Część jedenasta - nie wszystko przecież łatwe jest

84 8 4
                                    

-Witam was. -w tym momencie wychowawca mnie zauważył. Widać, że zrobiło mu się żal. -Wejdźcie.

Weszliśmy.

-Nie było was na obiedzie. -stwierdził

-Laura chciała powiedzieć... -zaczął Bartek, ale go uciszyłam.

-Dlaczego pan mógł mnie tak upokorzyć? -zapytałam, ale moja odwaga znowu spadała ku zeru. -Uważam, że to było nie w porządku. Teraz wszyscy wytykają mnie palcami, a pan...

-Przepraszam was obu. -powiedział, a to wystarczyło. -Spróbuję to odkręcić.

Staliśmy w ciszy wpatrzeni w opiekuna, który naprawdę jest dobry, opiekuńczy, ale i też konsekwentny.

-Dziękuje. -lekko się uśmiechnęłam. Jego pozytywizm bardzo mnie podparł na duchu.

-Nie chciałem, żebyś poczuła się tu źle, ale pamiętaj, że tutaj jesteś u samych swoich. Nie musisz się niczego obawiać. -powiedział.

-Dziękuję jeszcze raz. -powiedziałam rozweselona. Nawet Bartek zmienił wyraz twarzy.

-Idźcie na stołówkę. Pewnie jesteście głodni. -rzekł. Mi od razu przypomniała się sytuacja z otwierania listów i jedzenia słodyczy. Od razu mój uśmiech się rozszerzył.

-Tak, my już pójdziemy. -powiedział Bartek i pociągnął mnie do wyjścia.
Poszliśmy bez słowa do pokoju chłopaka. Dopiero teraz zobaczyłam ten syf jaki tutaj zostawiliśmy.

-Masz jakąś miotłę? -zapytałam. Chłopak wyszedł i zaraz wrócił z miotłą. Idealnie, bo w tym czasie poukładałam prezenty równo obok siebie. Nie minęło piętnaście minut, a w pokoju lśniło jak przed tem.

-Co jest dalej w dzisiejszym planie? -zapytałam.

-Czas wolny. -powiedział. -Lubisz grać w siatkówkę?

-Lubię.

-To świetnie, bo programy. -powiedział.

-Mówię od razu, że lubię, a nie że umiem grać. -zaśmiałam się. W sumie on trochę też.

-Często masz takie paniki? -zapytał ostrożnie.

-Zależy, ale nie zawracaj sobie tym głowy. -powiedziałam. -Nie jestem przyzwyczajona do czyjegoś dotyku. Rodzice nie zawracali sobie głowy czułościom, bo najważniejsza była i jest dla nich praca. Praktycznie to tylko ona ich łączy.

-Nie mów tak. -rzekł.

-Taka jest prawda. -zaczęłam bawić się swoimi dłońmi. -Każdy dotyk nie kojarzy mi się z dobrociom tylko z...

-Nie musimy już wracać do tego.

-Przepraszam, że wtedy uciekłam podczas tańca. -podniosłam wzrok na niego. -Nie znałam cię, a ty wszystko robiłeś tak szybko i tak zdecydowanie, że...

-To dlatego tak pobiegłaś szybko. -zaśmiał się. -Gdzie uciekłaś, że nie mogłem cię znaleźć?

-Do łazienki. -zachichotałam.

-No tak. Nie wszedłbym tam. -podrapał się po karku.

-Nie przejmuj się tym. -powiedziałam. -Jestem po prostu zepsuta.

-Nie prawda. -nie zgodził się.

-A jak to inaczej nazwiesz? -zapytałam, ale on jednak na to nie odpowiedział.

-Dostałaś nauczkę od losu, ale to nie znaczy, że masz się do końca załamać.

Ma racje. Jeżeli ma się coś do zrobienia, to niech się to robi teraz.

CAŁKIEM INNY ~ BKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz