15. Nareszcie...

2.1K 143 12
                                    

- Kiedy tylko zniknęliście w tej kamienicy, wiedziałam, że coś jest nie tak. – zaczęła dziewczyna, wzdychając – Chwilę później moje przypuszczenia się potwierdziły, bo usłyszałam potężny huk i wybuch, a następnie Adam i jakichś trzech osiłków weszło do budynku. Wynieśli was wszystkich nieprzytomnych i wsadzili na pakę jakiejś furgonetki. Wiedziałam, że nie mogę was spuścić z oka, dlatego kiedy tylko ta furgonetka ruszyła, ja pojechałam za wami, utrzymując bezpieczną odległość. Jakiś czas później dojechaliśmy do tego samego miejsca, w którym was przetrzymywali. Byłam świadoma tego, że sama nic nie wskóram, dlatego zadzwoniłam do pierwszej osoby, która przyszła mi do głowy: do Natalie. Dziewczyna zgodziła się mi pomóc i tak oto jesteśmy. Kiedy akurat wy uciekaliście przed Adamem i jego bandą, my przyjechałyśmy, żeby jakimś cudem was wyciągnąć.

- Dobrze, że wtedy nie zabraliśmy cię ze sobą do środka. – stwierdził Joseph – Inaczej nie byłabyś w stanie nam pomóc.

- I tak nie musiałam wiele robić. – Kim machnęła ręką – Wy sami dobrze sobie radziliście.

- Ale i tak dobrze, że byłaś obok. – powiedziałam, łapiąc ją za dłoń – Teraz musimy tylko pomyśleć, co dalej. Nie wiem, czy możemy wrócić do domu, bo pewnie Adam będzie nas tam szukał. Chociaż z drugiej strony, nigdzie nie jesteśmy bezpieczni. On nam nie odpuści.

- To prawda. – zgodził się ze mną Gareth – Ale póki co wszyscy jesteśmy wycieńczeni. Więc radzę szybko zjeść nam jakąś kolację i położyć się spać. Rano pomyślimy, co dalej.


********


Po tym jak zjedliśmy już kolację, na którą składała się jajecznica i kubek herbaty, przyszedł czas na położenie się spać.

To wcale nie było takie łatwe. Dlaczego?

Bo łóżka były trzy, a nas siódemka. Kimberly i Natalie wspaniałomyślnie stwierdziły, że łóżka należą się nam, jednak to wcale nie ułatwiało sprawy.

Koniec końców ja i Elizabeth spałyśmy razem na jednym łóżku, Gabriel zajął kolejne, a Gareth ostatnie. Joseph stwierdził, że nic mu się nie stanie, jeśli prześpi się na podłodze. Na nasze szczęście Kim i Natalie pomyślały chyba o wszystkim, bo kupiły kilka karimat i śpiworów.

Więc możecie wyobrazić sobie moje zaskoczenie, gdy następnego ranka obudziłam się z twarzą na męskiej piersi i ramieniem ciasno oplatającym mnie w pasie.

W pierwszej chwili zaczęłam panikować, ale dopiero po chwili gdy podniosłam wzrok, okazało się, że znajduję się w łóżku razem z Gabrielem.

Poczułam niesamowitą złość i że mam powoli tego wszystkiego dość, dlatego delikatnie wyplątałam się z objęć mężczyzny. Wiedziałam, że sama nie dam rady zrzucić go z łóżka, dlatego zrobiłam coś innego: skupiłam się i użyłam telekinezy, przez co Gabriel wylądował z łoskotem na podłodze.

Nie trzeba być geniuszem, żeby domyśleć się, że gdy łowca runął na podłogę, łupnęło tak głośno, że wszyscy obudzili się gwałtownie. Poczułam lekkie wyrzuty sumienia, bo gdy popatrzyłam na zegarek, okazało się, że dopiero co minęła siódma.

- Co jest?! – spytał Gabriel, powoli przytomniejąc. Beth zwijała się na łóżku obok ze śmiechu, a reszta patrzyła na nas, nie do końca pojmując, co się dzieje.

- To chyba ja powinnam zadać to pytanie! – prychnęłam – Tak się kończy, gdy ktoś nieproszony ładuje mi się do łóżka. W ogóle powiesz mi, jakim cudem wieczorem zasypiałam, dzieląc łóżko z twoją siostrą, a rano budzę się z tobą?!

Inny: WalkaWhere stories live. Discover now