26. Poranne zamieszanie.

1.7K 105 9
                                    

Kiedy obudziłam się następnego dnia rano, byłam w łóżku sama. Dookoła panowała cisza, co znaczyło, że Gabriel już wstał. Popatrzyłam na zegarek na szafce nocnej i okazało się, że jest dopiero po siódmej.

Wiedziałam, że już nie zasnę, dlatego wstałam z łóżka i wyjęłam z szafy ciuchy na przebranie, po czym skierowałam się do łazienki, żeby wziąć prysznic.

Ciepła woda skutecznie mnie obudziła, chociaż przez moment zrobiło mi się tak przyjemnie, że miałam wrażenie, że zaraz zasnę na stojąco.

Po chwili ubrałam się w ciuchy i otworzyłam drzwi łazienki. Jednak zanim zdążyłam przekroczyć próg sypialni, stanęłam jak wryta.

Na moim łóżku siedział nie kto inny jak Jack, uśmiechając się do mnie jakoś dziwnie. Miał na sobie szare spodnie od dresu i białą koszulkę na długim rękawie.

Poczułam, że ciarki przechodzą mi po plecach. Z jakiegokolwiek powodu tutaj przyszedł, na pewno nie było to nic dobrego.

- Potrzebujesz czegoś? – zapytałam, starając się brzmieć nonszalancko, chociaż niepokój wzrastał we mnie z minuty na minutę.

- Wiesz, twój kochaś tak mnie załatwił, że chyba coś mi się na to należy. – powiedział, po czym wstał z łóżka i zrobił w moją stronę kilka kroków.

- Słucham? – spytałam, niedowierzając – Niby co ci się należy?

- Dobrze wiesz. – mruknął, wyciągając rękę, żeby dotknąć mojego policzka, ale ja zdążyłam się odsunąć, dlatego jego ręka zawisła w powietrzu – Myślisz, że nie widzę, jak na mnie patrzysz? Jak wodzisz za mną wzrokiem?

On ma urojenia., pomyślałam z przerażeniem. Bałam się, do czego jest w stanie się posunąć.

- Wcale na ciebie nie patrzę, ani nie wodzę za tobą wzrokiem. – powiedziałam dobitnie, mając nadzieję, że coś do niego dotrze i zostawi mnie w spokoju – To ty się mi przyglądałeś, co zauważył Gabriel i jasno dał ci do zrozumienia, że masz się odczepić.

- Wmawiaj sobie co chcesz. – odparł, jakby ignorując to, co przed chwilą powiedziałam – Ja wiem, co czujesz. Że tak naprawdę chcesz być ze mną, a nie z nim. Tylko boisz się do tego przyznać przed kimkolwiek i sobą samą.

Zanim zdążyłam zorientować się, na co się zanosi, Jack złapał mnie za szyję i przyciągnął moją twarz do swojej, po czym pocałował mocno w usta. Zacisnęłam mocniej wargi i usiłowałam wyrwać się z jego uścisku, ale to na nic się zdawało. Mężczyzna była jak głaz.

W pewnym momencie chyba zirytował go brak reakcji z mojej strony, bo złapał mnie za pośladek, a ja z szoku otworzyłam usta w niemym sprzeciwie. Zmiennokształtny wykorzystał to i wepchnął mi język do buzi, a ja pomyślałam, że zaraz się porzygam.

Co innego całować mężczyznę, którego się kocha, a co innego być do tego zmuszanym.

Poczułam, że poziom agresji wzrasta we mnie w niesamowitym tempie i bez chwili zastanowienia użyłam telekinezy, żeby odepchnąć od siebie Jacka.

Na moje szczęście udało mi się i zaskoczony mężczyzna poleciał na drzwi, rozwalając je swoją masą, po czym zakończył swój lot przy ścianie na korytarzu. Osunął się po niej, nieprzytomny.

Inni musieli usłyszeć huk, bo chwilę potem przy sypialni znaleźli się Kim, Beth, Natalie, Gareth i Gabriel. Popatrzyli najpierw na nieprzytomnego mężczyznę, potem na drzwi, a na końcu skupili uwagę na mnie.

- Co się tutaj stało? – spytała Natalie. Gabriel podszedł do mnie i popatrzył na mnie uważnie, jakby szukając obrażeń.

- Zapytaj swojego kumpla. – prychnęłam, wskazując głową na Jacka – Teraz się nauczy, żeby nie wpychać mi języka do gardła.

Inny: WalkaWhere stories live. Discover now