było romantycznie. Najwyżej w scence, gdzie wyznaje jej miłość, ale to tylko to. Wszędzie indziej się zachłannie liżą, jakby myśleli, że zaraz znikną.
Przecież to jest chore.

CAŁKIEM INNY ~ BKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz