Część trzynasta - nie dane nam w sobie zatracić się, o nie.

72 11 1
                                    

Wieczór robił się chłodny, dlatego przebrałam się w bluzę i długie spodnie z dziurami na kolanach.
Chwilę potem wyszłam zabierając ze sobą telefon.

-Laura! -usłyszałam głosy jakiś dziewczyn. -Zaczekaj, pójdziemy razem. -zobaczyłam dwie dziewczyny uśmiechające się do mnie.

-Zrobisz z nami zdjęcie? -zapytała jedna.

-Nie jestem fotogeniczna. -odpowiedziałam.

-Już jesteś gwiazdą internetu! -powiedziała ta sama.

-Chcemy mieć z tobą zdjęcie. -rzekła ta pierwsza.

-Ja gwiazdą? -zapytałam. Byłam gotowa się śmiać, ale w ostatnim momencie się powstrzymałam.

-Skoro kręcisz się koło Bartka, to wszyscy się chcą z tobą przyjaźnić. -rzekła, ale potem uświadomiła sobie co mówi. -My tylko chcemy zdjęcie.

-Nie robię zdjęć z innymi. -rzuciłam machinalnie i ruszyłam szybciej przed siebie.

-Zaczekaj. -powiedziała jedna, ale ja już je miałam po dziurki w nosie. Jedyne czego chciałam, to dobrze zjeść i iść spać.

Nagle zadzwonił mój telefon. Przeczytałam dobrze znane mi imię.

-Cześć Amelia. -przywitałam kuzynkę.

-Dlaczego nie dzwoniłaś, że jesteś na obozie Bartka? -zapytała trochę rozweselona i trochę zdziwiona.

-Skąd wiesz? -tym razem to ja byłam zdziwiona.

-Kaszubiasty wstawił zdjęcie z tobą jak jecie lody! -rzekła, a nawet krzyknęła.

-Jak to? -zapytałam. Jak mógł bez mojej zgody. Przecież to jest nie w porządku.

-No normalnie. -żachnęła się. -Mnie nigdy nie zabrał na jego obóz.

-Ale on mnie nie zabrał. -powiedziałam. -To moi rodzice...

-Kumam. -rzuciła.

Stanęłam osłupiała. Bałam się odezwać.

-Opowiadaj co u ciebie słychać. -powiedziała zmieniając cały głos na bardziej radośniejszy.

-Byliśmy w zoo i zaraz będziemy mieć ognisko. -opowiedziałam w skrócie. -A co tam nad morzem?

-Ciepło i słońce, właśnie idę na molo. -teraz usłyszałam głośniejszy wiatr. -Muszę kończyć, pa. Pozdrów parówę.

-Na razie. -pożegnałam się.

Teraz dopiero zauważyłam, że doszłam właśnie do takiego zadaszenia, pod którym już się pali ognisko.

Usłyszałam obozowiczów śpiewających Michała Szpaka ,,Color of your life". Od razu humor mi się poprawił. Na jednym ze stolików Bartek już wyciągał swoją gitarę. Na mój widok natychmiast się rozpromienił.

-Tobie co? Zimno? -zaśmiał się wesoło.

-Przezorny zawsze ubezpieczony. -zaśmiałam się. On jedynie wyciągnął język dając znak, że wygrałam 'słowną bitwę'. -A tak a propo, to masz pozdrowienia od Amelii.

CAŁKIEM INNY ~ BKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz