28. Drugie serce.

1.6K 114 11
                                    

- Zmieniłaś się, odkąd się ostatni raz  widzieliśmy. - stwierdził mój ojciec, przyglądając mi się uważnie - Stałaś się jeszcze bardziej harda.

- Nie pochlebiaj sobie, to na pewno nie twoja zasługa. - prychnęłam, stając przed nim z rękoma skrzyżowanymi na piersi.

- Wcale tak nie twierdzę. - powiedział - Po prostu dochodzę do wniosku, że cię nie doceniałem. Zanim zobaczyłem cię po raz pierwszy, myślałem, że będziesz młodą, zastraszoną dziewczyną. Muszę powiedzieć, że mnie zaskoczyłaś.

- Daruj sobie. - poprosiłam - Powiedz mi, co masz do powiedzenia i daj mi wreszcie święty spokój.

- Wiesz, że nie mogę. - zaprzeczył - W końcu jesteś moją córką.

- Nie udawaj, że cię obchodzę. - zaśmiałam się niewesoło - Poza tym, ja nie uważam cię za swojego ojca. Jesteś dla mnie obcym człowiekiem.

- Auć, to zabolało. - pochylił głowę, udając, że poczuł się dotknięty. Nagle spojrzał na mnie uważnie i uśmiechnął się krzywo. - Widzę, ze ktoś tu planuje powiększenie rodziny.

- O czym ty mówisz? - popatrzyłam na niego, marszcząc brwi.

- Ooo, to widzę, ze nic nie wiesz. - oznajmił tajemniczo - Dziwi mnie tez, ze Gabriel nic nie zauważył. Ale z drugiej strony, cala ta nagonka za mną musiała was nieźle wymęczyć i zaprzątnąć głowę. Wiec w sumie nic dziwnego, że się nie zorientowaliście.

- Powiesz mi wreszcie, o co ci chodzi, czy dalej będziesz się bawił w Pana Boga? - zapytałam, coraz bardziej zniecierpliwiona. Utwierdziłam się w przekonaniu, że popełniłam błąd, zgadzając się na rozmowę z moim ojcem.

- Są dwie opcje: pierwsza to taka, że wyhodowałaś sobie drugie serca. A druga, ta bardziej prawdopodobna to ta, że jesteś w ciąży. - wyjaśnił, wciąż głupio się uśmiechając.

Kiedy powiedział mi, ze słyszy bicie drugiego serca, odruchowo położyłam dłoń na brzuchu. Nie mogłam w to uwierzyć, przecież to niemożliwe! Miałam okres...który powinnam dostać ponownie jakieś dwa tygodnie temu!

- Widzę, że powoli zaczyna wszystko do ciebie docierać. - powiedział - I sądząc po twojej minie, nie spodziewałaś się tego. Mogę ci wszystko wyjaśnić: gdy dwoje ludzi czuje do siebie silny pociąg, idą ze sobą do łóżka, a wtedy...

- Zamknij się! - krzyknęłam, przerywając mu - Po prostu się zamknij!

Chyba go zaszokowałam, bo zamknął buzie, a po chwili ponownie ja otworzył, jak ryba, która próbuje złapać oddech.

- Daruj sobie wreszcie to wszystko i powiedz mi wreszcie, o co ci chodzi! - krzyknęłam, widząc że wreszcie mam nad nim jakąś przewagę - Wiem, że ta woja nie jest twoim głównym celem! Ona już się zaczęła, a tobie ciągle mało! Kręcisz, że chodzi ci o mnie, o moje moce, ale to tez gówno prawda! Cały czas wyprowadzasz nas w pole i sprzedajesz bajeczki. Może chociaż raz będziesz szczery i powiesz wreszcie, po co to wszystko?!

Na chwile zapadła miedzy nami cisza, a ja oddychałam głośno, bo cala ta tyrada trochę mnie kosztowała. Dodatkowo świadomość, że pod moim sercem rozwija się nowe życie, dodawała mi sił.

- Myślałem, że do tej pory domyślicie się wszystkiego, ale jak widać, nie jesteście aż tak bystrzy. - westchnął, po czym kontynuował - Ja po prostu chce wszystkich ze sobą skłócić. Ludzie, wampiry, wilkołaki, smoki i inne stworzenia są tylko przeszkoda. Świat bez nich będzie doskonały. Takie prawo dżungli: przetrwają najsilniejsi, czyli łowcy. Dla innych nie ma na Ziemi miejsca.

- Czekaj, czekaj. - popatrzyłam na niego z niedowierzaniem - Chcesz mi powiedzieć, ze to wszystko po to, żebyśmy nawzajem się powybijali, a wtedy ty wkroczysz na scenę i zajmiesz się tymi, którzy przetrwają? Przecież nie zdominujesz całego świata!

- Całego świata nie potrzebuję. - powiedział skromnie - Na razie wystarczy mi Ameryka Północna.

- Jesteś szalony! - popatrzyłam na niego z przerażeniem. To, co mówi, jak się zachowuje....normalnie jak Hitler albo jakiś inny psychopata z manią wielkości.

- A ten budynek, w którym nas przetrzymywałeś? - spytałam, nagle sobie o tym przypominając - To laboratorium, na co ci ono?

- Kiedy już będzie po wszystkim, planuje przeprowadzić badania na tych, którzy przetrwają. - wyjaśnił - Zamierzam dowiedzieć się, co spowodowało, ze przeżyli to wszystko, a następnie wszczepić im chipy po to, żeby byli mi całkowicie posłuszni. Dzięki temu...

- Stworzysz sobie swoja własna, małą armię, gotową na każde skinienie. - dokończyłam za niego, coraz bardziej przerażona.

Adam jest jeszcze bardziej szalony, niż wcześniej podejrzewałam. Trzeba go zamknąć i pilnować dwadzieścia cztery godziny na dobę, żeby nie uciekł. 

- Nigdy ci się to nie uda. - powiedziałam i podeszłam do drzwi, żeby wyjść z tego pomieszczenia. Wiedziałam, że jeszcze moment, a tutaj zwariuje i zrobię coś, czego potem będę żałować.

Kiedy wyszłam z piwnicy i skierowałam się schodami na górę, Gabriel od razu znalazł się przy mnie. Objął mnie tak mocno, że miałam wrażenie, że zaraz mnie zgniecie.

- Wszystko okej. - zapewniłam go, wdychając jego zapach, tak dobrze mi znany - Po prostu to, co od niego usłyszałam zaszokowało mnie bardziej, niż bym podejrzewała.

- A co takiego Adam ci powiedział? - spytał, marszcząc brwi.

- Chodźmy wszyscy do jadalni i wtedy opowiem co i jak. - uśmiechnęłam się do niego lekko.

Nie tylko słowa mojego ojca na temat jego planów mnie zaszokowały. Jeśli mam być całkowicie szczera, to chyba ciąża była dla mnie większą niespodzianką. W końcu tego nie planowałam, nigdy nie myślałam o byciu matką. Miałam dopiero dwadzieścia jeden lat, za wcześnie na macierzyństwo!

Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. W końcu co się stało, to się nie odstanie. Jestem w ciąży, za niecałe dziewięć miesięcy na świecie pojawi się dziecko moje i Gabriela.

Na samą myśl o tym, jak to wszystko przyjmie Gabriel, poczułam niepokój. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie rozczarowany.

- Hej, wszystko w porządku? - zapytał, wyrywając mnie z rozmyślenia - Odpłynęłaś mi gdzieś myślami.

- Nie, wszystko jest dobrze. - zapewniłam mężczyznę - Po prostu dużo się dzieje, jeszcze mój ojciec. Sam rozumiesz.

- Nie martw się, pamiętaj, że zawsze masz mnie. - powiedział Gabriel, po czym pocałował mnie w czubek głowy - Już nigdy nie będziesz sama.

- Wiem. - szepnęłam, przymykając oczy i w duchu modląc się, żeby to samo obiecał mi, gdy oznajmię mu, że za niecałe dziewięć miesięcy zostanie szczęśliwie tatusiem.


---------------------------------------------------


Jak zareaguje Gabriel?

Piszcie w komentarzach i gwiazdkujcie ;-).

Kolejny rozdzial postaram sie dodac jutro wieczorem, ale nic nie obiecuje.  

Inny: WalkaWhere stories live. Discover now