Część ósma - wychodzimy poza skalę.

82 8 3
                                    

Zajęcia taneczne były w namiocie. Prowadzone były przez parę tancerzy, którzy dawali wielką motywację, do ćwiczeń i do tańczenia. Razem z tańcem towarzyszyły nam śmiechy i wygłupy. Na to mogliśmy sobie pozwolić.

Było tam masa fajnych ludzi, którzy trzymali się blisko mnie. Inni trzymali się ode mnie z daleka, pewnie mnie obgadując, a jeszcze innym byłam obojętna.

Wyczerpana i po tańcach była chwila dla siebie. Przebrałam się. Do obiadu zostało mi niewiele. Nie tracąc czasu czytałam książkę.
W pewnym momencie zadzwonił budzik, którego ustawiłam, aby się nie spóźnić. Nienawidzę tego nawyku. Zakluczyłam drzwi i wyszłam.

Tym razem ludzie nie pchali się jak zwierzęta. Dokładnie w tym momencie weszłam do środka stołówki, gdzie pachniało pomidorówką. To jedna z moich ulubionych zup.

Czy mam nadal siedzieć z tymi osobami, czy może przesiąść się do innych? Moje straszne myśli zaspokoił Bartek wołając mnie gestem ręki. Natychmiast się rozluzowałam i przywitałam go uśmiechem.

-Jak było na tańcach? -zapytał, gdy usiadłam koło niego.

-Można powiedzieć, że było zabawnie. -zaśmiałam się, gdy przypomniałam sobie niektóre sytuacje.
Natychmiast nasza rozmowa poszła w las, ponieważ nie zamierzałam się rozgadywać przy innych osobach.

-Cześć Laura. -usłyszałam Sylwię, która teraz usiadła na przeciwko mnie. -Widzę, że wpadłaś w oko mojemu siostrzeńcowi.

-Ja nie... -powiedziałam nagle, ale później tylko usłyszałam jej śmiech. Spojrzałam na Bartka, który siedział w dziwnej pozycji. Nie widziałam jego wyrazu twarzy.

-Nie przejmuj się. -usłyszałam, gdy Bartek podniósł głowę. Miał zaczerwienione policzki. Próbował się śmiać, ale mu to słabo wychodziło. -Lipa zawsze coś powie.

-To wy się znacie? -zapytała.

-Tak. -odpowiedział. -Jest w mojej paczce. Przeprowadziła się do Knurowa.

-Aa -przeciągnęła jedną literkę. Wtedy podali na stół pomidorówkę. Zjadłam ją, a na drugie danie podali ziemniaki razem z jakimś mięsem oraz surówkę.

Dalej w planach było Q&A z jakimiś sławnymi osobami. Jedne jest z Lipą.
Nagle w moją stronę przysunął się Bartek.

-Interesują cię pytania i odpowiedzi mojej ciotki lub jednego z tych przystojniaków? -wskazał palcem na podobnych do siebie chłopaków, ale widać, że jeden jest młodszy, a drugi starszy.

-Nie. -szepnęłam. To była prawda. Ja i tak ich nie znam.

-To fajnie, bo muszę iść do biedronki, a samemu mi nie pozwoli iść.

-Kto?

-Remo. -powiedział, na co przytaknęłam głową na znak zrozumienia.

-Chcesz mnie wykorzystać? -zapytałam z uśmiechem. Na co chłopak zdębiał.

-Nie chciałem, żebyś tak to odbierała. -podrapał się po karku, a mi serce zabiło mocniej. -Fajnie gdybyś mi towarzyszyła.

-Chętnie. -uśmiechnęłam się. Poczułam, że twarz mi cała pulsuje od natłoku myśli, a na policzkach wyszły małe rumieńce.

-Ale bez wyścigu na wózkach. -powiedział.

-Nigdy więcej. -zaśmialiśmy się obaj.

Ludzie już wychodzili ze stołówki. Bartek musiał iść, ponieważ Remo pogonił go, aby poszedł coś zrobić.
Było to śmieszne, bo wolał siedzieć ze mną niż wykonywać swoje obowiązki.

CAŁKIEM INNY ~ BKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz