- Można się było tego spodziewać po Adamie. – stwierdził Gareth, gdy powiedziałam wszystkim o tym, co usłyszałam od swojego ojca – Ten facet jest niezrównoważony.
- ,,Niezrównoważony" to mało powiedziane. – mruknęła Elizabeth – On ma po prostu nierówno pod sufitem i tyle.
- Wszystko fajnie, tylko co teraz? – zapytałam, wzdychając ciężko – Nie możemy tutaj trzymać mojego ojca w nieskończoność.
- To prawda. – zgodził się ze mną Howe – Zaraz zadzwonię do kilku znajomych, łowców. Oni umieszczą go w więzieniu, specjalnie przygotowanym dla takich jak my. Stamtąd Adam nie będzie w stanie nikomu wyrządzić krzywdy.
- W porządku. – odparłam. Kiedy Gareth powiedział, że wie, gdzie zamknąć mojego ojca, poczułam ulgę. Teraz nie będzie w stanie zrobić więcej złego.
Gabriel złapał mnie pod stołem za rękę i uścisnął lekko, uśmiechając się do mnie z otuchą. Odwzajemniłam gest, chociaż w środku byłam pełna niepokoju.
********
Jakimś cudem udało mi się wymknąć z domu do apteki, żeby kupić test ciążowy. Świeże powietrze dobrze mi zrobiło. Tyle się działo dookoła, że powoli zaczynało mnie to przytłaczać. No i jeszcze ta ciąża.
Kiedy wracałam z testem w kieszeni do domu, w duchu modliłam się, żeby to było kolejnym kłamstwem mojego ojca, kolejną pokręconą intrygą. Teraz nie czas ani nie miejsce na zostawanie matką. Ledwie radzę sobie sama ze sobą, a tu jeszcze dodatkowa odpowiedzialność w postaci dziecka?
To jak dla mnie trochę za dużo.
O ile udało mi się niepostrzeżenie wyjść z domu, to z wślizgnięciem się już nie było tak kolorowo.
Jak tylko zamknęłam za sobą drzwi frontowe, zobaczyłam opartego o ścianę Gabriela.
- Cześć. – powiedziałam, bo nic innego nie przychodziło mi w tej chwili do głowy.
- ,,Cześć"? – popatrzył na mnie z niedowierzaniem, robiąc krok w moją stronę – Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Wyszłaś z domu bez słowa, a ja odchodziłem od zmysłów! Nie wzięłaś ze sobą nawet komórki, myślałem, że oszaleję!
- Przepraszam, nie pomyślałam. – szepnęłam, dopiero teraz uświadamiając sobie, że moja komórka cały dzień leży na łóżku w sypialni.
- No właśnie widzę. – mruknął – Powiesz mi, co było tak ważnego, że musiałaś akurat teraz wyjść bez słowa?
Chciałam mu powiedzieć prawdę, ale wiedziałam, że to nie najlepszy moment. Gabriel był teraz na mnie wściekły i boję się, jakby zareagował, jeśli powiedziałabym mu o mojej domniemanej ciąży.
- Po prostu musiałam się przewietrzyć. – wymigałam się, ale moja wymówka tylko jeszcze bardziej go rozsierdziła.
- Równie dobrze mogłaś przewietrzyć się na ogrodzie, a nie wychodzić Bóg jeden raczy wiedzieć gdzie. – ofuknął mnie, a ja w tym samym momencie poczułam, że mam dość.
- Nie uważasz, że przesadzasz, co?! – krzyknęłam, biorąc się pod boki – Nie jestem twoim dzieckiem! Nie możesz mną rządzić i kontrolować wszystkiego, co robię! Potrafię o siebie zadbać i nie potrzebuję niańki dwadzieścia cztery na dobę!
Wściekłość narastała we mnie z minuty na minutę, w sumie nawet nie wiem czemu. Jakby napędzała mnie jakaś niewidzialna siła i podjudzała mnie, żebym jeszcze bardziej nawrzeszczała na Gabriela.
YOU ARE READING
Inny: Walka
Romance[druga części z serii ,,Inny"] Od wydarzeń z poprzedniej części minęły trzy miesiące. Od tego czasu Kimberly i Mary przenoszą się z miejsca na miejsce, nigdzie nie osiadając na stałe. Jednak łowcy i inne stworzenia tak łatwo się nie poddadzą - sprób...