Epilog

2.5K 162 30
                                    

Dwa lata później

Wreszcie wszyscy mieliśmy święty spokój. Proces mojego ojca odbył się zaraz po tym, jak go aresztowano. Ku uldze wszystkich skazano go na dożywotnie więzienie, specjalnie przygotowane dla łowców. Niektórzy obecni na procesie głosowali za karą śmierci, ale sędzia był odmiennego zdania.

Muszę powiedzieć, że mi ulżyło – mimo, że żaden z niego rodzic, to i tak żałowałabym, że został zamordowany.

A poza tym?

Ja prawie półtora roku temu urodziłam zdrowego synka. Postanowiliśmy dać mu na imię Christian. Gabriel oszalał na jego punkcie jak tylko po raz pierwszy wziął go na ręce i od tej pory doszedł do wniosku, że powiększanie rodziny to jego nowe hobby.

No i słowa dotrzymał – obecnie znów byłam w ciąży, w czwartym miesiącu.

Jak zapewne się domyślacie, Joseph i Kimberly wrócili do siebie niedługo po tym, jak Adama wsadzono do więzienia. Dziewczyna zaszła w ciążę rok temu i niestety było to dla niej zbyt wiele do zniesienia – dziecko, które nosiła pod sercem było zdecydowanie zbyt silne dla jej organizmu, biorąc pod uwagę fakt, że w połowie było łowcą. Moja przyjaciółka o mały włos nie przypłaciła porodu życiem, ale Joseph zachował zimną krew i w porę przemienił ją w łowcę. Teraz Kimberly jest taka jak my i nie musi martwić się starzeniem czy śmiercią. Poza tym, może cieszyć się swoją kilkumiesięczną córeczką, Emily.

Co do Elizabeth i Mathew to dziewczyna dała mu drugą szansę, chociaż nie było kolorowo. Przez wiele dni po mojej rozmowie z nią siostra Gabriela wciąż się upierała i nie chciała porozmawiać ze swoim byłym narzeczonym, ale jakimś cudem się przemogła, na całe szczęście.

Teraz para ponownie planuje ślub i wszyscy trzymamy kciuki, żeby tym razem do niego doszło.

- Jak się czujesz? – zapytał Gabriel, wyrywając mnie z rozmyślań, po czym objął mnie od tyłu w pasie.

- Dobrze. – powiedziałam – Nic mi się nie dzieje, ciąża to nie choroba. Przeżyłam Christiana, więc teraz na pewno dam radę.

- Wiem. – zapewnił mnie, całując w szyję – Po prostu wolę się upewnić. Żeby nie było, że się nie interesuję.

Tego na pewno nie mogłabym zarzucić Gabrielowi. Co jak co, ale w czasie ciąży z naszym synkiem i teraz był troskliwy, czasami aż do przesady. Nawet psa można zagłaskać na śmierć.

- Chodź na dół, kolacja gotowa. – powiedział, zmieniając temat.

- Już idę. – odparłam, myślami wracając do wydarzeń sprzed dwóch lat. Cały czas nie mogłam uwierzyć, że wreszcie mamy święty spokój, i to na dobre.

Nareszcie mogliśmy zająć się sobą, naszą małą rodziną.

Wieczność zapowiadała się cudownie, nie ma co.



--------------------------------------------------


Taki krótki epilog, ponieważ dzisiaj nie czułam się za dobrze i nie miałam siły wymyślić nic więcej :-(.

Chciałam podziękować wszystkim osobom, które gwiazdkowały i przede wszystkim komentowały moje opowiadanie - bez Was by mi się nie udało, byliście dla mnie wielką motywacją, jak zwykle z resztą :-).  

Liczę też na to, że nie jest to ostatni raz, kiedy się widzimy i spotkamy się w moim kolejnym opowiadaniu. 

Do zobaczenia wkrótce :-D. 

Inny: WalkaWhere stories live. Discover now